Podczas jednego z kolegiów redakcyjnych rozmawialiśmy o tablicach informacyjnych dla turystów. Tego typu elementy można spotkać często w innych polskich miastach, ale w Gorzowie nie jest to codzienny widok. Wyjątek stanowi mapa znajdująca się przy ulicy Sikorskiego, nieopodal słynnej budki, w której sprzedawane są bułki z pieczarkami. Informator mówi nam, w którym miejscu się znajdujemy i zachęca do korzystania z komunikacji miejskiej.
Tablice nie załatwią sprawy
O pozostałe tablice informacyjne zapytaliśmy Zbigniewa Rudzińskiego, prezesa gorzowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego: - Jedna tablica informacyjna jest przed Muzeum Lubuskim i dotyczy właśnie tej placówki. Robiliśmy to w ramach projektu wspólnie z powiatem gorzowskim. Można powiedzieć, że sfinansowaliśmy to dla miasta w ramach daru. Druga tablica jest na Wełnianym Rynku. Kolejna była na bulwarze, ale ktoś ją chyba trwale zniszczył i zniknęła. Inna znajduje się w parku koło pętli tramwajowej przy Silwanie i traktuje o parkach gorzowskich. Można więc powiedzieć, że takich tablic u nas wiele nie ma - podsumowuje.
Rudziński uważa jednak, że tego typu turystyczne oznakowanie miasta się nie sprawdza i należy iść inną drogą. - Ciężko chodzić z tablicą pod pachą. Musiałoby być ich kilkanaście i musiałyby tworzyć szlak. Jeśli postawimy nawet cztery tablice w centrum, to nikt nie ma fotograficznej pamięci by poruszać się swobodnie. Skręci dwa razy i się zgubi, dlatego potrzeba mu spacerownika, który będzie mówił jak i gdzie ma się kierować - twierdzi prezes lokalnego PTTK.
Spacerowniki to jego zdaniem rzecz, którą można wziąć do ręki i powędrować. Wtedy zwiedzanie nabiera sensu. Dodaje, że istniejące tablice informacyjne o Gorzowie, mówiące o tym co warto zwiedzić nie załatwią sprawy.
Weekend dla miasta
Przewodniki turystyczne to również kwestia traktowana po macoszemu. Nie wydajemy ich jako miasto zbyt wiele. Ta sytuacja wiąże się z pieniędzmi, a raczej ich brakiem. PTTK ubolewa, że magistrat w żaden sposób nie partycypuje w kosztach związanych z wewnętrzną promocją, czyli publikacjami traktującymi o historii i kulturze czy turystyce w wydaniu przewodnickim.
- Wszystko powstaje dzięki pozyskiwaniu sponsorów zewnętrznych, a budżet Gorzowa nie przewiduje środków na tego typu wydatki. Podarowałem miastu prawa do I i II wydania „Weekendu w Gorzowie”, czyli przewodnika po ciekawych miejscach. Zgodziłem się na możliwość umieszczenia tekstu na internetowej stronie miejskiej. Zaistniało to tylko dlatego, że nie wziąłem za to ani grosza. Magistrat, a właściwie pozyskani przez wydział promocji UM sponsorzy, pokrył jedynie koszty druku i składu. Niedawno było rozszerzone wydanie i też nie wziąłem za to pieniędzy, ale ile razy można coś robić za darmo. Całą prowizją oddziału PTTK i moją jako autora było to, że dostaliśmy niewielką część nakładu. Wydań niemieckich i angielskich jeszcze trochę zostało. Polskie rozeszło się jak ciepłe bułeczki. Ludzie to rozchwytywali i już tego nie mamy. Podobnie jak miasto. Będziemy teraz czekać na 800-lecie Gorzowa żeby coś znowu wydać? Uważam, że cyklicznie co roku trzeba wydawać trzy, cztery tysiące egzemplarzy - mówi sternik PTTK Ziemi Gorzowskiej.
Zbigniew Rudziński wylicza, że kilka tysięcy egzemplarzy przewodników z prawdziwego zdarzenia to koszt ok. 10 tysięcy złotych. - To wysokość składki miasta do Loturu (Lubuskiej Organizacji Turystycznej - przyp. red.), w którym uczestnictwo nic nam nie daje oprócz zniżek na stoiskach targowych w Berlinie czy Londynie. Ale na miejscu w Gorzowie profitów brak. Poza tym, jeśli nie mamy wydanych publikacji, po co jeździć na targi? Przecież nie mamy co na stole położyć - mówi.
W turystykę trzeba zainwestować
- Jak się nie wyda 50 groszy ciężko oczekiwać, że się zarobi złotówkę. Jak nie ma promocji nikt o naszym istnieniu nie wie. Na targi można jeździć, ale trzeba z czymś wyjść do ludzi. Cieszę się, że wydaliśmy „Weekend w Gorzowie”, ale takie inicjatywy muszą być stałym elementem. Wielu zakłada, że Gorzów to tylko miasto małych lub dużych przedsiębiorstw albo inicjatyw kulturalnych i sportowych bez turystycznej przyszłości. Takie myślenie wynika z niewiedzy i braku chęci spojrzenia na nasze miasto oczyma turysty - tłumaczy prezes PTTK.
Przedstawiciele magistratu zaznaczają, że oprócz członkostwa w Loturze miasto współpracuje z Polską Organizacją Turystyczną, a także z portalem www.polska.travel.pl oraz www.goscinnapolska.eu.
- Oprócz udziału w targach miasto udostępnia materiały promocyjne na stoiskach Lotur na targach, w których nie bierzemy bezpośredniego udziału. Współpraca z organizacjami i instytucjami to także odbywające się w naszym mieście konferencje. Warto przypomnieć organizowaną w ubiegłym roku przez Polską Organizację Turystyczną i Urząd Marszałkowski oraz wydział rozwoju i promocji Urzędu Miasta Gorzowa konferencję pt. „Rozwój turystyki zrównoważonej na przykładzie turystyki wodnej”. W październiku planowane są dwa szkolenia: „Badania marketingowe w turystyce” oraz „Obsługa turysty w punktach informacji turystycznej”. Dzięki ścisłej współpracy z Lotur kwietniu bieżącego roku w Gorzowie gościli dziennikarze ogólnopolskich mediów na wizycie studyjnej. Kolejna taka wizyta planowana jest w sierpniu - dodaje Anna Zaleska, rzecznik prasowy Urzędu Miasta.
Możemy być atrakcyjni
Według Zbigniewa Rudzińskiego nie jesteśmy Krakowem, Warszawą czy Wrocławiem i nigdy nie będziemy mieć takiego przełożenia promocyjnego, ale możemy być dla turystów atrakcyjni. Gorzów oferuje np. sporo spacerowych tras turystycznych.
- Gorzów to ciekawe miasto, ale ciągle zbyt mało znane dla samych mieszkańców, nie mówiąc o przyjezdnych. Coraz więcej osób tu przyjeżdża i odkrywa tę różnorodność. Dotychczas spłaszczało się historię sprzed 1945 roku, ale to też kawał ciekawych opowieści do przejrzenia. Jestem dumny z tego, że zdarzają się wycieczki, które przypadkowo trafiają do naszego miasta i chcą przez godzinę je zwiedzać. Później okazuje się, że jest tu tak ciekawie, że wycieczka wraca po kilku miesiącach na dzień lub nawet kilka dni by poznać okolicę. Pośrednim dowodem na naszą turystyczną atrakcyjność jest fakt, że za niespełna trzy tygodnie będziemy gospodarzami największej, prestiżowej imprezy turystycznej - XLI Centralnego Zlotu Krajoznawców. Odwiedzi nas elita turystyczna kraju! Grupy zorganizowane może oprowadzić przewodnik. Inaczej ma się sprawa z pojedynczymi, indywidualnymi turystami. Ludzie potrzebują czegoś, co mogą wziąć w kieszeń i na nikogo się nie oglądać tylko zwiedzać - twierdzi Rudziński.
Nasza wyjątkowość
PTTK Ziemi Gorzowskiej nie jest dotowane w żaden sposób przez miasto. Organizacja utrzymuje się ze składek członkowskich (posiada ponad 200 członków), a także wszystkich projektów, które realizuje poprzez euroregion i samorządy. W grę wchodzi więc wykonywanie opracowań szlaków turystycznych, wykonywanie i odnawianie nowych szlaków, pisanie i sprzedawanie publikacji. To podstawa działania i utrzymania.
- Przeznaczamy to na cele statutowe i nasze istnienie. Płacimy za wszystko, łącznie z podatkami, jak każdy inny - mówi prezes i dodaje, że turystykę można uprawiać wszędzie, także w Gorzowie. I to za niewielkie pieniądze. Pokazuje to przykład kwietniowego spływu kajakowego, który odbył się na Kłodawce. Podobno wędkarze ze zdziwienia omal nie wpadali do wody.
By jednak turystyka była silną kartą naszego miasta potrzeba dobrej woli i pieniędzy. - Musimy dopasować nasze realia do tego, co tu mamy. Warto się PTTK czy innych organizacji turystycznych czasem zapytać, jak wydać miejskie pieniądze na turystykę czy promocję. Zdarza się bowiem, że bazujemy na doświadczeniach innych miast, ale my nie jesteśmy innymi miastami tylko Gorzowem - kończy Zbigniew Rudziński.
Filip Praski
Polska Noc Kabaretowa 2025
23 maja 2025
kup bilet |
|
Największe przeboje Edyty Geppert
20 marca 2025
kup bilet |
|
Najpiękniejsze melodie świata, czyli od opery do musicalu!
1 marca 2025
kup bilet |
|
Czerwone Gitary. Diamentowe 60-lecie
2 marca 2025
kup bilet |