Wiadomości

Zamiast jawności mamy beton

24 września 2025, 22:30, Anna Kluwak
Wystarczyło jedno pytanie o sprawy sądowe, aby Urząd Miasta Gorzowa uruchomił całą machinę odmów i stworzył betonowy mur. Miasto nie chce powiedzieć, ile płacimy za błędy i jakie są kwoty odszkodowań. Usłyszałam, że trzeba by „oddelegować pracowników na tydzień”. Więc lepiej nic nie mówić.

W czerwcu 2025 roku poprosiłam Urząd Miasta Gorzowa o informacje, w ilu sprawach sądowych występowała gmina. Chciałam wiedzieć, za co miasto było pozwane i ile to wszystko kosztowało podatników. Zamiast odpowiedzi, dostałam biurokratyczny mur. A na koniec absurdalne tłumaczenie, że trzeba by oddelegować dwóch pracowników na tydzień, żeby te informacje zebrać.

Miasto nie chce powiedzieć, ile kosztuje sądzenie się z mieszkańcami

Na początku wszystko wyglądało zwyczajnie. 30 czerwca 2025 roku wysłałam do Urzędu Miasta Gorzowa wniosek o dostęp do informacji publicznej. Zapytałam o konkretne dane m.in. listę wszystkich spraw sądowych z udziałem miasta od 2023 roku do czerwca 2025, kwoty roszczeń i koszty sądowe, informacje o kancelariach zewnętrznych i ich wynagrodzeniach.

Chciałam wiedzieć, ile miasto płaci za przegrane sprawy i obsługę prawną. To są pieniądze publiczne, więc sprawa dotyczy wszystkich mieszkańców.

Sprawa byłej dyrektorki i 32 tysiące złotych odszkodowania z miejskich pieniędzy

W swoim wniosku przywołałam konkretny przykład. Była dyrektorka Zespołu Kształcenia Specjalnego nr 1, wygrała z miastem przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym, a później w sądzie pracy zawarła ugodę. Miasto Gorzów wypłaciło jej ponad 32 tysiące złotych odszkodowania.

To nie jest drobna sprawa. To pokazuje, że niewłaściwe decyzje personalne władz Gorzowa kosztują mieszkańców realne pieniądze z budżetu miasta.

Odmowa. Miasto twierdzi, że nie ma takich danych. Albo że są, ale „rozproszone”

Zamiast informacji, dostałam odpowiedź z urzędu, że mój wniosek dotyczy informacji przetworzonej, więc trzeba wykazać szczególny interes publiczny. Taki interes wykazałam. Mimo to, 19 sierpnia miasto odmówiło udostępnienia informacji.

W uzasadnieniu pojawił się najbardziej absurdalny argument, jaki można sobie wyobrazić. - Sporządzenie zestawienia wymagałoby oddelegowania dwóch pracowników na tydzień - czytamy w decyzji podpisanej przez wiceprezydenta Jacka Szymankiewicza.

Miasto przyznało też, że ma ponad 7 tysięcy spraw sądowych tylko u jednego pełnomocnika. Co oznacza to dla mieszkańców? Tego się nie dowiemy.

Sprawa trafia do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Miasto przegrywa

Złożyłam odwołanie. 10 września Samorządowe Kolegium Odwoławcze przyznało mi rację. Uchyliło decyzję prezydenta miasta i nakazało ponowne rozpatrzenie mojego wniosku.

Kolegium uznało, że interes publiczny istnieje, a miasto nie może zasłaniać się wygodą urzędników, kiedy chodzi o jawność działań władzy publicznej.

Miasto ignoruje decyzję SKO. Znów żąda uzupełnienia wniosku

Zamiast rozpatrzyć mój wniosek ponownie, 23 września urząd przysłał nowe pismo. Tym razem uznał, że e-mail nie spełnia wymogu pisemności i że wniosek ma braki formalne. Zażądano ponownego złożenia go - przez ePUAP lub papierowo.

To już nie jest tylko unikanie odpowiedzi. To lekceważenie decyzji SKO i powtórka tych samych zabiegów co wcześniej. Wniosek był skuteczny, a organ ma obowiązek go rozpatrzyć. Tak mówi prawo i potwierdzają to wyroki sądów administracyjnych.

Zamiast przejrzystości - beton i biurokracja

Władze Gorzowa pokazują, jak łatwo można zablokować dostęp do informacji, które powinny być jawne. Wystarczy powołać się na „braki formalne”, „rozproszone dane”, albo jak w tym przypadku problem z oddelegowaniem dwóch urzędników.

Mieszkańcy mają prawo wiedzieć, ile miasto wydaje na kancelarie prawne, w ilu sprawach sądzi się z mieszkańcami i kto ponosi odpowiedzialność za przegrane. Zamiast tego dostają biurokratyczny mur, uniki i przedłużanie w nieskończoność.

Nie składam broni. Jeśli miasto znów odmówi składam skargę do sądu

Czekam na kolejną decyzję prezydenta miasta. Jeśli będzie odmowna, sprawa trafi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. A wtedy może się okazać, że miasto przegra po raz drugi - tym razem już nie tylko przed SKO, ale i przed sądem.

Wczoraj wysłałam do urzędu odpowiedź. Przypomniałam im, że wniosek został złożony prawidłowo drogą mailową, zgodnie z ustawą. Wskazałam konkretne orzeczenia sądów administracyjnych, które potwierdzają, że e-mail jest ważną formą złożenia wniosku. Przypomniałam też, że decyzja SKO nakazuje im ponowne, merytoryczne rozpatrzenie sprawy, a nie kolejne próby wymuszenia formalności. Jeśli zignorują to po raz drugi, złożę skargę na bezczynność.


Podziel się

Komentarze

Elvis
Zobacz, jak wygląda Gorzów teraz – kamera na żywo

Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości