• Dziś 12°/3°
  • Jutro 14°/6°
  • Jakość powietrza (CAQI): 12
Wiadomości

Oblali Henryka denaturatem i podpalili. Mężczyzna zmarł w szpitalu

23 kwietnia 2021, 20:14
fot. gorzowianin.com
46-letni Tomasz Sz. i 32-letni Krzysztof Ł. są oskarżeni o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem 64-letniego Henryka. Mężczyźni oblali swoją ofiarę denaturatem, a następnie podpalili. Henryk zmarł w szpitalu w wyniku poniesionych obrażeń. W Sądzie Okręgowym w Gorzowie trwa właśnie proces w tej sprawie. Oprawcom grozi od 12 do 25 lat więzienia lub dożywocie.

W Sądzie Okręgowym w Gorzowie trwa właśnie proces przeciwko 46-letniemu Tomaszowi Sz. i 32-letniemu Krzysztofowi Ł., którzy są oskarżeni o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem 64-letniego Henryka. Mężczyźni w dniu 21 marca 2020 roku przyszli do mieszkania Henryka w bloku przy ul. Konstytucji 3 maja i powiedzieli mu, aby poszedł do sklepu po denaturat. Mężczyzna nic nie podejrzewając zrobił to, o co go poprosili. Kiedy wrócił z łatwopalną substancją przekazał ją swoim znajomym. Następnie między mężczyznami doszło do kłótni o telefon. W pewnym momencie Tomasz Sz. I Krzysztof Ł. oblali denaturatem głowę i tułów Henryka i podpalili. 

Ogień objął 64-latka, w wyniku czego doznał poparzeń obejmujących 25% ciała, w tym głowy. Mężczyzna został zabrany do szpitala w Nowej Soli, gdzie przebywał w stanie śpiączki farmakologicznej. W dniu 25 kwietnia 2020 roku Henryk zmarł z powodu ostrej niewydolności oddechowej. - Działając wspólnie i w porozumieniu oraz ze szczególnym okrucieństwem i w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, w zamiarze ewentualnym pozbawienia życia pokrzywdzonego, po uprzednim polaniu głowy i tułowia pokrzywdzonego substancją łatwopalną dokonali podpalenia jego ciała, w wyniku czego pokrzywdzony doznał ciężkich obrażeń ciała w postaci choroby realnie zagrażającej życiu skutkującej ostrą niewydolnością krążeniowo oddechową, w wyniku której pokrzywdzony zmarł w szpitalu – brzmi akt oskarżenia.

Podczas toczącego się postępowania, oskarżony Tomasz Sz. skorzystał z przysługującego mu prawa do odmowy składania zeznań. Natomiast Krzysztof Ł. nie przyznaje się do popełnienia zarzucanego mu czynu. 

W piątek 23 kwietnia podczas kolejnej rozprawy został przesłuchany tylko jeden świadek. Jak się okazało, pozostałych dwóch świadków nie zostało doprowadzonych z uwagi na stan upojenia alkoholowego, natomiast w przypadku czwartego świadka nie udało się ustalić miejsca pobytu, ponieważ jest to osoba bezdomna. 

- Poszedłem do Henia zanieść jedzenie, bo on nie wychodził. Zapytałem się go co się stało, to powiedział mi że się popatrzył. Wezwałem karetkę i czekałem aż przyjadą. Zadzwoniłem po karetkę bo widziałem jego twarz, która była cała czerwona. Powiedzieć sądowi prawdę? Henryk codziennie pił tam w melinie denaturat. Kilka razy już popatrzył sobie ręce jak rozrabiał denaturat, bo palił przy tym papierosy. Nie chciał w ogóle rozmawiać ze mną o tym co się stało, tylko powiedział, że się poparzył – zeznawał podczas piątkowej rozprawy Boguś, znajomy Henryka.

Z kolei sędzia Kamil Jarocki odczytał zeznania mężczyzny z marca 2020 roku. - Kiedy przyszedłem do Henryka, to powiedział mi, że ktoś go podpalił. Ktoś miał go oblać denaturatem i rzucić zapałkę. Mówił o jakimś Krzyśku. To miało być za to, że Henryk ukradł mu telefon. On na pewno tego nie zrobił. Prędzej ta Marcelina z którą mieszka. On jest w niej zakochany, a ona puszcza się ze wszystkimi. Henryk na tej melinie był ciągle pijany – zeznawał w marcu 2020 roku Boguś. 

Sędzia Jarocki dopytywał się świadka, dlaczego zmienił zeznania, skoro dzień po tragedii mówił o podpaleniu i Krzyśku, a teraz twierdził, że Henryk powiedział, że sam się poparzył. - Byłem pijany. Nie pamiętam co się wtedy dokładnie wydarzyło. Zanim poszedłem do Henryka wypiłem siedem piw tatra. To policjant podczas przesłuchania naprowadzał mnie na to wszystko. Dlatego powiedziałem tak jak powiedziałem – tłumaczył przed sądem Boguś. 

Kolejna rozprawa została wyznaczona na maj. Do sądu mają zostać doprowadzeni świadkowie, którzy nie pojawili się na sali rozpraw w piątek. Tomaszowi Sz. i Krzysztofowi Ł. grozi od 12 do 25 lat więzienia lub dożywocie.

Dziennikarzu! Jeżeli wykorzystujesz w swoich doniesieniach informacje, które przeczytałeś na naszym portalu – podaj proszę źródło. Szanuj naszą pracę!

Podziel się

Komentarze

Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości