O doganianiu większych miast nie ma sensu nawet marzyć. My wciąż jesteśmy na etapie tłumaczenia ludziom, że pociąg bezpośredni bywa pojęciem filozoficznym, a „jazda bez przesiadek” zależy od tego, jak bardzo ktoś wierzy w papier. Rozkład jazdy przyjmie wszystko. Pasażer już nie.
Nie pamiętam, ile pism wysłałem do Urzędu Marszałkowskiego i Polregio z pytaniem, dlaczego od miesięcy obowiązuje ten kolejowy żart, w którym pociąg z Gorzowa do Poznania jest bezpośredni tylko w teorii. W praktyce pasażer w Krzyżu wykonuje obowiązkowy rytuał: wysiąść, przejść kilka metrów, wsiąść do innego składu i udawać, że tak miało być od początku. Odpowiedzi były różne, ale sens zawsze ten sam: „nie ma możliwości”.
Dlaczego nie ma? Bo nie ma czym.
Hybrydowy 228M miał być końcem tej farsy. Miał połączyć Kostrzyn, Gorzów, Krzyż i Poznań jednym składem, bez drobnego druku, bez tłumaczeń, bez udawania. Już prawie rok temu, 15 stycznia 2025, politycy wszelkiej maści — głównie ci, którzy dziś najchętniej stają przed kamerą na tle kolei — robili sobie przy nim uśmiechnięte zdjęcia. Były zachwyty, przemówienia, uściski dłoni. Była ta charakterystyczna aura sukcesu, który jeszcze się nie wydarzył, ale już świetnie wygląda na fotografii.
Plan nie wypalił. Hybrydowy cud okazał się kolejnym eksponatem objazdowym, który więcej czasu spędza w naprawach niż na torach. Pociąg, który miał zakończyć fikcję, sam stał się jej częścią. I tak gorzowianie nadal jeżdżą fikcyjnymi pociągami bezpośrednimi.
Regio Ujście Warty, Kłodawka czy Wilda istnieją w rozkładzie jazdy jak święta prawda. W rzeczywistości są tylko umową społeczną: my udajemy, że jedziemy bezpośrednio, a kolej udaje, że nas dowozi. Pasażerowie wykonują w Krzyżu zgrabny manewr przesiadkowy, który dla urzędnika jest drobiazgiem, a dla starszej, schorowanej osoby bywa barierą nie do przejścia. Szczególnie gdy ktoś wsiada do pociągu z nadzieją, że skoro jest „bezpośredni”, to dowiezie go do celu bez niespodzianek.
To nie jest sytuacja awaryjna. To nie jest chwilowy kryzys. To jest system, który trwa miesiacami. Polregio — firma duża, doświadczona, obracająca setkami milionów złotych publicznych pieniędzy — nie potrafi albo nie chce zorganizować jednego sensownego składu na tej trasie. A pasażera nie interesuje, że coś jest w naprawie, że tabor jest za krótki, że „pracujemy nad rozwiązaniem”. Pasażera interesuje tylko to, czy dojedzie normalnie.
Ale skoro w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Lubuskiego istnieje na to ciche, wygodne przyzwolenie, to w Polregio nikt nie musi się specjalnie spinać. Tym bardziej że cała ta fikcja „bezpośredniości” została wymuszona nie przez potrzeby Gorzowa, lecz przez fakt, że mieszkańcy Wielkopolski nie mieścili się w krótkich lubuskich szynobusach. I tak, w porozumieniu przewoźnika z samorządami, uznano, że najprościej będzie poświęcić północ województwa. Cicho, bez konferencji, bez fanfar.
W ten sposób Gorzów stał się zakładnikiem cudzej nieudolności w zarządzaniu taborem. Od grudnia, wraz z pojawieniem się pięciu par połączeń obsługiwanych przez PKP Intercity, Polregio likwiduje jeden z fikcyjnych „bezpośrednich”. Z siatki połączeń znika Regio Kłodawka. Można to nazwać porządkowaniem oferty, ale prawda jest prostsza: problem nie znika, tylko zmienia nazwę.
Bo w Gorzowie wciąż jedzie się bezpośrednio tylko wtedy, gdy nikt nie zadaje pytań.
A papier, w przeciwieństwie do ludzi, nie musi wysiadać w Krzyżu.
|
Koncert w Świetle Tysiąca Świec
21 grudnia 2025
kup bilet |
|
TRASA JUBILEUSZOWA (5-LECIE)
24 maja 2026
kup bilet |
|
Diamentowy koncert 60-lecia!
12 kwietnia 2026
kup bilet |
|
Kabaret Ani Mru-Mru w najnowszym programie "Mniej więcej"
19 kwietnia 2026
kup bilet |