Kontroler jakości, a nie żaden kanar!

Kontrolerów biletów zatrudnia w Gorzowie Wydział Transportu Publicznego Urzędu Miasta. Na usługach magistratu pracuje teraz 12 „kanarów” zatrudnionych na umowę zlecenie. Ich wynagrodzenie to prowizja w wysokości 45 proc. od zapłaconych mandatów, które wystawią za jazdę bez biletu. Nie można im narzucić godzin i miejsca pracy. To powoduje, że nie przykładają się do swojej pracy. Jeżdżą tylko w wybrane dni, głównie w weekendy albo wieczorem, a tylko nieliczni łapią gapowiczów codziennie. Jedyna zaleta tego systemu to pieniądze, bo miasta nie płaci nawet złotówki za pracę kontrolerów.

Wszystko zmieni się od nowego roku, bo magistrat zatrudni kontrolerów na pełny etat! Według planu będzie ich ośmiu. Tych na umowie, będzie wspomagać tylu samo kontrolerów pracujących „na prowizji”. Etatowych będą wspomagać strażnicy miejscy lub policja, głównie do tego, aby skutecznie egzekwować dane gapowicza. Wydział Transportu Publicznego wysłał w tym roku ponad 4 tys. wezwań do zapłaty, a tylko 30 proc. zostało opłacone. Często przez fikcyjne dane, które podają osoby złapane na jeździe bez biletu.

Oprócz umowy, jaką dostanie kontroler zmieni się też jego zakres obowiązków. Już nie tylko sprawdzanie biletów będzie należało do ich obowiązków. Kontroler na etacie będzie też dbał o punktualność kierowców, ich kulturę osobistą i czystość na przystankach.

Planowane zmiany pochłoną ok. 300 tys. zł z budżetu miasta. Każdy kontroler, którego zatrudni magistrat na etat ma zarabiać 2,2 tys. zł. Oprócz tego może liczyć na premię, nawet do 1 tys. zł (za przynajmniej 51 opłaconych mandatów miesięcznie). Grupa zatrudnionych kontrolerów byłaby też umundurowana w kurtki „Guard” z bezrękawnikiem oraz koszulki tupu „Warrior II”
Nabór na etatowych kontrolerów ruszy w grudniu. Docelowo miasto zatrudni od 6 do 8 takich pracowników.

Łukasz Chwiłka