Rozegranie turnieju w słynącej z deszczu Målilli stało pod dużym znakiem zapytania. Przed zawodami wystąpiły bardzo intensywne opady. Pogoda nie rozpieszczała praktycznie aż do planowego rozpoczęcia zmagań. Dyrektor torowy Grand Prix – Phill Morris zapewnił jednak, że organizatorzy podołają wyzwaniu i zdołają przygotować tor. Wytłumaczył również, że przy takiej pogodzie niesłuszne by było zakładanie plandeki. Zgodnie z jego zapowiedzią, zawody wystartowały z półgodzinnym opóźnieniem – o 19:30.
O tej porze stan nawierzchni był już naprawdę dobry. Tor sprzyjał bezpiecznej rywalizacji, choć „szpryca” zbierana przez zawodników była naprawdę ciężka. Zawody rozpoczęły się od fantastycznego wejścia Dominika Kubery, który bez większych problemów zainkasował „trójkę”. Pierwsza seria startów nie sprzyjała natomiast pozostałym biało-czerwonym, którzy zanotowali w niej ostatnie pozycje. Szokująco daleko odstawał od stawki Bartosz Zmarzlik, który popełnił błąd zaraz po starcie, wynosząc się na szeroką część toru i zakopując się w „błocie”. Nie zdołał już później odrobić strat do rywali. Jednak już w następnym swoim biegu, mistrz świata nie przypominał zupełnie siebie z pierwszej odsłony. Po fantastycznym starcie, szybko wysforował się na pewne prowadzenie w wyścigu.
Z biegiem zawodów, warunki torowe zaczęły się dość mocno zmieniać. Zjawisko – rzecz jasna - oczywiste podczas turniejów rozgrywanych po uprzednich opadach deszczu i niestandardowym przygotowywaniu nawierzchni. Niesprzyjająca nabieraniu prędkości zewnętrzna część owalu, zaczęła umożliwiać obieranie najlepszych ścieżek. Nieskuteczne zrobiły się natomiast ataki przy krawężniku, stosowane przez żużlowców w początkowej fazie zawodów.
W dwunastej odsłonie wieczora spotkała się najlepsza, czołowa trójka klasyfikacji generalnej cyklu. W niej, Artiom Łaguta wykorzystał czwarte pole do zwycięstwa w ważnej gonitwie. Po znakomitym momencie startu spod taśmy, szybko wyszedł na szeroką część toru i odjechał całej stawce. Bartosz Zmarzlik nieco „zaspał” i nie było widać u niego szybkości na trasie. Ostatecznie dojechał do mety trzeci, przywożąc za plecami Leona Madsena. Sytuacja mistrza świata się skomplikowała, gdyż po trzech seriach miał zaledwie cztery „oczka”.
W czternastej gonitwie razem pod taśmą stanęła trójka Polaków – Dominik Kubera, Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski. Stawkę uzupełniał z czwartego pola Jason Doyle. Australijczyk wykorzystał zmienność warunków torowych i pomknął do mety po niezagrożone zwycięstwo. Poprawę dyspozycji zauważyć można było u Janowskiego, który zdołał pokonać w tym biegu, ponownie wolnego Zmarzlika.
Po siedemnastym wyścigu awans do fazy półfinałowej zapewnił sobie pierwszy z biało-czerwonych – Maciej Janowski. „Magic” w ostatniej serii startów był już idealnie spasowany z torem, na którym na co dzień reprezentuje barwy miejscowej Dackarny. Chwilę później bardzo bliski wjechania do półfinałów był Dominik Kubera. Po świetnym starcie, nasz reprezentant prowadził przez trzy i pół okrążenia. Jednak nie zdołał powstrzymać piekielnie rozpędzonego Artioma Łaguty, który przez dłuższy czas próbował go atakować od każdej możliwej strony.
W kolejnym biegu, „o wszystko” jechał natomiast Bartosz Zmarzlik. Tylko zdobycie trzech punktów gwarantowało mu przejście dalej. Polak po starcie wyniósł się szeroko i jeszcze na pierwszym okrążeniu szybko przyciął po wewnętrznej, przejeżdżając pomiędzy Fricke i Kasprzakiem. Zmarzlik wysforował się na prowadzenie, którego nie oddał do końca wyścigu, radując swoich kibiców.
W pierwszym wyścigu półfinałowym Bartek dokonał czegoś niesamowitego. Jadąc cały czas po szerokiej części toru, coraz mocniej nabierał prędkości. W końcu był na tyle napędzony, że zdołał tuż przy bandzie wyprzedzić nieosiągalnego wcześniej tego wieczora, Artioma Łagutę. Dosyć późno, ale mimo wszystko w porę, mistrz świata dogadał się ze swoim sprzętem i torem na Skrotfrag Arenie.
Podczas dwudziestej drugiej gonitwy fenomenalną walkę o zwycięstwo stoczyli Jason Doyle i Fredrik Lindgren. Początkowo Szwed był na prowadzeniu, jednak dosłownie co chwilę tasowali się na dwóch pierwszych miejscach. Ostatecznie górą ze starcia wyszedł doświadczony Australijczyk. Całą rywalizację z tyłu oglądał Maciej Janowski, któremu nie starczyło prędkości, by dołączyć się do zażartej walki. W finale znaleźli się Lindgren, Łaguta, Doyle i Zmarzlik...
W najważniejszym biegu ogromnej presji nie wytrzymał Jason Doyle. "Kangur" nie dał rady nerwowo i wjechał w taśmę. W powtórce, został na starcie Artiom Łaguta, co skrzętnie wykorzystał Bartosz Zmarzlik. Mistrz świata pomknął po szerokiej i odjechał pozostałej dwójce finalistów. Niesamowite, jak Polak odrodził się po niezbyt udanej zasadniczej części zmagań. To kolejny triumf popularnego "F-16", dzięki czemu umacnia on swoją pozycję lidera tabeli!
Wyniki:
1. Bartosz Zmarzlik (0,3,1,1,3,3,3) 14
2. Artiom Łaguta (2,3,3,3,3,2,2) 18
3. Fredrik Lindgren (3,3,2,3,2,2,1) 16
4. Jason Doyle (2,2,3,3,2,3,T) 15
-----
5. Emil Sajfutdinow (1,2,3,2,1,1) 10
6. Maciej Janowski (1,1,2,2,3,1) 10
7. Dominik Kubera (3,0,2,0,2,0) 7
8. Anders Thomsen (3,2,2,0,0,0) 7
------
9. Max Fricke (1,3,0,1,2) 7
10. Tai Woffinden (3,1,1,2,0) 7
11. Robert Lambert (2,0,3,D,0) 5
12. Oliver Berntzon (1,2,1,0,1) 5
13. Matej Žagar (0,0,0,3,1) 4
14. Leon Madsen (D,0,0,1,3) 4
15. Krzysztof Kasprzak (0,1,0,2,1) 4
16. Pontus Aspgren (2,1,1,T,0) 4
17. Kim Nilsson (1) 1
18. Joel Andersson NS
Dziękujemy, że jesteś z nami i przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
![]() |
Soyka Kwartet
11 grudnia 2023
kup bilet |
![]() |
Johann Strauss i Przyjaciele - Wielka Gala Wiedeńska - Balet, Soliści, Orchestra
11 lutego 2024
kup bilet |
![]() |
Piotr Rubik - Niech mówią, że to nie jest miłość
10 marca 2024
kup bilet |
![]() |
Polska Noc Kabaretowa 2024
24 maja 2024
kup bilet |