Wiadomości

Kto kat - kto obrońca?

8 grudnia 2016, 13:16, mk
Na rozprawie nie stawił się oskarżony, nie stawił się też jeden ze świadków. Bez zeznań tych dwóch osób – Łukasza F. I sąsiadki – Magdaleny M. nie uda się ustalić kto doprowadził 6-miesięczna suczkę do stanu agonalnego. W sądzie w Gorzowie rozpoczął się proces, który jest następstwem interwencji w jednej z posiadłości w Santoku.

Całe zdarzenia miało miejsce 20 lutego 2016 roku w podgorzowskim Santoku. Do jednej z posiadłości przy ulicy Gorzowskiej zostały wezwane wolontariuszki z fundacji Anaconda – zajmującej się obroną praw zwierząt. Tego dnia właściciele zrzekli się praw do opieki nad 6-miesięczną suczką Mają, która była w stanie agonalnym.

Według zeznań świadków pies miał być przetrzymywany w szopie, bez stałego dostępu do wody i jedzenia. Dwa dni wcześniej, 18 lutego 2016 roku, po interwencji policji, suczka miała być zabrana do domu przez ówczesnych właścicieli. Jak wynikało z zeznań wolontariuszy którzy zeznawali dziś przed sądem, pies był przetrzymywany w szopie, ponieważ jego właściciele twierdzili, że podgryzał ich dziecko. - Gdy przyjechaliśmy po psa, praktycznie się nie ruszał. Suczka leżała na boku, miał drgawki, nie była w stanie usiąść – mówiła dziś przed sądem Danuta Bartkowiak, wolontariuszka z fundacji Anaconda. - Rozmawiałam z właścicielem, mówił, ze bardzo kocha psa i go nie odda. Jednak, gdy dowiedział się, że jego leczenie będzie kosztować ponad 400 złotych zrzekł się praw do opieki – zeznaje wolontariuszka.

Bezspornym faktem jest to, że pies, który 20 lutego został odebrany właścicielom był skrajnie wycieńczony. Potwierdził to przed sądem weterynarz, który tego dnia przyjmował suczkę. - Pies został dostarczony do kliniki w stanie krytycznym przez wolontariuszki fundacji Anaconda. Miał ciężkie objawy neurologiczne, był w stanie epileptycznym. Suczka miała też silne zaburzenia świadomości, była otępiała, nie reagowała na bodźce zewnętrzne. Był to stan bezpośrednio poprzedzający śpiączkę – wyjaśniał przed sądem weterynarz. Lekarz potwierdził też, że pies był wychudzony i miał zanik mięśni. - To są objawy długotrwałego zaniedbania – dodał.

Oskarżony w tej sprawie – Łukasz F. nie stawił się dziś w sądzie. Nie pojawił się też jeden ze świadków – Magdalena M. Za to na facebookowym profilu fundacji Anaconda rozgorzała dyskusja, w której uczestniczą między innymi byli właściciele Mai. Z dyskusji można wywnioskować, że oskarżają oni inna osobę – jednego ze świadków – Magdalenę M. o otrucie Mai. - Niech lepiej się pokaże na sprawie ta osoba, która jest naprawdę winna tego co stało się Mai! Taka jest odważna,że potrafi oskarżyć niewinnego człowieka a sama się nie potrafi stawić na sprawę! Magdalena M. - ta osoba powinna być na tej sprawie jako oskarżona a nie człowiek, który nigdy w życiu nie skrzywdził żadnego zwierzęcia! To jest chore, żeby takie rzeczy robić drugiemu człowiekowi z zazdrości! Niech się uda lepiej na leczenie bo nawet dzieci własne traktuje jak podmioty i wyzywa od najgorszych i do tego bije i szarpie a przy opiece, czy też kuratorce pokazuje jaka to dobra mamusia z niej! Więc skoro wy ludzie wierzycie w takie oszczerstwa i zarzuty to nie macie pojęcia co robicie oskarżając i najeżdżając na niewinnego człowieka! - pisała na portalu społecznościowym siostra oskarżonego – Katarzyna F.

Z drugiej strony padają inne argumenty. Jeden z internautów pisze: Dowodem jest stan Mai podczas interwencji. Nie była otruta tylko odwodniona i skrajnie wygłodzona. Może Pan mówić co chce i Pani też się może udzielać ale prawda jest prosta - sunia została zamknięta i skazana na śmierć. Dzięki Bogu jest prawo i jest sąd - jest też zeznanie lekarza weterynarii i dokumentacja medyczna wraz z wynikami badania krwi. Prawda sama się obroni więc jeżeli mili Państwo nie macie nic na sumieniu to proszę spać spokojnie.

Nie wiadomo dlaczego na rozprawie nie pojawił się oskarżony. Wezwania na rozprawę nie odebrała na pewno wspomniana wcześniej Magdalena M. Bez jej zeznań trudno będzie ustalić, co tak naprawdę działo się w Santoku. Kolejną rozprawę zaplanowano na 16 stycznia 2017 roku. Być może wtedy uda sie przesłuchać kluczowych dla tej sprawy świadków. 

Całą historię Mai opisaną przez wolontariuszy fundacji Anaconda można przeczytać w tekście pt."Kolejna ofiar ludzkiego bestialstwa", który dostępny jest TUTAJ

Marcin Kluwak

Marcin Kluwak

marcin.kluwak@gorzowianin.com

Podziel się

Komentarze

Elvis
Zobacz, jak wygląda Gorzów teraz – kamera na żywo

Imprezy


Pozostałe wiadomości