Meszki w natarciu

Dostajemy już pierwsze sygnały od naszych czytelników, którzy zostali pokąsani przez te owady. Pani Beata z Zawarcia żali się, że kiedy wyszła na plac zabaw ze swoim dzieckiem, musiała szybko uciekać do domu, bo jej synek został pogryziony przez meszki. - Mam nadzieję, że miasto coś z tym zrobi. Jest ładna pogoda i nie chcę siedzieć w domu z dzieckiem – mówi nasza czytelniczka.

Co roku w budżecie Gorzowa przeznaczane są pieniądze na walkę z tymi małymi, wrednymi owadami. - W tym roku na ten cel mamy przeznaczone 30 tysięcy złotych – mówi Stanisław Małajewicz z referatu Zarządzania Kryzysowego UM w Gorzowie.

Czy to nie za mało? Walka z meszkami w Gorzowie rozpoczęła się w 2008 roku. Wówczas to na opryski, prowadzone także z powietrza wydano ponad 200 tysięcy złotych. Kilkuletnie doświadczenie urzędników miejskich oraz firm zajmujących się tępieniem uciążliwych owadów pozwoliło na redukcję tych kosztów. Specjaliści wiedzą już gdzie zaatakować, aby opryski przyniosły jak największy skutek.

Pierwsze opryski wykonane były 22 kwietnia. - Nad wszystkim czuwa wynajęta przez nas firma. Ona prowadzi stały monitoring wód i dokładnie planuje kolejne działania – dodaje Małajewicz.

Dlaczego meszki gryzą? Bo się rozmnażają. - Jest to im potrzebne do złożenia jaj – tłumaczą specjaliści. - Im więcej krwi wypiją, tym więcej złożą jajeczek. Duża wilgotność i stosunkowo ciepłe dni sprzyjają ich rozmnażaniu.

Meszki rozmnażają się w środowisku wodnym, dlatego najwięcej jest ich w pobliżu rzek, stawów, ale także oczek wodnych. Larwy i poczwarki tych owadów są jednak bardzo wrażliwe na zmiany składu chemicznego wody. Dlatego opryski wykonuje się „do wody”. Zazwyczaj pryskane są miejsca żerowania tych owadów w rzekach Kłodawce i Srebrnej.