• Dziś 14°/7°
  • Jutro 13°/6°
  • Jakość powietrza (CAQI): 10
Wiadomości

Dlaczego w Gorzowie nie ma całodobowego weterynarza?

31 grudnia 2022, 14:02, red
Pies lub kot uległ nagłemu wypadkowi w nocy i pilnie jest potrzebna pomoc? W tej sytuacji właściciel zwierzaka musi wsiąść w samochód i przejechać prawie 120 km do Zielonej Góry, bo w Gorzowie nie ma całodobowego gabinetu weterynaryjnego.

Przed nami Sylwester, więc wiele osób będzie wieczorem odpalało petardy i fajerwerki. To niestety może skończyć się wizytą na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, jeżeli nie będziemy ostrożnie obchodzić się z fajerwerkami lub osoba pod wpływem alkoholu rzuci petardę blisko nas. Przy okazji artykułu o tym, gdzie uzyskać pomoc medyczną w Sylwestra i Nowy Rok, wywiązała się dyskusja na temat tego, gdzie taką pomoc mogą uzyskać zwierzęta. W końcu podczas sylwestrowej nocy mogą ucierpieć m.in. psy, które wystraszą się huku i wpadną pod nadjeżdżający samochód lub dostaną petardą.

- Warto poruszyć temat gdzie się udać do weterynarza w nocy lub w święta, bo najbliższy gabinet weterynaryjny czynny 24 godziny na dobę jest w Zielonej Górze. Następny czynny do godz. 2 w nocy jest w Szczecinie Czy naprawdę w stolicy województwa jest to dopuszczalna sytuacja? - napisał czytelnik Adrian.

Jak się okazuje, nie on pierwszy poruszył ten temat. Już wcześniej gorzowska społecznika Mirela Rossa dopytywała się urzędników czy będzie możliwość wprowadzenia całodobowej opieki weterynaryjnej na terenie Gorzowa. Niestety nie ma na to praktycznie żadnych szans.

- Wszystkie placówki weterynaryjne w Polsce są instytucjami prywatnymi, a nie państwowymi, dlatego Urząd Miasta Gorzowa nie ma mocy sprawczej w tej kwestii. Rozumiemy trudną sytuację właścicieli zwierząt, dlatego klinika Centrum Zdrowia Małych Zwierząt przy ul. Myśliborskiej wydłużyła przyjmowanie zwierząt do północy jako jedyna placówka na ternie miasta Gorzowa. Zbyt wysokie koszty utrzymania obiektów oraz personelu nie pozwalają na prowadzenie lecznic całodobowych. Nocne dyżury dotyczą również przypadków, które często wymagają interwencji chirurgicznych doświadczonych lekarzy, co w znacznym stopniu utrudnia zadanie z powodu braku kadry lekarskiej. Oczywiście zależy nam na obsłudze na najwyższym poziomie, ale żadna klinika nie podejmie się dyżurów nocnych na terenie miasta - tłumaczy Fabian Rogala, zastępca dyrektora wydziały gospodarki komunalnej i transportu publicznego Urzędu Miasta Gorzowa.

Lekarz weterynarii opowiada dlaczego kliniki nie chcą działać całodobowo

Jeden z lekarzy weterynarii przekonał się na własnej skórze, co to znaczy brak lecznicy całodobowej w dużym mieście. Pan Sebastian Bednarski był razem ze swoją żoną i psem na kolacji wigilijnej u rodziny. Wtedy doszło do dramatu. Kot przebił pazurem gałkę oczną psa pana Sebastiana, natomiast w 150-tysięcznym mieście nie było kliniki całodobowej i do najbliższego gabinetu weterynaryjnego musieliby przejechać ponad 100 km. Na szczęście dzięki znajomościom udało się dodzwonić do znajomego weterynarza, który podjął się szycia rogówki w wigilijny wieczór. Niestety nie każdy ma takie możliwości. W przypadku, kiedy do nieszczęśliwego wypadku dojdzie w Gorzowie, pozostaje jechanie prawie 120 km do Zielonej Góry

Jednak Bednarski nie dziwi się, że kliniki całodobowe częściej znikają, niż się otwierają. - Taka klinika generuje bardzo duże koszty. Mowa tutaj nie tylko o wyższych kosztach personelu, który za nocne dyżury ma płacone wyższe stawki niż za dzienne.

Wiele lecznic całodobowych boryka się ze stratami generowanymi przez nocne dyżury z jeszcze innego powodu - właściciele nie płacą. My pomagamy, płacimy za leki i materiały z własnej kieszeni, a właściciele nie spieszą się z zapłatą lub nie regulują jej wcale. My nie wytłumaczymy się hurtowni, że czekamy na zapłatę, albo że ktoś nam po prostu kasy nie oddał. Musimy zapłacić, przez co tracimy płynność finansową - tłumaczy Sebastian Bednarski, lekarz weterynarii.

Bednarski zwraca również uwagę na kilka innych kwestii, w tym na negatywne opinie o lecznicach całodobowych. - Głównie wynika to z dużego odsetka zgonów w takich lecznicach oraz wysokich kosztów leczenia. Niestety często trafiają do takich lecznic zwierzęta, które są stanach ciężkich i agonalnych. Lekarze robią co mogą, aby zwierzaka ustabilizować i uratować. Jednak nie zawsze się to musi udać. Wtedy fala hejtu wylewa się na lecznicę. A potencjalni klienci chcą wybrać jak najlepszą przychodnię dla swojego pupila i omija szerokim łukiem te z dużą ilością negatywnych opinii – opowiada weterynarz.


Podziel się

Komentarze

Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości