• Dziś /-1°
  • Jutro /-1°
Wiadomości

Hala potrzebna jak rybie woda

12 czerwca 2011, 10:40
wizualizacja hali przedstawiona przed wyborami przez Tadeusza Jędrzejczaka
W listopadzie zeszłego roku były obietnice i projekt nowoczesnej hali. Zbiegło się to akurat z okresem przedwyborczym. Przypadek czy celowe działanie? Jak duża jest potrzeba budowy tego typu obiektu?
O hali sportowej, która spełniałaby aktualne wymogi mówi się w Gorzowie od lat. Do tej pory koszykarki AZS PWSZ rozgrywały mecze w hali przy ulicy Chopina (ok. 800 miejsc), siatkarze GTPS gościli przeciwników przy Czereśniowej (ok. 1000 miejsc), a piłkarze ręczni spotykali się z przeciwnikami w budynku Zespołu Szkół nr 20. Przedstawiciele środowisk związanych z gorzowskimi sportami halowymi o potrzebie budowy nowoczesnego obiektu mówią głośno od dłuższego czasu. Jednak z biegiem miesięcy ich zapał słabnie. Trudno się temu dziwić, patrząc na bierność urzędników, którzy najpierw naobiecywali, a teraz tłumaczą się brakiem funduszy.

By tworzyć show jak żużlowcy

Nieco ponad rok temu w kwietniu Tadeusz Jędrzejczak, prezydent miasta, udzielił Telewizji Polskiej wypowiedzi, która „ciągnie się” za nim po dziś dzień. Zakomunikował wówczas przed kamerami, że jeszcze w 2010 roku powstanie projekt, a do 2012 roku stanie w Gorzowie nowa hala sportowa, która pomieści pięć tysięcy widzów. Z planów udało się zrealizować jedynie jedną rzecz. Na kilka dni przed wyborami na urząd prezydenta miasta Jędrzejczak zaprezentował efektowną wizualizację futurystycznie wyglądającego obiektu sportowego. Projekt wykonało Biuro Analiz i Studiów Inwestycyjnych z Poznania, podobno za darmo i z własnej inicjatywy. Specjaliści ze stolicy Wielkopolski przewidzieli w gorzowskiej hali widowiskowo-sportowej 3,5 tysiąca miejsc stałych i kolejne 1,5 tysiąca miejsc rozkładanych. Inwestycja miałaby pochłonąć około 100 milionów złotych i powstać do 2013 roku. Wcześniejszy plan wybudowania hali przy ulicy Mironickiej (wycofany przez prezydenta dwa miesiące wcześniej), zakładał wydatek na poziomie około 250 milionów złotych, ale taka kwota była potrzebna do stworzenia całego kompleksu sportowego.

Ireneusz Madej, wiceprezes AZS PWSZ, którego koszykarki zdobyły w tym roku brązowy medal mistrzostw Polski mówi wprost: - Hala jest potrzebna gorzowskiemu sportowi jak rybie tlen i woda. Bez dobrej infrastruktury niestety nie możemy już mierzyć się z najlepszymi nie tylko w Europie, ale i w kraju. Bez tej hali, bez wychowania sobie publiczności trudno mówić o rozwoju jakiejś dyscypliny, dlatego ja po raz kolejny twierdzę, że ta hala przydałaby się bardzo. Szkoda tylko, że w bieżącym budżecie miasta nie została zapisana nawet złotówka na to, żeby przygotować konkretną koncepcję lub projekt obiektu. To się wydłuża w ogromny sposób.

Tomasz Jagła, wiceprezes GSPR Gorzów nie miał złudzeń. Według niego obietnice nowej hali były jedynie kiełbasą przedwyborczą: - Generalnie jeśli chodzi o obietnice wyborcze to dobrze wiemy, że około 50 proc. nie jest spełniana. Nikt chyba przedwyborczej obietnicy budowy hali nie brał poważnie. Każdy z kandydatów gwarantował budowę hali, to miało pomóc zdobyć głosy i to wszystko. Czas przejść od słów do czynów. Wiem, że stawiamy na żużel, sam byłem na derbach, podobało mi się stworzone widowisko. Ale przydałyby się kibicom w Gorzowie jeszcze co najmniej dwie dyscypliny halowe. Nie chodzi mi tu absolutnie o pieniądze miejskie. Zarówno koszykarki jak i my chcemy organizacyjnie stanąć na własne nogi. Chodzi nam tylko o arenę zmagań, żebyśmy mogli tworzyć takie same show jak żużlowcy.


Dyscypliny idą do przodu

Wymogi rozgrywek sportów halowych z biegiem czasu ulegają zmianom. Nowe przepisy mają na celu zwalczenie zaściankowości i gry w salach sportowych z drabinkami przy ścianach. Rozgrywki siatkówki, piłki ręcznej czy koszykówki mają więc być bardziej prestiżowe i profesjonalne. Brak wspólnej hali powoduje, że koszykarki miały problemy z grą w rozgrywkach Euroligi, z kolei tutejsi szczypiorniści nie spełniają nawet wymogów polskiej Superligi.

- To, co mówię, brzmi bardzo głupio, ale ten spadek jest nam na rękę, bo w przeciwnym razie musielibyśmy szukać już trzech terminów w halach poza Gorzowem, w których rozgrywalibyśmy swoje mecze. Na pewno sportowo byśmy chcieli grac w elicie i sądzę, że kiedyś jeszcze do niej powrócimy. Wierzę, że w końcu ta upragniona hala stanie. Okres jesienno-zimowy też jest dla kibica i należą im się co najmniej dwie drużyny, które halą mogą się podzielić na poziomie ekstraklasowym i myślę, że byłoby to z korzyścią dla gorzowskiego sportu - podsumowuje Tomasz Jagła.

Również sala przy Czereśniowej nie spełnia wymogów ekstraklasy. Jej wysokość liczy 7,75 metra,  a wymagana ilość to 9 metrów. - W pierwszej lidze możemy jednak przymknąć oko na takie detale. Poza tym trybuny są bardzo niefunkcjonalne i kibice nie mogą w komfortowych warunkach obejrzeć meczu. W Gorzowie mamy wiele sportów halowych i każdej drużynie jest potrzebna duża sala z około pięcioma tysiącami miejsc. W Europie ośrodki sportowe mieszczą się poza miastem, gdzie są parkingi i łatwy dojazd. Hala czy basen mogłyby mieścić się przy boiskach. Gorzowianie w soboty muszą jeździć po całym mieście, aby obejrzeć pojedynki - twierdzi Zenon Michałowski, wiceprezes GTPS Gorzów.

Nowy obiekt to również zyski

Gorzowskie środowisko zwraca uwagę na sąsiadów z południa województwa. W Zielonej Górze w zeszłym roku zbudowano nowoczesny kompleks rekreacyjno-sportowy. Mieszkańcy winnego grodu chwalą się, że ich hala to najnowocześniejszy obiekt w województwie, który może pomieścić pięć tysięcy widzów na trybunach. Organizowane tam są liczne imprezy, nie tylko sportowe. - Obiekt tego typu to nie tylko możliwość rozgrywania i oglądania pojedynków koszykarek, siatkarzy czy piłkarzy ręcznych we wspaniałych warunkach, ale przede wszystkim wzrost prestiżu Gorzowa jako miasta. Hala nie musi przecież służyć tylko gorzowskiemu sportowi, ale stwarza możliwość organizacji spotkań na poziomie reprezentacji. Spójrzmy chociaż na „przyjaciół” z Zielonej Góry, którzy od momentu otwarcia hali zorganizowali dwa pojedynki reprezentacji Polski w piłce ręcznej mężczyzn. W najbliższym czasie odbędą się tam mecze World Grand Prix w siatkówce kobiet, na które przyjadą najlepsze siatkarki na świecie. Ich hala była także miejscem prezentacji ekstraligowej drużyny Falubazu, na którą przyszło kilka tysięcy fanów czarnego sportu - zwraca uwagę Filip Górecki, szef klubu kibica siatkarskiego GTPS.

Kibicowi wtóruje wiceprezes koszykarskiego klubu: - Jest w tej chwili ogromny problem finansowy w mieście, bo utrzymanie trzech inwestycji - stadionu, filharmonii i amfiteatru, pochłania na pewno masę pieniędzy. Niemniej jednak, jak pokazują choćby nasi sąsiedzi z Zielonej Góry, gdzie w nowej hali organizowane są różnego rodzaju imprezy, taka hala może przynosić dochody, a przede wszystkim służy dyscyplinom, które tego potrzebują. W Gorzowie mamy kilka zespołów, które dają asumpt swoimi wynikami do tego, żeby ta hala powstała - mówi Ireneusz Madej.

Kamil Zienkiewicz objaśnia, że przy okazji budowy hali skupilibyśmy w jednym miejscu wszystkie gorzowskie sporty halowe, co wpłynęłoby znacznie na zmniejszenie kosztów, które kluby muszą ponosić z tytułu wynajmu obiektów sportowych. Według niego nowa hala to także wielka poprawa możliwości treningowych: - W tej chwili pod względem treningowym i odnowy biologicznej „najnowocześniejsza” jest hala PWSZ-u, która pod względem sportowym nie jest w stanie wypełnić wymogów licencyjnych na grę w Eurolidze, a przecież gra z najlepszymi klubami w Europie to niesamowita sprawa dla kibiców i przede wszystkim wielka reklama dla miasta.

Tomasz Jagła operuje liczbami: - Rachunek jest prosty. Kilkanaście spotkań w sezonie daje około 300 tysięcy złotych, a to jest spory zastrzyk w klubowej kasie. Same wpływy z biletów dawałyby nam około 15-20 proc. budżetu potrzebnego na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Co dalej?

O aktualne stanowisko prezydenta Jędrzejczaka odnośnie powstania gorzowskiej hali poprosiliśmy Annę Zaleską, rzeczniczkę prasową magistratu: - Pan prezydent jest za tym, by hala powstała. Wiadomo jednak, że trzeba znaleźć formułę sfinansowania tego. Póki co sytuacja budżetu jest trudna w tym roku. Trzeba zacząć wszystko od dokumentacji. Dopiero okaże się, czy w przyszłym roku znajdą się jakiekolwiek pieniądze na ten cel. Z tego co mi wiadomo, nie tylko pan prezydent chce wybudowania hali, opowiadają się za tym również radni. Jakiekolwiek kroki będzie można podjąć wtedy, gdy będą odpowiednie zapisy w budżecie. W tegorocznym takie zapisy się nie znalazły. W tym roku żadne działania w tym kierunku nie są podejmowane. Zapowiedziane były konsultacje społeczne, ale ich termin jeszcze nie jest znany. Jeśli ma się coś ruszyć w przypadku budowy hali musi być wola ze wszystkich stron i pieniądze. W każdym momencie sprawa może nabrać konkretnego tempa, ale fizycznie wszystko może się dziać w ramach zapisu w budżecie.

Poparcie prezydenta dla hali staje się dyskusyjne w obliczu słów Jerzego Sobolewskiego z klubu radnych Platformy Obywatelskiej: - Przez ostatnich pięć budżetów forsowaliśmy projekt budowy hali. W każdym budżecie jako radni dawaliśmy na ten cel pieniądze. W ostatnim daliśmy cztery miliony. Za każdym razem prezydent nasze propozycje wyrzucał z budżetu. To skandal, że przed wyborami ma pieniądze na stworzenie makiety. Takich makiet stoi w Urzędzie Miejskim kilka. Przed wyborami fundusze są wydawane, opinii społecznej mówi się, że będzie hala a hali ostatecznie nie ma. Zostały zachwiane pewne sprawy związane z inicjatywami inwestycyjnymi. Dla mnie ta sytuacja jest bezsensowna. Rozmawiałem z wieloma radnymi i wszystkie kluby mówią o bieżącej konieczności budowy hali. Jest konsensus, ale tego nie chce prezydent, bo ma inne priorytety.

Członek PO zapewnia, że jego klub będzie dalej forsował pomysł budowy hali w kolejnym projekcie budżetu. Niestety, na chwilę obecną nikt w Gorzowie nie jest w stanie jednoznacznie odpowiedzieć, kiedy hala zostanie wybudowana. 

Filip Praski, Radosław Łogusz

Podziel się

Komentarze

Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości