Do naszej redakcji w niedzielny wieczór trafiła informacja z biura wojewody lubuskiego, ze ten organizuje o 8 rano "konferencję prasową w sprawie lubuskich przewozów regionalnych". Jako że od kilku lat, jako redakcja żywo interesujemy się tym tematem, postanowiłem odwiedzić przystanek Gorzów Wielkopolski Wschodni, na którym zaplanowano spotkanie z dziennikarzami. Pomyślałem (niestety błędnie), że skoro to przedstawiciel rządu w terenie, to zapewne "załatwił" dla lubuskiego jakiś szynobus, pożyczył od "kolegi" z innego regionu i przed wyborami w blasku chwały uchroni dojeżdżających do pracy i szkoły od wielogodzinnych opóźnień.
Nic bardziej błędnego. Już od pierwszych sekund tego briefingu było wiadome, że to tylko kolejna, kampanijna zagrywka. Nie padły żadne konkrety, którymi mógłby zainteresować się mieszkaniec Gorzowa, czy okolicznych miejscowości. Zarówno wojewoda Dajczak, jak i posłanka Elżbieta Płonka ostro uderzali w marszałek Polak. Trzeba przyznać - oberwało jej się i to bardzo. Politycy PiS wytykali jej wielomilionowe dotacje na lotnisko pod Zieloną Górą i mizerne na przewozy kolejowe. Nie było jednak żadnych pomysłów na to, jak rozwiązać problem mieszkańców. Było wskazywanie, a raczej skazywanie jedynego winnego.
Tak naprawdę konferencja wojewody Dajczaka i lokalnych działaczy PiS to nic innego, jak odpowiedź na krótki film wspomnianej wcześniej Elżbiety Polak, który został opublikowany w mediach społecznościowych. Marszałek województwa w ostrych słowach zapowiedziała, że umowa z Polregio zostanie rozwiązana, "jeżeli natychmiast nie nastąpi poprawa, nie przyjadą do nas dodatkowe pociągi". W tym samym nagraniu marszałek Elżbieta Polak, która jest jednocześnie kandydatem do sejmu z ramienia KO, mówi, że "spółka nadzorowana przez Prawo i Sprawiedliwość odsyła pociągi na dowozy swoich wyborców na pikniki pisowskie".
Tak naprawdę, to Zarząd Województwa od dawna wiedział, że umowa nie jest realizowana. Przyznała to sama marszałek, mówiąc w filmie, że już w poprzednim roku było mnóstwo odwołanych połączeń. Mało tego. Kilka dni wcześniej, na innej konferencji prasowej, tym razem z udziałem kandydatki-posłanki Krystyny Sibińskiej, odpowiedzialny za kolej wicemarszałek Jabłoński zapewniał, że wszystko idzie w dobrym kierunku i że plan naprawczy działa (Elżbieta Polak w nagraniu mówiła zupełnie coś innego). Marszałek Jabłoński mówił te słowa w dzień po tym, kiedy do naszej redakcji odezwało się kolejnych kilkanaście osób, które spóźniły się do pracy lub szkoły, bo musiały czekać na jeszcze bardziej opóźnioną autobusową komunikację zastępczą.
Jedyną osobą, która zainteresowała się tematem i nie robiła tego tylko dlatego, że jest kampania wyborcza, jest radna Anna Synowiec. Wielu internautów szybko zarzuciło jej, że apel o zerwanie umowy z Polregio to nic innego, jak kolejna wyborcza zagrywka. I tu byli w błędzie, bo radna wojewódzka Anna Synowiec nie startuje w tych wyborach i jak sama mówi, nie wie, czy wystartuje w tych samorządowych. Interesuje ją los podróżnych, pozostawionych na dworcach i przystankach bez żadnej informacji. Zbiera od nich zgłoszenia i zamierza dalej działać w tej sprawie.
Bo w tym wszystkim najważniejsi są pasażerowie, którzy kupując bilet, zawierają umowę z przewoźnikiem. Umowę na przewóz, licząc, że przewoźnik się z niej wywiążę. Kowalskiego, czy Nowaka z Witnicy, czy Santoka nie interesuje, że tabor jest zepsuty, lub ktoś na czas nie zorganizował dla niego przeglądu. Kowalski, kupując bilet, chce dojechać szybko i w miarę komfortowo z punktu A do punktu B. On nie chce zwrotu iluś tam procent, gdy pociąg będzie opóźniony. Ba, jestem w stanie nawet za niego stwierdzić, że on nie chce nawet 7,5 procent rabatu, które oferuje Polregio pasażerom w lubuskim w ramach "zadośćuczynienia". On chce mieć pewność, że wsiądzie do pociągu, który przyjedzie na stację zgodnie z rozkładem i zgodnie z tym samym rozkładem dojedzie do stacji docelowej. Nic więcej! I tak szczerze mówiąc, ja też bym tak chciał. Czy to tak wiele?
Co do komfortu podróżowania. Temat starych pojazdów, które pozbawione są klimatyzacji, obsługujące trasę Gorzów - Zielona Góra, był już na naszych łamach poruszany. Jednak ostatnio do lubuskiego trafił kolejny złom. Jeden z naszych stałych czytelników przypominał mi, że lata temu, marszałek Polak zachwalała to połączenie, twierdząc, że to przybliży jeszcze bardziej obie stolice regionu. A tak naprawdę, to na tej trasie wozi nas najgorszy, taborowy śmietnik. O zbliżaniu się nie ma mowy. Bo to ani szybciej, ani wygodniej. A jakiekolwiek zbliżenie po ponad 2 godzinach spędzonych w piekarniku, bez żadnej klimatyzacji, wymagałoby użycia ostrego antyperspirantu.
I na koniec apel. Wierzę, że ktoś z biura prasowego wojewody i marszałka to przeczyta i podsunie swoim szefom. Nie wysyłajcie do wyborców złych emocji. Nie zwołujcie konferencji i nie nagrywajcie filmów, jak nie macie nic sensownego do przekazania. Obrzucanie się błotem, przed kamerami i mikrofonami niczego dobrego nie przyniosło i nie przyniesie. Nie bierzcie przykładu z tych z góry, którzy szydzą z Kaczyńskiego, czy w kółko o wszystko oskarżają Tuska. Zróbcie coś dla tego regionu, dla pasażerów. Wtedy wyborca to doceni.
Najpiękniejsze melodie świata, czyli od opery do musicalu!
1 marca 2025
kup bilet |
|
Dziadek do Orzechów I Grand Royal Ballet
22 grudnia 2024
kup bilet |
|
Największe przeboje Edyty Geppert
20 marca 2025
kup bilet |
|
Czerwone Gitary. Diamentowe 60-lecie
2 marca 2025
kup bilet |