Bunt w MZK?

O sprawie poinformował nas jeden z pracowników Miejskiego Zakładu Komunikacji w Gorzowie, który pragnie pozostać anonimowy. O co chodzi? Jak informuje nas kierowca, w gorzowskim MZK na 170 pracowników jest 164 stawek płacowych. Różnica między najniższą, a najwyższą wynosi 100 proc. Ci, którzy są na dole drabinki zarabiają około 1700 zł, a ci ze szczytu nawet 3500 zł. - Wpływają na to dodatki stażowe, ale kolosalne różnice są w podstawie, stawkach bazowych, za tę samą pracę. My chcemy wiedzieć dlaczego tak jest, dlaczego znaczna cześć załogi jest dyskryminowana pod tym względem - mówi nasz informator. Ich zdaniem łamie to prawo unijne. Przy pomocy prawnika przygotowali pismo w tej sprawie, które trafi do dyrekcji przedsiębiorstwa. Złożyć zamierza je już 80 pracowników, a inicjatorzy akcji liczą, że liczba ta przekroczy 100. - Wszystko zaczęło się w ubiegły poniedziałek, całość zajęła nam tylko tydzień. Na bazie wszyscy o tym mówią. To nie jest akcja związków zawodowych, tylko nasza, społeczna. Zresztą na trzy działające tu związki tylko jeden nas poparł. Dwa pozostałe jakby obróciły się do nas plecami. Specjalnie nas to nie dziwi, bo najwyższą stawkę ma właśnie przewodniczący związku - dodaje pracownik MZK. - W tym piśmie nie ma słowa o tym, że żądamy podwyżki, chcemy tylko wyjaśnień, dlaczego istnieje tak duża rozpiętość w stawkach bazowych.
Dalsze kroki kierowcy uzależniają od reakcji dyrekcji. Jeżeli na ich pisma nie będzie odzewu, podejmą bardziej drastyczne kroki. - Rozważamy pójście do sądu- deklaruje nasz informator. - Jedno jest pewne, dyrektor nie zwolni jednorazowo takiej liczby kierowców, gdyby to zrobił ktoś sam, to by wyleciał i byłoby po sprawie.

Sebastian Górny