Były marszałek województwa lubuskiego Marcin J. stanął przed sądem po głośnej kolizji na trasie S3. Podczas rozprawy w Sulechowie walczył o zwrot prawa jazdy i wyjaśnienie okoliczności zdarzenia. Sąd odmówił. Kolejna rozprawa już w grudniu.
W czwartek 26 czerwca po godzinie 8.40 na 183. kilometrze drogi ekspresowej S3 pomiędzy Sulechowem a Zieloną Górą, doszło do kolizji. Służbowa skoda superb zderzyła się z BMW. Za kierownicą auta należącego do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubuskiego siedział ówczesny marszałek województwa.
Nagranie z wideorejestratora pokazało, jak skoda zajeżdża drogę BMW, co kończy się uderzeniem i odbiciem od barier. Nikt nie został ranny. Ówczesny marszałek odmówił przyjęcia mandatu.
W oświadczeniu opublikowanym dzień później potwierdził, że kierował pojazdem. Podkreślał, że nagranie nie pokazuje pełnego przebiegu sytuacji i że nie powoływał się na stanowisko podczas interwencji. Kilka dni później zawiesił członkostwo w Platformie Obywatelskiej, a 11 lipca ogłosił rezygnację ze stanowiska marszałka.
Proces ruszył w czwartek 16 października w sądzie w Sulechowie, w wydziale zamiejscowym świebodzińskiego Sądu Rejonowego. Podczas rozprawy były marszałek wnioskował o niepokazywanie swojego wizerunku oraz nie chciał podawania pełnego nazwiska. Jednak później zmienił zdanie i jak podaje portal NewsLubuski, poprosił o używanie pełnego nazwiska. Mimo to nasza redakcja zdecydowała się pisać o nim jako Marcin J. - tak, jak wskazuje sądowy protokół.
Na sali obecni byli: obwiniony, jego obrońca, dwie policjantki oraz świadek - kierowca citroena, który poruszał się trasą S3 w chwili zdarzenia. Na rozprawie nie stawił się kierowca BMW.
Jak podaje Gazeta Lubuska, świadek zeznał, że widząc nietypowe manewry kierowcy BMW - przyspieszanie i hamowanie - postanowił włączyć nagrywanie telefonem. Wideorejestrator w jego aucie nie działał, dlatego nagranie robił telefonem.
Twierdził, że widział nie tylko moment zderzenia, ale również to, co działo się wcześniej i w jego opinii kierowca BMW mógł prowokować sytuację.
Jak informuje Gazeta Lubuska, obie funkcjonariuszki policji potwierdziły przed sądem, że nagrania z BMW się pokrywały i wskazywały na winę kierowcy skody. Oceniły, że manewr zmiany pasa był nieprawidłowy.
Przyznały, że oglądały nagrania bez dźwięku. Nie została też zabezpieczona karta pamięci z materiałem wideo z BMW. Poinformowały Marcina J., że wcześniejsze zachowania drugiego kierowcy mogą być przedmiotem osobnego postępowania.
Były marszałek i jego obrońca złożyli wniosek o zwrot prawa jazdy, które zostało zatrzymane po kolizji. Marcin J. mówił, że brak dokumentu paraliżuje mu codzienne życie. Jak informuje Gazeta Lubuska, podkreślał, że prawo jazdy ma od ponad 40 lat, nigdy nie spowodował wypadku, a jako marszałek sam prowadził pojazd, żeby oszczędzać pieniądze publiczne.
Opisał, że po uderzeniu wybuchły poduszki, w aucie pojawił się dym, a on wysiadł od strony pasażera. Przyznał, że powiedział policjantkom, iż „kierowca BMW chciał go zabić”. Wyraził ubolewanie z powodu całej sytuacji i zasugerował, że nagranie z BMW mogło być zmanipulowane. - Zastanawiałem się, kto tak szybko przekazał to mediom - powiedział były marszałek na sali sądowej cytowany przez Gazetę Lubuską.
Jak informuje portal NewsLubuski.pl sąd nie przychylił się do wniosku o zwrot prawa jazdy. Kolejna rozprawa została wyznaczona na 3 grudnia.
|
Diamentowy koncert 60-lecia!
12 kwietnia 2026
kup bilet |
|
Koncert w Świetle Tysiąca Świec
21 grudnia 2025
kup bilet |
|
Największe przeboje Pink Floyd na żywo - Koncert Another Pink Floyd i Marek Raduli!
20 grudnia 2025
kup bilet |
|
Tomasz Karolak Stand Up - 50 i co
20 grudnia 2025
kup bilet |