Kolejny dzień, kolejna wiadomość dotycząca miasta, kolejne rozczarowanie, kolejne narzekanie mieszkańców dotyczące tego, jak niegospodarne jest nasze miasto, jak złe decyzje są podejmowane, a najwięcej, dlaczego oni zostali wybrani i trzeba ich w końcu zmienić. I w tej kwestii mieszkańcy mogą mieć rację. W kółko widzimy te same nazwiska, z tymi samymi obietnicami, na tych samych billboardach, na ten sam okres przed wyborami. Powtórzenia są tutaj celowe, ponieważ mam wrażenie, że znaleźliśmy się w matrixie.
Z jednej strony mówimy o tym, jak jest nam źle, a z drugiej jedyną większą zmianą była ta po 16 latach na fotelu prezydenta, na jeszcze niezbyt znanego człowieka, o którym wiedzieliśmy tyle, że doskonale sobie radził w gminie sławnej z dnia kurczaka. Okej, zmiana nastąpiła i pada słynne „w końcu coś się dzieje”, no niby tak, ale niby nie do końca. Tu problem z remontami, tu złe zarządzanie, tu brak kar za opóźnienia, tu chybione inwestycje a tam brak nadzoru.
Nauka dalej nie ustaliła, skąd oni się wzięli, ale fakt pozostaje faktem: malkontenci są wszechobecni, a najwięcej chyba jest ich w Gorzowie Wielkopolskim. Trudno uwierzyć, ale mieszkańcy naszego miasta narzekają, że jest za głośno, ale jednocześnie domagają się większej ilości miejsc rozrywki. Przykładów nie trzeba szukać daleko, sprawa Wartowni wraca rokrocznie, a jest jeszcze wiele innych miejsc, które borykają się z tym problemem. Tylko tak sobie myślę i zadaje pytanie, jeżeli nie w mieście, nie nad Wartą, to gdzie? Wartownie przenieśmy na Chróścik, może wtedy będzie dobrze – w końcu doskonałe miejsce zostanie, a i głośno nie będzie. Jednak wtedy mieszkańcy powstaną, że zbyt daleko, że nie ma gdzie spędzać czasu w centrum, że nie ma dojazdu, że zła komunikacja, że kto to widział, kto to wie.
Sprawa Gorzowa jest i tak wystarczająco trudna, po tym, jak pozostawiono nas z „mniejszą północą” pod sprawczość „pełnego południa”, a decydenci wybrali ciepłe, wygodne życie za pieniądze podatników do końca życia, to co ich będzie obchodził los najbiedniejszego miasta wojewódzkiego Polski. Pijawki, które żywią się tą sytuacją, muszą zostać oderwane. Niestety, wydaje się, że aby doszło do przemian, należy odsunąć wszystkich, którzy mieli jakikolwiek wpływ na to, co się teraz wyprawia w północnej części województwa. Po odgrodzeniu grubą kreską wprowadzenie nowej, młodej krwi może pozwolić na realną nadzieję na jakiekolwiek zmiany.
I tu, jak wielu mieszkańców, znowu ponawiam apel, zmieńmy to przy urnach. Ale żeby to się udało, my mieszkańcy musimy zacząć się organizować i działać w tym zakresie, być może potrzebny jest lider, być może sam wyjdzie spośród tłumu. Jednak faktem jest, że samo malkontenctwo niczego nie zmieni. Patrzę na swoich znajomych, moich sąsiadów i wiem, że oni chcą zmian - brakuje jedynie większego zaangażowania. Może warto sobie zadać pytanie, czego nam brakuje, abyśmy mogli wprowadzić zmiany? Chętnie chciałbym szczerze porozmawiać z każdym, kto tylko ma na to pomysł.
Jak to się mówi, cierpliwy to i kamień ugotuje. Wierzę, że i w Gorzowie coś w końcu się uda, tylko potrzeba szczyptę zmiany podejścia i odrobinę motywacji do działania
Największe przeboje Edyty Geppert
20 marca 2025
kup bilet |
|
Czerwone Gitary. Diamentowe 60-lecie
2 marca 2025
kup bilet |
|
Najpiękniejsze melodie świata, czyli od opery do musicalu!
1 marca 2025
kup bilet |
|
Iluzjonista Piotr Denisiuk
17 stycznia 2025
kup bilet |