Wójt słucha mieszkańców

Jest pan za włączeniem Deszczna do granic administracyjnych Gorzowa?

- Przed pewnymi rzeczami nie uciekniemy, a to jest nieuchronne. Wola rozwoju Gorzowa i gmin ościennych jest bardzo duża. Jeśli będą ku temu pozytywne przesłanki, to jestem za tym. Jednak teraz nie ma nawet prawnych możliwości połączenia Deszczna z Gorzowem.

Jakie jest zdanie mieszkańców Deszczna o tym pomyśle?

- Są przeciwni, ale ja też mam mieszane uczucia. Ten pomysł ma na razie więcej minusów niż plusów. Jeśli okaże się, że Gorzów ma naprawdę poważną, dobrze przygotowaną i ciekawą ofertę, to wierzę, że ludzie to ocenią. Powtórzę: ze względu na stan prawny jest to dziś niemożliwe.

Co przeważa za głosami mieszkańców?

- Najważniejsza jest dla nich bliskość urzędu i szybkość załatwienia spraw, bo nie muszą daleko jeździć. Istotne są też podatki. Jeśli udałoby się stworzyć wspólną politykę podatkową, to ich obawa byłby mniejsza. Sprawa jest jasna. Będziemy się łączyć, jeśli na tym skorzystają ludzie.

Burmistrz Ursynowa, dzielnicy Warszawy, mówi wprost, że taki pomysł prezydenta Jędrzejczaka to skok na kasę okolicznych gmin. Podziela pan to zdanie?

- Trudno to ocenić, bo to jak do dziś tylko hasła . Prezydentowi może chodzić o to, żeby zdobyć dodatkowe pieniądze  do budżetu Gorzowa. Nie twierdzę, że to dla miasta nie byłoby dobre, ale nie można liczyć na to, że zwykłe hasło reklamowe zamieni sie w realna zmianę.

SLD zabrało głos w sprawie rozwoju Gorzowa. Jakie powinny być dalsze kroki?

- Rozmawiajmy o aglomeracji. To hasło rzucone dwa lata temu raz jak na jakiś czas jest podgrzewane. Jednak nie ma konkretnych działań w tej sprawie. Przykład aglomeracji wrocławskich jest jednym z najlepszych przykładów rozwoju. Uczmy się od innych, jak można funkcjonować. Skorzystajmy z ich doświadczenia i uniknijmy popełnionych błędów i nie wymyślajmy naszego własnego cudownego rozwiązania, bo wyjdzie jak zawsze.

Rozmawiał Łukasz Chwiłka