• Dziś /0°
  • Jutro /2°
Wiadomości

Egipskie ciemności w pociągu PKP Intercity z Gorzowa do Gdyni

4 listopada 2024, 18:37, Marcin Kluwak
fot.: czytelnik Grzegorz
Pasażerowie pociągu TLK Bory Tucholskie na trasie Kostrzyn–Gdynia przez Gorzów Wielkopolski przeżyli nietypową podróż niczym z horroru. Brak prądu w wagonie, wyłączone ogrzewanie i toaleta zamknięta na cztery spusty sprawiły, że podróż stała się niezapomnianym przeżyciem – niestety, nie z tych przyjemnych. Dopiero wymiana lokomotywy w Pile przyniosła upragnioną ulgę i odrobinę komfortu.

Pociągi TLK, czyli składy z założenia o niższym standardzie, to synonim podstawowej wygody – bez klimatyzacji, bez gniazdek, bez internetu. Każdego dnia dziesiątki pasażerów przemierza nimi trasę TLK Bory Tucholskie – dwuwagonowym, mocno wysłużonym składem, który kursuje między Kostrzynem, Gorzowem a Gdynią. Choć wiele miast w Polsce regularnie odwiedzają nowoczesne, klimatyzowane, ciche składy z szybkim internetem, Gorzów i północna część województwa lubuskiego zatrzymały się gdzieś na etapie kolejowego „średniowiecza”. Średniowiecza, w którym konduktor musi chodzić z latarką, by sprawdzać bilety i oświetlać wsiadającym pasażerom numery miejsc.

Taka właśnie przygoda spotkała pasażerów pociągu w poniedziałek, 4 listopada, kiedy skład wyruszył w długą, ponad 370-kilometrową trasę do Gdyni. Zaledwie dwa wagony: jeden przedziałowy (z 1 klasą), drugi bezprzedziałowy – a gdy nadszedł szybki wieczór, w tym drugim zapanowała gęsta jak mgła ciemność. Prądu starczyło tylko na zasilenie jednego wagonu. Konduktorka z PKP Intercity robiła, co mogła – zapalała punktowe lampki nad fotelami, świeciła latarką, ale atmosfera przypominała scenerię z filmu grozy. Wraz z każdą minutą wagon pogrążał się w coraz bardziej niepokojącej ciemności.

Jak relacjonuje jeden z czytelników, w pewnym momencie – na stacji Wieleń – prąd wysiadł zupełnie. Jedynym źródłem światła stały się podświetlone przyciski do otwierania drzwi i światło na korytarzu, ledwo widoczne, jakby wyjęte z dawnej lampy naftowej. – Prawdziwe Halloween na torach! Ogrzewanie wyłączone, a my, pasażerowie, zaczęliśmy zastanawiać się, czy kolejnym krokiem będzie rozpalanie ogniska, żeby cokolwiek zobaczyć i nie zamarznąć – napisał do redakcji Grzegorz, jeden z pasażerów.

Nadzieja przyszła w Pile. Tam dość sprawnie wymieniono lokomotywę, co pozwoliło przywrócić ogrzewanie. – Głównego światła jednak nadal nie było. Obsługa pociągu robiła wszystko, co mogła, ale pełne oświetlenie pozostało nieosiągalne. Zapaliły się jedynie punktowe halogeny, które dodawały trochę klimatu naszej podróży, choć bardziej przypominały scenerię do thrillera niż pociągowy standard – opowiada pasażer.

Cała ta sytuacja pokazuje, jak bardzo kolej w Gorzowie i północnej części województwa lubuskiego pozostaje w tyle. W XXI wieku, kiedy w innych miastach co kilka minut odjeżdżają szybkie, nowoczesne pociągi, Gorzów wciąż wypuszcza dwuwagonowe składy ciągnięte przez wadliwą lokomotywę. Wielkie obietnice polityków i zapowiedzi poprawy połączeń tracą na wiarygodności, jeśli przewoźnik – czy to PKP Intercity, jak w tym przypadku, czy Polregio – nie jest w stanie zapewnić pasażerom nawet podstawowych warunków podróży.

Fotoreportaż



Podziel się

Komentarze


Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości