W krajowej polityce zapowiada się gorący rok. Wina Tuska będą serwowane równie często jak orlenowskie hot-dogi, grillowane na saudyjskiej ropie. Miłośnicy ładu średniowiecza zapewne przypuszczą niejedną krucjatę ideologiczną na liberałów. Wstyd mi, gdy znajomi zza Odry coraz częściej postrzegają nasz kraj jako cywilizacyjny skansen. Po kolejnej porcji dyrdymałów wygłaszanych przez polityków stojących na straży jedynie słusznych wartości nie mam praktycznie żadnych argumentów, by bronić pozytywnego wizerunku Polski.
Tematy zastępcze w polityce to sprawdzona metoda. Dzielić, antagonizować, polaryzować, by zebrać żelazny elektorat pod jedynie słusznym sztandarem. Niestety, przy okazji zrażamy do polityki rozsądną większość, która chce żyć wolna od ideologii w dobrobycie i spokoju. Z dala od ingerencji państwa w codzienne życie. Mam coraz większe wątpliwości, czy oba skłócone przez polityków plemiona stanowią jeszcze jeden naród. Coraz mniej na to wskazuje. Próbuję wysilić się na optymizm. Łatwo nie jest. Nie zamieciemy pod dywan tego, co naprawdę czujemy. Złości, obaw i wątpliwości. Po obu stronach politycznej barykady.
Niespotykana od dekad inflacja rujnuje nasze aktywa. Strzyżenie portfeli trwa w najlepsze. Rządzący najwyraźniej przykozaczyli z optymizmem, kiedy trzeba było podejmować pierwsze działania tłumiące impuls inflacyjny. Mleko się rozlało. Ekonomiczny populizm bywa kosztowny. Teraz możemy jedynie zaśpiewać ulubioną przyśpiewkę kibiców, czyli „Polacy nic się nie stało”. Na otarcie łez, za radą prezesa pewnego banku, pozostaje nam tylko przygarnąć kota. Lub psa, jeśli z kotem ktoś ma złe skojarzenia. O ile prezes zasponsoruje coraz droższą karmę.
Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują również na to, iż kolejny rok przyjdzie żyć nam w cieniu wojny, której końca nie widać. Groźne pomruki z Kremla nie ustają. Co jakiś czas w narracyjnej fabule pojawiają się także groźby wobec Europy, w tym Polski. Mam cichą nadzieję, że to jedynie blef słabnącego niedźwiedzia, ale gwarancji nie da nam nikt.
Przynajmniej nie straszą Covid’dem, który spowszechniał jak jesienny katar. Pamiętacie zapewne atmosferę grozy serwowaną przez media ponad rok temu? Zamknięte lasy, maseczki na ulicach. Abstrakcja. Czuliśmy się jak na Marsie. Jeden problem z głowy.
By zakończyć optymistycznym akcentem: Każda noc się kiedyś skończy. Widocznie jako naród mamy trudną karmiczną lekcję do przerobienia. Musimy zapikować w kierunku dna, by doznać oświecenia. Wierzę, że wszyscy wyjdziemy z tego silniejsi. Tylko jakim kosztem? Początek procesu zdrowienia to zmierzenie się z rzeczywistością. Nie można zaklinać jej w nieskończoność medialną propagandą. Może w ramach postanowień noworocznych warto opuścić informacyjne bańki, by spojrzeć własnymi oczami na otaczającą nas rzeczywistość? Zbyt często robią nas w balona.
Pozostaje nadzieja, że zły czas przeminie, czego wszystkim nam w Nowym Roku 2023 życzę!
Dziadek do Orzechów I Grand Royal Ballet
22 grudnia 2024
kup bilet |
|
Czerwone Gitary. Diamentowe 60-lecie
2 marca 2025
kup bilet |
|
Polska Noc Kabaretowa 2025
23 maja 2025
kup bilet |
|
Najpiękniejsze melodie świata, czyli od opery do musicalu!
1 marca 2025
kup bilet |