• Dziś /-1°
  • Jutro /1°
Wiadomości

Wara z „naszego” placu [zdjęcia]

10 kwietnia 2019, 17:39, mk
Tak zgodnie mówili podczas zebrania mieszkańcy, którzy spotkali się pod budowaną stacją paliw przy Intermarche na Fredry. Na płocie wywieszono też transparenty domagające się między innymi dymisji prezydenta Gorzowa.

Spotkanie niezadowolonych mieszkańców odbyło się tym razem na terenie parkingu – tuż przy markecie Intermarche. Podczas gdy protestujący debatowali co robić dalej, kilkadziesiąt metrów trwały prace budowlane. - Nikt nam z urzędników nie chce pomóc, a wręcz przeciwnie. Sami staramy się wszędzie dotrzeć do każdej instytucji naszego miasta oraz do polskich mediów. Może ktoś nas w końcu usłyszy i zareaguje na nasze wołanie o pomoc – mówił głośno jeden z uczestników.

Jak się dowiedzieliśmy, protestujący chcą, aby ich sprawą zajęła się Anita Gargas, prowadząca w telewizji publicznej magazyn śledczy. - Będziemy próbowali udowodnić, że władze miasta Gorzowa popełniły wielki błąd. Popełniono go naszym kosztem i winni muszą odpowiedzieć za swoje błędy. Prezydent nie sprawdził się jako nasz przedstawiciel, przedstawiciel środowiska i spowodował, że doszło do budowy stacji paliw.

- Pan Tumilewicz wlazł z brudnymi buciorami w nasze podwórko i truje ludzi, a stację paliw niech wybuduje sobie u siebie na wsi – pod swoim oknem. Z naszego placu wara – słychać było podczas przemówienia jednego z protestujących, które zostało nagrodzone gromkimi brawami. - Nie mamy siły i skutku. Nie przebrniemy i nie zwalczymy tej stacji paliw, która jest w zaawansowanej budowie i zostanie skończona. Trudno jest dokonać zmiany czegokolwiek. Zostaje nam jedynie skarga do ministra spraw wewnętrznych i administracji na włodarzy miasta. Prokuratura nic nie wskóra, bo nie znajdzie żadnej „dziury”. I to jest ból, że urzędnicy traktują nas „per noga”.

Protestujący mówili, że mają też wielu przeciwników. Są to przede wszystkim internauci oraz osoby, które mieszkają daleko od budowanej stacji i nie żyją bezpośrednio ich problemami. - Ludzie nas nie rozumieją, jesteśmy skazani na zamieszkanie w pobliżu stacji paliw – dodał jeden z protestujących.

Na miejscu zgromadzenia pojawiła się policja. Funkcjonariusze przyjechali po 20-30 minutach od rozpoczęcia spotkania. - Sprawdziliśmy tożsamość kilku osób, policja nie podejmowała wobec nikogo żadnej interwencji – mówi Grzegorz Jaroszewicz z zespołu prasowego KWP.

Fotoreportaż



Podziel się

Komentarze

Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości