• Dziś 10°/3°
  • Jutro /5°
Wiadomości

Śmiertelnie potrącił 4-latka. "Nie jestem w stanie spojrzeć ojcu Piotrusia w oczy"

8 września 2022, 15:00
fot. gorzowianin.com
W czwartek 8 września przed Sądem Rejonowym w Gorzowie ruszył proces w sprawie Krystiana K., który śmiertelnie potrącił 4-letniego Piotrusia. Mężczyzna częściowo przyznał się do winy i odpowiadał na pytania sądu. Krystian K. opisywał w jakich okolicznościach doszło do tragedii, dlaczego uciekł z miejsca wypadku oraz w jakich okolicznościach zatrzymała go policja.

W czwartek 8 września przed Sądem Rejonowym w Gorzowie ruszył proces Krystiana K., który śmiertelnie potrącił 4-letniego Piotrusia swoim chevroletem camaro. O starcie procesu pisaliśmy w artykule  „Śmiertelnie potrącił 4-letniego Piotrusia. Ruszył proces Krystiana K.”.

Tuż po odczytaniu aktu oskarżenia, sędzia Anna Szulc zapytała się Krystiana K. czy mężczyzna przyznaje się do zarzucanych czynów. - Przyznaję się do zderzenia z BMW. To ja jechałem tym samochodem, który uderzył w to dziecko. Podczas zderzenia z BMW uderzyłem się w głowę i zrobiło mi się ciemno przed oczami.. Ja nie przyznaję się do sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym. Nie będę składał więcej wyjaśnień, ale będę odpowiadał na pytania – mówił oskarżony Krystian K.

Następnie sędzia Szulc zadawała pytania oskarżonemu, który na nie odpowiadał. Krystian K. opowiadał jak doszło do wypadku, dlaczego uciekł z miejsca wypadku oraz w jakich okolicznościach zatrzymała go policja.

- Jechałem chevroletem camaro około 60-70 km/h. Jak jechałem to miałem głowę spuszczoną w dół, bo przerzucałem tryb jazdy z drift na city. Kiedy podniosłem głowę, byłem już przy BMW. Widziałem, że dojdzie do kolizji, zacząłem hamować i próbowałem go ominąć lewą stroną. Wtedy on skręcił w lewo i doszło do zderzenia. W samochodzie wystrzeliły poduszki i uderzyłem głową w kierownicę. Kiedy podniosłem głowę, byłem już samochodem na ścianie koło Żabki. Kiedy wyskoczyłem z auta, widziałem że ojciec trzyma to dziecko. Byłem w szoku. Zacząłem krzyczeć po cygańsku do żony "zabiłem dziecko". Ona wybiegła z domu, nogi się pod nią ugięły. Wkoło ludzie krzyczeli "morderco, zabiłeś dziecko". Miałem pretensje do kierowcy BMW, że zablokował mi drogę. Bo on skręcił trochę za szybko w to lewo. Oczywiście nie chcę się wybielać z tego co zrobiłem – mówił Krystian K. odpowiadając na pytania sądu.

Następnie Krystian K. uciekł przez podwórko, bo jak opowiadał, chciał się zabić. Zaczepił jakiegoś mężczyznę i pożyczył od niego telefon, a następnie zadzwonił po swojego kuzyna. Pod drodze odwiedził jeszcze park Róż i następnie udał się na cmentarz, gdzie spędził całą noc. -Uciekłem z miejsca wypadku, bo chciałem się zabić. Trzy razy zasypiałem przy grobie mojego wujka, padło mi na głowę. Zadzwoniłem do mojej matki, aby się z nią pożegnać. Ona mi powiedziała, żebym zgłosił się na policję lub prokuraturę. Wtedy zadzwoniłem do mecenasa Łopatowskiego i on mi powiedział, żebym zgłosił się na prokuraturę. Powiedziałem, że potrzebuję 2-3 dni, bo miałem kartę na bitcoiny i chciałem je zamienić na gotówkę, aby zabezpieczyć moją rodzinę oraz opłacić obrońcę. Następnie wsiadłem do taksówki i poprosiłem taksówkarza, aby zawiózł mnie do hotelu Azyl. Zameldowałem się w hotelu, wszedłem do pokoju i zacząłem wlewać wodę do wanny, ponieważ chciałem sobie podciąć żyły. Około 5-6 minut później wpadła policja – opowiadał oskarżony Krystian K.

Mężczyzna przyznał, że nie jest w stanie spojrzeć ojcu 4-letniego Piotrusia w oczy i nawet gdyby padł przed nim na kolana i zaczął przepraszać, to i tak nic nie da. - Sam mam dzieci i nie jestem w stanie poczuć tego, co czuje ojciec tego chłopca – podkreślał Krystian K., który miał głowę spuszczoną w dół, kiedy zeznawał pan Karol, ojciec 4-letniego Piotrusia.

- Na pewno widziałem BMW, które miało włączony lewy kierunkowskaz. Słyszałem tylko głośno jadące camaro, później dopiero zobaczyłem co to za samochód. Obróciłem głowę, wtedy doszło do kolizji, chevrolet camaro uderzył w BMW, następnie chevrolet wjechał w mojego syna. Pan Krystian wyszedł z auta i miał pretensje do kierowcy BMW, że to jego wina. Moim zdaniem to nie była jego wina, bo miał włączony kierunkowskaz. Miałem wrażenie, że kierowca BMW mnie widzi i chce mnie przepuścić na pasach. Oskarżony podszedł do mnie i do syna ze dwa razy, nie dziwię się, że nie dało się pomóc mojemu synowi, bo on nie miał już twarzy – zeznawał pan Karol, ojciec 4-letniego Piotrusia.

Podczas procesu zeznawał jeszcze kierowca BMW oraz świadkowie, którzy byli na miejscu zdarzenia. Oskarżonemu Krystianowi K. grozi od 2 do 12 lat więzienia.


Podziel się

Komentarze


Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości