• Dziś 14°/8°
  • Jutro 10°/4°
Wiadomości

Obrońca Krystiana K: To bardzo surowy wyrok

21 listopada 2022, 18:23, mk
To nie opinia publiczna wydaje wyroki, tylko sąd. Ten skazał Krystiana K, sprawcę śmiertelnego potrącenia 4-letniego Piotrusia na 9 lat więzienia. Czy to dużo? Patrząc na przepisy prawa - tak. Patrząc, na jakiej krzywdę doznali rodzice - oczywiście, że nie! Czy Krystian K. wsiądzie jeszcze za kierownicę? Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.

Ponad rok czekaliśmy na skazanie Krystiana K, mieszkańca Gorzowa, romskiego pochodzenia, który w  2021 roku śmiertelnie potrącił jadącego swoim rowerkiem 4-letniego Piotrusia. Zginął on na oczach swojego ojca, a sam sprawca do ostatnich chwil przed wyrokiem myślałam bardziej o sobie, niż o tym co zrobił.

Przed sądem wszystko można powiedzieć, tak naciągnąć rzeczywistość, że nie znając wcześniej sprawy, można było odnieść wrażenie, że przecież to wina Piotrusia, że jechał na swoim rowerku akurat w tym miejscu o tej nieszczęsnej porze. Z niedowierzaniem przysłuchiwałem się słowom obrońcy, jak i samego oskarżonego, którzy próbowali przekonać wszystkich, że cały ten wypadek, to splot nieszczęśliwych okoliczności - jak chociażby fakt, że głównym sprawcą zdarzenia miał być prawidłowo skręcający w lewo kierowca BMW. I to przez kierowcę BMW tak naprawdę siedzący za kółkiem Rom musiał nagle przyspieszyć, zmienić kierunek jazdy i w ostateczności wjechać w Piotrusia, zabijając go na miejscu. Każdy, zdrowo myślący człowiek kręcił głową z niedowierzaniem, gdy przed sądem padały te słowa. 

Jeszcze ciekawsze rzeczy sam oskarżony opowiadał o zdarzeniach mających na miejsce później. Jak to płakał na cmentarzu, jak to chciał wielokrotnie się zabić i jak pożyczył telefon, czy też kartę sim od bezdomnego na cmentarzu, aby zadzwonić do swojego prawnika... Papier wszystko przyjmie, sąd również, ale czy ktokolwiek o zdrowych zmysłach uwierzyłby w takie brednie?

Jeszcze przed ogłoszeniem wyroku, obrońca Krystiana K., który sam twierdził, że broni człowieka, a nie czynu, przytaczał różnego rodzaju wyroki z innych sądów, jakie zapadły w podobnych sprawach. Mówił o tym, że sprawcy wcześniej trafiali do więzienia na 2-3 lata po tym, jak na przejściach dla pieszych wjeżdżali w ludzi i ci tracili życie. Kolokwialnie mówiąc, wyciągnął przed sądem najbardziej skrajne przypadki wyroków, jakie wcześniej zapadały, aby sędzina orzekająca w tej czasami nie wychyliła się zbyt mocno. Na szczęście ta - w mojej ocenie - nie do końca właściwa argumentacja obrońcy Roma nie przekonała nikogo na sali sądowej, ani tym bardziej osoby wdającej wyrok w tej sprawie.

- Nie wysokość kary, ale jej nieuchronność jest najważniejsza - mówił na korytarzu, tuż przed ogłoszeniem wyroku mecenas. Wspominał coś o tym, że prawo powinno być inne, że w takich przypadkach część kary więzienia można byłoby zamienić na odszkodowanie dla rodziny, która straciła bliskiego.  Wzbudziło to we mnie wewnętrzny sprzeciw. Nie jako dziennikarza relacjonującego przebieg rozprawy, ale jako zwykłego użytkownika dróg, chodników i przejść dla pieszych. Bo wyobraźcie sobie państwo, że bogaty kierowca wypasionego chevroleta doprowadza do wypadku drogowego, w którym ktoś ginie. Aby wyjść szybciej z więzienia, rzuca kilkaset tysięcy rodzinie tragicznie zmarłego, w wiezieniu dobrze się sprawuje i ostatecznie na wolność wychodzi bardzo szybko. Dzięki takim pomysłom, jak mecenasa, śmiać się będzie w oczy wszystkim tym, którzy stracili bliską osobę w wypadku. Czy bogatego człowieka zaboli starta kilkuset tysięcy złotych? Bardzo wątpię. 

Tak samo, jak śmiem wątpić w to, że Rom, który śmiertelnie potrącił na pasach 4-latach, nigdy nie wsiądzie za kierownicę. Oczywiście, prawa jazdy już nie odzyska, ale ilu jeździ po drogach recydywistów, którzy bez dokumentów siadają za kółko. Krystian K. mówił, że prawo jazdy mu niepotrzebne, że odda wszystkie pieniądze. Mówił, że chce się nacieszyć trójką swoich dzieci i żoną, która jest ciężko chora. Nie pomyślał jednak, że rodzice już nie mogą nacieszyć się Piotrusiem, że nie będą patrzyć, jak dorasta. Nic nie jest w stanie zadośćuczynić temu, co się stało. Żadne pieniądze nie są w stanie wynagrodzić bólu rodziców po stracie dziecka. 

Wyrok nie jest prawomocny. Nie wiadomo, czy obrońcy Krystiana K. będą sie od niego odwoływać. - Wyrok jest bardzo surowy - skomentował po rozprawie adwokat.


Podziel się

Komentarze


Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości