Marzymy o tym, co dawnej było na wyciągnięcie ręki. Kawa u znajomych, wiosenny spacer ulicami Berlina, wyjście bez maski. Jak zahipnotyzowani uważnie śledzimy środowe odcinki telenoweli pt. „Nowe obostrzenia” z nadzieją, że noc koszmaru skończy się. „Laleczki Voodoo” z podobizną osób odpowiedzialnych za obostrzenia są już zapewne w niejednym domu.
Mamy prawo być wściekli. Nie tak miał wyglądać kolejny rok. Zapewne wiele rzeczy można było zrobić lepiej, szybciej i sprawniej. Nikomu jednak nie zarzucam złej woli. Sytuacja przerosła wszystkich. Nie tylko w Polsce, która (niestety) w statystykach radzi sobie, jak widać. Powodów do zadowolenia brak. Mleko zostało rozlane. Musimy przez to przebrnąć. Na wnioski przyjdzie czas. Dzisiaj priorytet to dopłynąć do brzegu. Szczepmy się, przestrzegajmy zasad DDM. To jedyna droga. Idąc pod prąd, sabotujemy nasz własny wysiłek, przedłużając w czasie znienawidzoną pandemię. Możecie w nią wierzyć lub nie. Nie zmienia to faktu, że wirus zabija. To pole bitwy, w której stawką jest zdrowie i życie naszych bliskich. Przykre, że „kamikadze” z maskami na brodach sabotują wspólny wysiłek praktycznie w każdym sklepie. Złość i wyparcie nie pomogą zwyciężyć wroga.
Pogoda nie sprzyja aktywności na świeżym powietrzu. Spoglądając przez okno, dochodzę do wniosku, że w tym roku zbyt wcześnie rozebrałem choinkę. Rozkopany Gorzów nie zachęca do spaceru w strugach zimnego deszczu. Doceniam jednak, iż miasto z roku na rok pięknieje, dzięki kolejnym remontom. Może nie jest idealnie, może brakuje drzew i zieleni. Zwłaszcza w centrum. Warto jednak wybrać się na spacer wzdłuż Warty. Odpocząć w jednym z licznych parków. Pomoże to spojrzeć na Gorzów z nieco innej perspektywy. To miasto ma potencjał. Tylko trzeba dać mu szansę.
Niezmienną „piętą achillesową” Gorzowa od lat są połączenia kolejowe. Zmiany następują zbyt wolno. Czekamy z niecierpliwością na zapowiadane centrum przesiadkowe. Tylko z czego (na co) będzie można się przesiąść?! Cztery mikro-pociągi (łączniki) prowadzone przez lokomotywkę manewrową to gorzowskie realia. Nieco lepiej przedstawiają się połączenia regionalne. Jeśli nie ma możliwości, by dotrzeć do odleglejszego celu podróży bez licznych przesiadek, to coś jest nie tak… Wystarczy porównać z ofertą kolejową Zielonej Góry. Dwa inne światy. Przy mieszkańcach „winnego grodu” możemy poczuć się jak ubodzy krewni z dalekiej prowincji. Dlaczego tak jest? Wymówek „kolejowej biedy” jest wiele. Brak elektryfikacji, brak lokomotyw. Brak wszystkiego z dobrymi chęciami decydentów włącznie. Może przez ostatnie kilkanaście (kilkadziesiąt) lat było nam z tym dobrze, jeśli niewiele zrobiono?! Całości „obrazu upadku” gorzowskiej kolei dopełniają nieczynne okienka kasowe oraz kontenerowe toalety na zewnątrz budynku. Zastanawiam się, czy to jeszcze dworzec?
Mam nadzieję, że na pozytywne działania niebawem nadejdzie czas. Chcę wierzyć, że „mroczne dni” dobiegną końca i będą tylko złym wspomnieniem.
Czerwone Gitary. Diamentowe 60-lecie
2 marca 2025
kup bilet |
|
Najpiękniejsze melodie świata, czyli od opery do musicalu!
1 marca 2025
kup bilet |
|
Dziadek do Orzechów I Grand Royal Ballet
22 grudnia 2024
kup bilet |
|
Polska Noc Kabaretowa 2025
23 maja 2025
kup bilet |