• Dziś 14°/7°
  • Jutro 10°/3°
Wiadomości

Lubuskie marzenia o szybkiej kolei i megalotnisku, kontra gorzowska rzeczywistość

10 stycznia 2023, 21:10, Marcin Kluwak, #ObudźMYGorzow
Pół miliarda złotych na szybką kolej aglomeracyjną, 27 milionów złotych na roczne utrzymanie nierentownych połączeń lotniczy do Warszawy i kolejne miliony na wybudowanie dodatkowego terminala dla pasażerów. Zielona Góra z roku na rok coraz mocniej inwestuje w komunikację publiczną, a na północne, zapomniane przez władze rubieże pasażerowie wożeni są wiekowymi pojazdami.
Julian Tumim: „Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa.“ 

Lubuski urząd marszałkowski ogłosił, że przeznacza kolejne miliony na promocję województw za pomocą połączeń lotniczych. Tak od wielu lat w naszym regionie nazywa się dofinansowanie nierentownego i nikomu niepotrzebnego lotniska w podzielonogórskim Nowym Kramsku. Tych milionów ma być w 2023 roku 27, a to nie koniec wydatków z tym związanych. Władze regionu mają już pomysł jak wydać kolejne miliony - tym razem na wybudowanie dodatkowego terminala, bo obecny jest już za mały. Jeden samolot dziennie do Warszawy i raz w tygodniu do Egiptu i okazuje się, że terminal jest zapchany po brzegi.  

To nie koniec marzeń o zielonogórskiej metropolii. Całkiem niedawno władze Zielonej Góry wpadły na pomysł utworzenia Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej Lubuskiego Trójmiasta. Na chwilę obecną to tylko plany, ale miasto już działa, aby je zrealizować. Ogłoszono przetarg na wykonanie koncepcji, stanęło do niego pięć firm. Jest drożej, niż się spodziewano, ale Zielona Góra raczej nie odpuści. Koszt przedsięwzięcia: 500 milionów złotych, 85% ma być finansowane ze źródeł zewnętrznych.

Teraz lotem błyskawicy przenieśmy się na północ regionu. Kilka składów kupionych przez UMWL eksploatowanych jest do granic możliwości, bezpośrednie połączenia z Poznaniem, bezpośrednimi czasami są tylko na papierze, bo wysyłanie awaryjnych Linków do stolicy Wielkopolski, gdzie po drodze dosiadają setki pasażerów, mija się z celem. Pasażerowie tych "bezpośrednich" pociągów przesiadają się więc do zmodernizowanych "kibli" i mkną w kierunku Poznania. Dodać należy, że wciąż z ogromnym opóźnieniem, bo remonty na trasie Krzyż - Poznań robią swoje i podrzędne regionalne składy z Gorzowa muszą czekać czasami po 20-30 minut, aby przepuścić pociągi IC. 

O dojeździe do planowanego, nowoczesnego terminala w Babimoście-Nowym Kramsku też możemy pomarzyć. Ktoś tam czasami wspomni o tym, że przydałoby się odgiąć nieco linię 358 przebiegająca przez Babimost i naciągnąć ją pod lotnisko, ale to wciąż mało realne plany. Nie mówiąc już o tym, że od dawna pasażerowie na linii Gorzów - Zielona Góra muszą jeździć wiekowymi pojazdami, które u naszych zachodnich sąsiadów dawno stałyby w muzeum kolejnictwa, to na dodatek odcinek pomiędzy stacją Babimost a lotniskiem musielibyśmy pokonać na piechotę. A może dla pasażerów z północy znajdzie się jakaś bryczka z końmi? Będzie to idealna kontynuacja podróży zabytkowymi środkami transportu.

Na deser jeszcze jest sam Gorzów. Miasto komunikacyjnie też się zwija i nie chodzi o możliwości wydostania się z Gorzowa gdziekolwiek, bo to temat wałkowany wielokrotnie. Bardziej chodzi o drastyczne ograniczenie kursowania tramwajów i autobusów. Po wielkich zapowiedziach związanych z budową nowych linii tramwajowych skomunikowaniu osiedli zostały tylko wspomnienia. Jak gorzowianie mają przesiąść się do autobusów czy tramwajów, skoro główna linia komunikacyjna miasta, kręgosłup wszystkich połączeń (czyli linia tramwajowa numer 1), kursuje co 20 minut, a w dni wolne od pracy jeszcze rzadziej?

Zrzucanie winy na inflacje i stale rosnące koszty nikogo już nie przekonuje. Dlaczego? Otóż od 1 stycznia 2023 roku mieszkańcy Kalisza, czyli miasta podobnej wielkości co Gorzów, mają darmową komunikację publiczną. Wystarczy, że płacą podatki w tym mieście. Utrzymywanie systemu sprzedaży biletów, utrzymywanie kontrolerów i windykacja należności to ogromne koszty i dochodzi do sytuacji, że niektórzy całkowicie odchodzą od pobierania opłat za komunikację miejską. Stawiają na ekologię i to nawet w czasach kryzysu. 

W Gorzowie to raczej nierealne, bo nawet gdy nie było kryzysu, to i tak nikt nie myślał o tym, aby zachęcić mieszkańców do korzystania z komunikacji publicznej, dając im darmowe przejazdy. Teraz gdy samorządy tną wydatki, a ilość połączeń kurczy się w zastraszającym tempie, możemy tylko po raz kolejny z zazdrością popatrzeć na naszych sąsiadów z południa. Na megalotnisko i mega szybką kolej aglomeracyjną. I co z tego, że na papierze? Oni, chociaż mają o czym marzyć ;)


Podziel się

Komentarze


Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości