Śmierć pod koparką to nie był wypadek?

(fot. www.prokuratura-gorzow.pl)

Przypomnijmy, że 25-letni mężczyzna, pracujący na terenie zakładu przy Al. Konstytucji 3 Maja zmarł przygnieciony łyżką koparki. Prokuratura od razu wszczęła śledztwo. Na początku zakładano, że był to nieszczęśliwy wypadek przy pracy i nikomu nie postawiono zarzutów.

- Przesłuchujemy pracowników firmy i świadków zdarzenia. Musimy dokładnie odtworzyć przebieg zdarzenia - tłumaczy Dariusz Domarecki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gorzowie.

Właśnie zeznania świadków i zapis z monitoringu, do którego dotarli śledczy, zaważyły na tym, że mogą zmienić kwalifikację czynu. - Prokuratura nie wyklucza postawienia zarzutu nieumyślnego spowodowania śmierci - przyznał Domarecki. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że taki zarzut może być przedstawiony mężczyźnie, który siedział wówczas za sterami koparki.

Jak opowiada nam osoba z kręgu rodziny denata (chce pozostać anonimowa), do maszyny wsiadł jeden z pracowników firmy, który nie posiadał do tego żadnych uprawnień i zaczął się nią bawić. Wtedy łyżka koparki przygniotła śmiertelnie 25-latka. Prokuratura na razie nie potwierdza naszej wersji, ale przyznaje, że duże znaczenie w sprawie ma nagranie z kamer. - Monitoring jest ważnym dowodem w sprawie. Nie mogę na tym etapie przekazywać publicznie informacji na temat treści zapisu - tłumaczy rzecznik prokuratury.

Do tej pory prokuratura powołała biegłych, którzy mają zbadać stan techniczny koparki. Ekspertyzę poznamy w ciągu miesiąca.

Niezależnie od działań prokuratury swoje śledztwo prowadzi Państwowa Inspekcja Pracy. - Sprawdzamy czy były tam przestrzegane przepisy BHP i czy pracownicy byli legalnie zatrudnieni - wyjaśnia Alicja Gorbat, inspektor z PIP. Prokuratura deklaruje, że skorzysta z tych ustaleń.

Za nieumyślne spowodowane śmierci grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.

Łukasz Chwiłka