Tramwajów z Niemiec może w ogóle nie być!

9 lub 13 listopada rozstrzygnie się, czy miasto kupi 16 niemieckich tramwajów. - Niemcy zaproponowali nam dwa terminy. Nie podjęliśmy jeszcze decyzji, kiedy jedziemy - mówi wiceprezydent Stefan Sejwa, odpowiedzialny za miejskie inwestycje.

Koszt jednego wagonu to ok. 49 tys. euro. O używane wozy walczy też Gdańsk. Pojazdy, którymi zainteresowane są oba miasta były produkowane w latach 1981-1986, ale nadal są w dobrym stanie technicznym.

Wiceprezydent Sejwa zaznacza, że w grę wchodzi też równy podział tramwajów dla obu miast. Niezależnie od tego, ile maszyn trafi do Gorzowa, nie obciąży to budżetu miasta. Tramwaje będą kupione na kredyt, albo nie będzie ich wcale.

Wszystko przez kiepską sytuację finansową Miejskiego Zakładu Komunikacji. Od przyszłego roku MZK, który teraz jest zakładem budżetowym, ma być spółką, tak jak np. Słowianka. Żeby zostać spółką, miejski przewoźnik musi „być na zero”. Innymi słowy, nie może przystąpić z długiem.

Dzisiaj deficyt zakładu to ok. 2,5 mln zł. Sejwa przyznaje, że jeśli przed rozmowami w Niemczech nie zlikwiduje się zadłużenia, z kupna tramwajów będą nici. - Spółka może wziąć kredyt na zakup tramwajów, bo w ten sposób chcemy stać się ich właścicielem. Miasta nie stać na ten zakup. W tej chwili działamy, żeby poprzesuwać środki z rezerw i innych niewykorzystanych celów. Szukamy pieniędzy, jeśli ich nie znajdziemy to nie kupimy tramwajów i nie powołamy spółki - tłumaczy wiceprezydent.

Gorzowski magistrat na początku września wysłał do Kassel ofertę kupna 16 tramwajów. Wszystkie maszyny mają kosztować ponad 3 mln złotych. Wymagają jedynie modernizacji. Niemieccy rzeczoznawcy wycenili tramwaje w przedziale od 30 do 60 tys. euro za sztukę. Ich modernizacja i przystosowanie miałoby kosztować ok. 5 mln zł.

Średnia wieku taboru tramwajowego Miejskiego Zakładu Komunikacji w Gorzowie to około 37 lat. W sumie mamy 35 wagonów tramwajowych. Najmłodsze to pojazdy 105Na (jest ich 16). Przeciętnie te pojazdy mają po 29 lat.

Łukasz Chwiłka