• Dziś 14°/8°
  • Jutro 10°/3°
Wiadomości

Czy kolej w lubuskim powróci do formy? Emocje nie służą skutecznej terapii

12 lipca 2023, 19:18, Robert Trębowicz
Próby dialogu mieszkańców z miłościwie zarządzającymi województwem to dobry materiał scenariusza do serialu „Trudne sprawy”. Kto nie zna, odsyłam do Polsatu. Lubuski odcinek wyglądałby mniej więcej tak: Radni młodzieżowego sejmiku piszą list otwarty do marszałek Polak. Zwołują konferencję prasową przed gorzowskim dworcem. Zachowując wszelkie kurtuazyjne formy, jak na dobrze wychowanych ludzi przystało, proszą marszałek o wsparcie.

By przyciągnąć czytelników, niektóre media stawiają na wyraziste emocjonalnie tytuły. Takie prawo dziennikarzy. Nieformalnie kampania wyborcza trwa w najlepsze. Partyjna artyleria po obu stronach barykady w gotowości. Ktoś poczuł się urażony, niesłusznie zaatakowany. Młodzież natomiast poczuła się potraktowana przez lokalnych liderów nie tak, jak należy.

Emocje wzięły górę. Zaistniała sytuacja raczej zniechęca młodych ludzi do jakiejkolwiek aktywności społecznej, zwłaszcza do polityki, która rządzi się swoimi prawami. Jak zatem zachęcić młodzież do udziału w wyborach, jeśli w ich odbiorze lokalni politycy wypadają średnio. Mówiąc bardzo delikatnie… Rozmawiałem z organizatorem, który jest także radnym lubuskiego sejmiku młodzieżowego. Bardziej oczekiwał dialogu niż strofowania. Młodzi ludzie czują żal. Być może słusznie…

Nie ma praktycznie dnia, by gorzowianie nie prosili o interwencję w sprawie problemów z kolejowymi dojazdami. Od lat zajmuję się problematyką kolei. Być może dlatego część mieszkańców traktuje mnie jak nieformalnego rzecznika wykluczonego komunikacyjnie Gorzowa. To zobowiązuje do jeszcze większej aktywności w nierównej walce z kolejowymi przeciwnościami. Gorzowianom od lat wiatr wieje w oczy, jednak podejmowane działania mają sens.

Także dzięki wsparciu kolegów dziennikarzy przebijamy się coraz dalej. Bez względu na barwy redakcji, chociaż determinacja wydawcy„Gorzowianina” warta jest specjalnego docenienia. O gorzowskich problemach wiedzą już najważniejsi w kolejowym świecie. Kropla drąży skalę. Do refleksji skłania jednak fakt, że o życzliwy dialog łatwiej w Warszawie niż pobliskiej Zielonej Górze. 

Wracając do meritum: Sytuacja na lubuskich torach jest trudna. Gorzowianie mają prawo czuć złość, rozgoryczenie, żal. Często podróżuję pociągami. Nie jeden raz spędziłem dodatkowe kilkadziesiąt minut na stacji przesiadkowej. W stu procentach rozumiem Waszą irytację. Dajmy jednak samorządowcom oraz kolejarzom małą chwilę wytchnienia, by mogli skupić się na skutecznym rozwiązaniu problemu. Oskarżenia oraz przerzucanie się odpowiedzialnością nie poprawią sytuacji na lubuskich torach.

Powstał program naprawczy, który w swoich założeniach ma uzdrowić sytuację. To jak w medycynie. Wypisano receptę, pacjent zażył pierwszą tabletkę. Czekamy, aż zadziała. Z nadzieją, że zaordynowano skuteczną terapię.

Prowadzę liczne rozmowy, by obiektywnie spojrzeć na zaistniały problem. Nie będę zagłębiał Was w nudne kolejowe detale techniczne. Zamierzałem podzielić się refleksjami co do form komunikacji władza - obywatele.  Daleki jestem od stawiania tezy, iż zarząd województwa nie traktuje poważnie kolejowych problemów północy województwa. Nie było dotychczas okazji, by porozmawiać z przedstawicielami zarządu o ich koncepcji, jednakże zakładam, że dobra wola istnieje.

Z roku na rok rosną nakłady, które w budżecie województwa stanowią poważną kwotę. Jak podają samorządowcy, na usługi przewozów regionalnych wyasygnowano 120 milionów złotych. W dużej mierze zapewne wzrost wydatków determinowany jest przez inflację, ale z roku na rok zwiększa się także zlecona praca przewozowa. Pojawiają się nowe relacje. Słychać także o planach zakupu taboru. Samorządowcy coś robią w celu poprawy sytuacji. By zachować obiektywizm, należy to wspomnieć. Trudno jednak o całe zło tego świata obwiniać wyłącznie kolejarzy. Problem jest bardziej złożony.

Skupmy się przede wszystkim na dobrych rozwiązaniach. Wymagają chwili spokoju, by, zamiast pompować energię w ciągłą obronę „oblężonej twierdzy”, skoncentrować się na wspólnym rozwiązaniu problemu. Przez kolejarzy oraz samorządowców.

Przez lata nawarstwiło się wiele problemów. Trzeba ogarnąć tę kolejową kuwetę w spokoju. Przerzucanie się nieświeżym żwirkiem nie uzdrowi sytuacji na lubuskich torach. Dla dobra pasażerów warto „grać do jednej bramki”.


Podziel się

Komentarze


Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości