Zacznijmy od postu. Niby nic wielkiego, ot kilka dni bez mięsa, ale dla niektórych staje się on prawdziwą drogą przez mękę. Już w Wielki Piątek obserwujemy istne oblężenie sklepów, czy stoisk mięsnych, jakby świat miał się zaraz skończyć. A potem następuje ten moment – po wielogodzinnej wędrówce po marketach zasiadamy do stołu, aby zjeść coś pysznego. A tu zamiast konkretnego schabowego, czy solidnej porcji kurczaka, na talerzu ląduje ryba i to jeszcze w okrojonej wersji, bo piątek to ścisły post.
Święconka to kolejna kwestia. Z jednej strony to piękna tradycja, z drugiej – istny festiwal kiczu. Plastikowe zajączki, baranki z lukru i babki w neonowych kolorach – cóż, estetyka świąt Wielkanocnych pozostawia wiele do życzenia. Do tego pachnące szynki i kiełbasy kuszą, wystając z każdego ze 100 koszyczków ustawionych w rzędzie przed ołtarzem w oczekiwaniu na poświęcenie. Ale my jesteśmy twardzi. W końcu Wielka Sobota to też post!
Rezurekcja. Wczesne poranne wstawanie w święta to dla wielu osób prawdziwy koszmar. Ale cóż, tradycja zobowiązuje. Poza tym, kto nie chciałby zobaczyć tłumu zaspanych parafian, którzy o świcie tłoczą się w kościele, żeby… po godzinie (no dobrze, może dwóch) móc wreszcie wrócić do domu i zjeść śniadanie? W nagrodę za cierpienia.
A na deser – spotkania rodzinne. Nie ma co ukrywać, dla wielu osób to prawdziwy poligon doświadczalny. Ciotki dopytujące o pracę, wujkowie dzielący się mądrościami świata, kuzyni przechwalający się swoimi osiągnięciami – ach, jakże miło jest znów poczuć się jak na rodzinnym ringu.
Do tego nieustanny zestaw pytań przy świątecznym stole, czyli klasyka gatunku: A kiedy dzieci? (pytanie zadawane parom bez względu na wiek i staż związku) No i jak tam poszukiwania? (jeśli już są dzieci, ale wciąż nie ma wnuka) To już czas na wnuki, nie myślicie? (pytanie zadawane z troską, jakby brak wnuka był jakąś tragedią) A ty, nie chciałabyś zostać babcią? (pytanie zadawane singielkom, jakby posiadanie wnuka było jedynym celem w życiu)
Na sam koniec zostawiłem wisienkę na torcie, czyli śmigus-dyngus. Z jednej strony to wesoła zabawa, z drugiej – coraz częściej źródło konfliktów. Niby polewać można, ale każdy oblany się oburza i grozi wezwaniem policji. W efekcie tradycja powoli zamiera, a w jej miejsce pojawia się… chuligaństwo.
Bo co to za przyjemność oblewać kogoś, kto ucieka przed nami z krzykiem, a potem grozi nam sądem? No właśnie – żadna. A szkoda, bo śmigus-dyngus mógłby być świetną zabawą, gdybyśmy wszyscy podeszli do niego z dystansem i humorem. Może zamiast wiader wody, ogromnych pistoletów, czy woreczków wypełnionych wodą zrzucanych z 10 piętra zrezygnować z oblewania i postawić na symboliczne psiknięcie wodą?
Jedno jest pewne – śmigus-dyngus wymaga zmian. Musimy znaleźć sposób na to, aby tradycja przetrwała, ale w nowej, bardziej cywilizowanej formie. Inaczej zniknie całkowicie, a na jej miejscu pozostanie tylko… zgorzknienie i pretensje.
Nie zrozumcie mnie źle – nie jestem przeciwnikiem Wielkanocy. Wręcz przeciwnie, uważam, że to piękne święta, pełne ciepła i rodzinnej atmosfery. Ale czasem warto spojrzeć na nie z przymrużeniem oka i z dystansem. Bo przecież święta to nie tylko tradycje i obowiązki, ale przede wszystkim czas na odpoczynek, radość i… odrobinę humoru.
A zatem życzę Wam wszystkim zdrowych, pogodnych i pełnych śmiechu świąt Wielkanocnych! I pamiętajcie – najważniejsza jest dobra zabawa w gronie bliskich, a nie perfekcyjnie wysprzątany dom i idealnie ugotowana babka.
Najpiękniejsze melodie świata, czyli od opery do musicalu!
1 marca 2025
kup bilet |
|
Chór i orkiestra Alla Vienna
23 listopada 2024
kup bilet |
|
Polska Noc Kabaretowa 2025
23 maja 2025
kup bilet |
|
Czerwone Gitary. Diamentowe 60-lecie
2 marca 2025
kup bilet |