Wiadomości

Lubuskie Pendolino, czyli jak (nie)jeździć za miliony

7 sierpnia 2025, 13:24, Marcin Kluwak
Miał być nowoczesny. Dwusystemowy. Miał być lekiem na bolączki pasażerów z północnej części województwa. Miał. Skończyło się, jak to często bywa na "miało". Pociąg za blisko 40 milionów złotych, sprowadzony niemal rzutem na taśmę, dziś stoi. I wygląda. Bo jeździć nie bardzo chce. A przynajmniej nie wtedy, kiedy trzeba.

Mowa tutaj o pociągu FPS Plus 228-001, który po wielu miesiącach oczekiwania i nieskończonej liczbie testów w końcu trafił do Lubuskiego. Miał odciążyć zajeżdżone „Linki” i wreszcie sprawić, że bezpośrednie połączenia z Poznaniem przestaną być papierową fikcją. Wcześniej mieszkańcy Gorzowa (i nie tylko) zdążyli poznać jego młodszego brata – jednostkę 227M – przeznaczoną do obsługi trasy Gorzów–Zielona Góra. Ale to właśnie 228M miał być pokazem siły, nowoczesności i skuteczności samorządu. Miał.

Owszem, można tłumaczyć się „chorobami wieku dziecięcego”. Można powtarzać, że to prototyp i że ma prawo się psuć. Ale mieszkańcy Gorzowa, Witnicy, Drezdenka czy Starego Kurowa mają jedno pytanie: dlaczego to właśnie my musimy być królikami doświadczalnymi? My, którzy i bez tego codziennie walczymy z opóźnionymi, odwołanymi lub widmowymi pociągami – mamy jeszcze testować nową zabawkę?

I nie, to nie jest przesada. Gdy w styczniu 2025 roku radni z PO i władze województwa dumnie pozowali do zdjęć na tle nowego cudu techniki, nie wiedzieli jeszcze, że niebawem ten sam pociąg będzie im fundował nie triumfy, a siwe włosy. Mieszkańcom – rozczarowanie. Sobie – problemy. Polregio – ból głowy. A producentowi – kompromitację.

Najgorsze? Już wtedy, gdy z błyskiem fleszy unosiły się w górę kciuki, nikt nie przypuszczał, że ten sam pojazd długo nie wyruszy w trasę. A jak już wyruszy – to tylko po to, by znów trafić do naprawy.

Nieoficjalnie? Wystarczy usiąść blisko kabiny maszynisty. Tam nie tylko usłyszymy, co kolejarze sądzą o tym nabytku, ale też poznamy repertuar słów, których w żadnym słowniku PWN nie znajdziemy. A wszystkie – w reakcji na stan techniczny naszego „lubuskiego Pendolino”.

Ale zostawmy szeptane relacje. Przejdźmy do faktów. Pociąg 228M – ten sam, który miał wozić pasażerów z Kostrzyna przez Gorzów i Krzyż do Poznania – od 27 maja stoi. Całkowicie wyłączony z ruchu. Powód? Uszkodzony wtryskiwacz paliwa w silniku spalinowym. Awaria – zdarza się. Problem w tym, że to nie pierwsza i nie ostatnia. I że jej powód budzi więcej śmiechu niż złości – choć powinien odwrotnie.

Bo producent – H. Cegielski FPS – winą za awarię obarcza... złej jakości paliwo i rzekomo niewłaściwe utrzymanie przez Lubuski Zakład Polregio. Urząd Marszałkowski potwierdza: trwa wyjaśnianie sprawy. I przyznaje – wcześniej też zdarzały się przypadki uszkodzeń z winy obsługi.

Tylko że to tłumaczenie trochę kuleje. Bo przecież ten sam diesel trafia do „Linków”, które jakoś jeżdżą. Może nie idealnie, ale jednak. A „eksperymentalny” 228M psuje się częściej niż działa. Teraz trwa przeciąganie liny: kto zapłaci za naprawę? Producent? Polregio? A może podatnicy?

Wszystko wskazuje na to, że sprawa może skończyć się w sądzie. A to byłby najczarniejszy scenariusz. Bo każdy dzień bez tego pociągu to nie tylko techniczna awaria. To kolejne opóźnienia. Odwołania. Fikcyjne, bezpośrednie połączenia z Poznaniem, które istnieją tylko na papierze i w rozkładach, a nie na torach.

Miał być symbol postępu. Jest symbolem frustracji. I kolejny dowód na to, że w Lubuskiem pociąg do nowoczesności potrafi... wykoleić się jeszcze zanim ruszy.

Autorem zdjęcia użytego w powyższym tekście jest Paweł Wańczko. Zdjęcie udostępniono na oficjalnej stronie internetowej Województwa Lubuskiego. 

Marcin Kluwak

Marcin Kluwak

marcin.kluwak@gorzowianin.com

Podziel się

Komentarze

Zobacz, jak wygląda Gorzów teraz – kamera na żywo

Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości