Gra wewnętrzna zamiast ligowego meczu

O tym dlaczego meczu z Błękitnymi Lubno nie ma nie trzeba chyba nikomu wyjaśniać. Zamieszanie trwa od wtorku i nie zapowiada się na to, żeby szybko się zakończyło. Stan na dziś jest taki, że LZPN przeniósł to starcie na 16 maja, ale Stilonowcy zapowiadają, że i w tym terminie nie zamierzają grać. - Nie widzimy podstaw prawnych, żeby przystać na przełożenie tego meczu – mówił nam w piątek prezes Mariusz Stanisławski.

W związku z tym trener Tomasz Jeż, aby piłkarze nie wypadli z rytmu meczowego musiał coś wymyślić. Niestety nie można było znaleźć sparingpartnera, gdyż wszystkie zespołu mają ligowe pojedynki i Stilonowcy musieli zorganizować sobie grę wewnętrzną. - Jakoś musimy sobie radzić. Przeorganizowaliśmy trochę mikrocykl treningowy, ale nie mogliśmy sobie pozwolić na wolne - usłyszeliśmy od szkoleniowca Stilonu.

Trener Jeż wystąpił dziś w podwójnej roli. Oprócz bycia szkoleniowcem z powodu braku Mirosława Dębca Jeż musiał stanąć między słupkami i musimy przyznać uczciwie, że szło mu całkiem nieźle. Na treningu po raz pierwszy od dawna pojawił się Mieszko Trachimowicz, ale jak wyjaśnił nam trener ten zawodnik nie jest już graczem Stilonu. - Mieszko pracuje jako kurier i nie może brać udziału w treningach. To niestety dyskwalifikuje go i nie możemy z niego skorzystać – stwwierdził trener Jeż.

W dzisiejszych zajęciach poza Dębcem zabrakło jeszcze Grzegorza Bajko i Roberta Kozioły, jednak obaj dostali wolne od trenera. We wtorek Stilonowców czeka pojedynek z Vitrosiliconem Intrą Iłowa. Natomiast w następną sobotę gorzowianie powinni jechać do Słubic, jednak ten mecz został przeniesiony na środę 9 maja.

Zapraszamy do zakładki Multimedia, gdzie znajdziecie naszą rozmowę z trenerem Jeżem.

Radosław Łogusz