Elektryfikacja linii 203 to nie inwestycja. To mit. Gorzowska Atlantyda. Coś, co ponoć istnieje, ale każdy rozsądny człowiek wie, że nie ma się co łudzić. W 2018 roku napisano studium wykonalności za 5 milionów złotych. Takie grube, fachowe, żeby nie powiedzieć: eleganckie. Miało być podstawą do działania, a dziś nadaje się co najwyżej jako zakładka w segregatorze.
Co tam było? Że elektryfikacja ma sens, że warto, że można. No i że kosztuje. Ale jak coś kosztuje, to się wrzuca na rezerwę. A jak jest na rezerwie, to trafia do politycznej zamrażarki, gdzie od lat leży obok nowej linii tramwajowej przez Piłsudskiego na os. Górczyn oraz marzeń o stadionie dla Stilonu.
Kiedy Zielona Góra wyrywa 134 miliony na linię Zbąszynek-Czerwieńsk, Gorzów dostaje 6,7 miliona złotych na lifting torów w stylu „przetrzyj i pomaluj”. Czyli klasyka. Samorządy apelują, radni piszą pisma, marszałek mówi o prądzie i Unii, a wiceminister odbija wszystko jednym zdaniem: „projekt jest na rezerwie”. Piękne, biurokratyczne „macie pecha, że jesteście z Gorzowa”.
I tu wchodzi cały na biało Urząd Miasta Gorzowa. Z przekazem tak miękkim, że można by nim tapetować ściany. Dowiadujemy się, że „samorząd bierze udział w konsultacjach”, „podejmuje rozmowy” i „wyraża stanowisko”. Gdyby za każdy taki komunikat miasto dostawało jeden metr kabla trakcyjnego, pociągi już dawno jeździłyby po Gorzowie jak pendolino po Centralnej Magistrali.
A jednak coś się rusza. Dosłownie. Bo według PKP PLK elektryfikacja pojawiła się w dokumentach. Gdzieś. Kiedyś. W przyszłości. W tym samym miejscu, gdzie mieszka Yeti, obietnice Kaczyńskiego z 2015 roku i sensowna reforma edukacji.
Do tego dorzucono łącznicę w Kostrzynie - 1500 metrów torów, które mają połączyć dolny i górny poziom stacji. Brzmi nieźle, tylko że to też pieśń przyszłości. A przyszłość w Gorzowie bywa grząska jak podwórko przy Krzywoustego po każdym deszczu. Projekt z Międzychodu do Poznania? Też „etapowy”. Czytaj: najpierw kopniemy sprawę w przyszłość, potem w nogę, a na koniec w kalendarz.
Miasto zapewnia, że trzyma rękę na pulsie. Tylko nie wiadomo czyim. Wersja oficjalna brzmi: „prowadzimy dialog z PKP PLK”. Wersja realna: „dzwonimy do zamkniętych drzwi”. Pasażerowie chcą prądu, miasto mówi o konsultacjach. PKP mówi o rezerwie, a radni o apelu. I wszyscy razem grają ten sam utwór, który w Gorzowie zna już każde dziecko: „jak będą środki”.
W efekcie mamy miasto, które śni o elektrycznych pociągach, ale budzi się co rano z plastikowym kubkiem, ze studium za 5 milionów i kolejną kadencją polityków, którzy powtarzają obietnice jak refren „Majteczki w kropeczki”.
A linia 203? Nadal czeka. Tak jak mieszkańcy. Tylko że mieszkańcy nie mają prądu - ani na torach, ani do cierpliwości.
|
Tomasz Karolak Stand Up - 50 i co
20 grudnia 2025
kup bilet |
|
Największe przeboje Pink Floyd na żywo - Koncert Another Pink Floyd i Marek Raduli!
20 grudnia 2025
kup bilet |
|
Koncert w Świetle Tysiąca Świec
21 grudnia 2025
kup bilet |
|
TRASA JUBILEUSZOWA (5-LECIE)
24 maja 2026
kup bilet |