Pęknięcia na sufitach, wilgoć w szatni, jadalni i na świetlicy. Tak wygląda po remoncie Szkoła Podstawowa nr 1 przy ul. Dąbrowskiego w Gorzowie. Temat niedociągnięć w SP został poruszony podczas styczniowej Sesji Rady Miasta Gorzowa. Wówczas prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki zapowiedział, że wybierze się osobiście na kontrolę, a wiceprezydent Jacek Szymankiewicz podkreślał, że niektóre usterki są usuwane na bieżąco. Władze miasta tłumaczyły, że rozwiązania przyjęte w szkole to nie są ich wymysły, a pomysły konserwatora zabytków.
Temat remontu Szkoły Podstawowej nr 1 wrócił podczas sesji Rady Miasta, która odbyła się w środę 28 lutego. Patrząc na to jak wyglądała dyskusja, można odnieść wrażenie, że nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za źle przeprowadzone prace i trwa przerzucanie winy, Bo to, że coś poszło nie tak przy remoncie SP1 widać gołym okiem. Radna Marta Bejnar-Bejnarowicz i Anna Kozak zwracają uwagę, że zawiódł nadzór inwestorski i powinny zostać wyciągnięte konsekwencje. Z kolei władze Gorzowa podkreślają, że za to jak wygląda remont jest odpowiedzialny konserwator zabytków i jego decyzje.
- Jak przebiega proces usuwania usterek w SP1? - dopytywała się Anna Kozak, radna Koalicji Obywatelskiej. Co na to władze Gorzowa? Odpowiedź prezydenta może zaskakiwać, bo stwierdził, że szpital psychiatryczny wygląda lepiej niż korytarze szkoły, a wynika to z decyzji konserwatora zabytków.
- Te kolory, które narzucił nam konserwator zabytków są ohydne. Tak naprawdę szpital psychiatryczny wygląda ładniej, niż korytarze tej szkoły. Mam nadzieję, że za sprawą działalności pani dyrektor ta szkoła będzie ładna i kolorowa, a ściany zostaną udekorowane pracami dzieci. Przez ferie po raz trzeci została wymalowana szkoła, ponieważ narzucone przez konserwatora farby nie nadają się do użytkowania w placówkach publicznych. Jeżeli mamy spoconą rękę i dotkniemy ściany, to ta ściana jest brudna, bo jest to farba wapienna. Konserwator zgodził się, aby polakierować tę farbę. Nie zrobimy tego, kiedy dzieci wróciły do szkoły. Dlatego też po raz czwarty podczas wakacji ściany zostaną pomalowane. Wówczas podejmiemy próbę lakierowania – podkreślał Jacek Wójcicki, prezydent Gorzowa.
Z kolei wiceprezydent Jacek Szymankiewicz przyznał, że większość usterek została usunięta i pozostały drobne prace na klatkach schodowych. Zgodnie z deklaracją mają zostać wykonane w ciągu najbliższych 4 tygodni. W przypadku auli i korytarza, decyzją konserwatora zostały wyłączone z prac.
- Chciałbym zwrócić uwagę na to, że w pomieszczeniu stołówki i łazienki widzimy wilgoć, która wychodzi na ścianę, są odparzone tynki. Tak się będzie działo, bo konserwator zabytków nie wyraził zgody na wykonanie izolacji ścian fundamentowych. Poradziliśmy sobie z tym w ten sposób, że przy zagospodarowaniu podwórka staraliśmy się odciągnąć wodę od samego budynku. Niestety tak się będzie działo i ta wilgoć będzie wychodzić. Po zdjęciu boazerii, pomiędzy ścianą a lastryko na podłodze pozostały brzydkie ubytki. Chcieliśmy to zakryć cokołem lub listwą, jednak nie dostaliśmy na to zgody. Kiedy panie będą myć podłogę, to te ściany będą po prostu brudzone. Nie ma szans, aby utrzymać je w przyzwoitym stanie Po pół roku funkcjonowania szkoły, ściany były trzy razy malowane. Te ściany będą się brudzić, będą na nich plamy i ślady, niestety nie mamy na to wpływu – tłumaczył Jacek Szymankiewicz, wiceprezydent Gorzowa.
- Podchodzę do tego emocjonalnie. Potraktowano ten obiekt jak muzeum, przecież nie zakażemy dzieciom dotykania ścian czy nie będziemy kazać im zakładać kapci. Do tego trzeba dodać narzucone przez konserwatora podłogi drewniane, które po 6 miesiącach wyglądają na mocno styrane. Jednak trudno zabronić dzieciom siadać na krzesłach. Przy takiej miękkiej podłodze, trzeba uważać. Nie przywiążemy dzieci do krzeseł i nie zabronimy im szurać. Jest ryzyko takie, że każde podbicie lakierem będzie wzmacniało barwę tych ścian i będzie jeszcze bardziej ponuro. Mam nadzieję, że te ściany zostaną zakryte pracami dzieci. Jednak to pokazuje do jakich absurdów dochodzimy. Wydaje mi się, że do budynku użyteczności publicznej jest to przerost formy nad funkcjonalnością obiektu – przyznawał prezydent Wójcicki.
Głos w dyskusji zabrała radna Marta Bejnar-Bejnarowicz, która przyznała, że od 20 lat zajmuje się branżą budowlaną i współpracuje z konserwatorami zabytków w całej Polsce i wskazuje, że projektant poległ już na etapie projektowania, a dokumentacja nie powinna zostać w ogóle odebrana i zawiódł nadzór inwestorski.
- My jesteśmy na etapie realizacji prac, nie na etapie tworzenia projektu. Ktoś w końcu odebrał dokumentację projektową. W przypadku budynków zabytkowych siada się z konserwatorem zabytków nad dokumentacją i się ją analizuje przed oddaniem. Tak to wygląda. Jeżeli wtedy konserwator nie wydaje zgody na izolację ścian, to stosuje się rozwiązania zastępcze. Jeżeli tutaj wybrano farby wapienne, to po to, aby one oddychały i ta wilgoć została oddana do środka. Teraz polakierowanie tych ścian spowoduje taki efekt, jakbyśmy nałożyli na nią folię. Po to wydaliśmy kupę forsy na to, żeby te ściany były oddychające, a teraz chcemy to zamknąć? To jest niezgodne ze wszystkim. Nie wiem, kto to wymyśla. Coś tutaj jest nie tak już na etapie projektowania – punktowała Marta Bejnar-Bejnarowicz, radna Trzeciej Drogi.
Radna Bejnar-Bejnarowicz przyznała, że ta dokumentacja projektowa w ogóle nie powinna zostać odebrana i zawiódł tutaj nadzór inwestorski. - Jeżeli rozwiązania, które zostały przyjęte są nieskuteczne, a na zdjęciach pokazano, że są nieskuteczne. Widać, że były zawilgocone ściany, zostały przyjęte rozwiązania, które temu nie zapobiegły, a do tego zniszczyły nowe warstwy. To dlaczego ta dokumentacja została przyjęta, kto pozwolił na to, że te rozwiązania zostały przyjęte? Nastąpił problem, który powinniśmy rozwiązać i aby zapobiegać takim sytuacjom w przyszłości, bo mamy jeszcze kilka budynków. Mam wrażenie, że na etapie projektu popełniono już błąd – podkreślała radna Bejnar-Bejnarowicz
Ta wypowiedź wywołała sporo emocji u prezydenta Gorzowa Jacka Wójcickiego, któremu puściły nerwy, że nawet wyrwała mu się "kur.." podczas sesji. - Po to projektanci mają uprawnienia i są wykształceni, po to jest konserwator, który ma wiedzę i wykształcenie. Konserwator może na mnie nałożyć nawet 500 tys. zł kary za to, że coś zostanie zrobione źle w SP1. Był projekt, był projekt uzgodniony. Jeżeli konserwator nie uzgodnił, zostało wprowadzone inne rozwiązanie. Dzisiaj konserwator po czasie mówi, po tych wykwitach na ścianach, że powinniście państwo skuć te tynki za pół roku i położyć nowe. Kur.. Przepraszam bardzo. Będziemy co chwilę skuwać tynki i kłaść nowe, bo konserwator sobie tak wymyślił? Wydaliśmy na ten obiekt 16 mln zł. Nikt z państwa prywatnie sobie na coś takiego nie pozwoliłby. Konserwator nie dołożył do tego ani złotówki. My wyłożyliśmy na to publiczne pieniądze. Oczywiście rozumiem rozgoryczenie radnych i dyrekcji szkoły – mówił prezydent Wójcicki.
Co na to wszystko radna Kozak, która od początku zajmuje się tematem remontu Szkoły Podstawowej nr 1? - Ręce mi opadają kiedy tego słucham. Przysięgam. Kto z państwa zainwestował kilkanaście milionów złotych w swojej prywatnej inwestycji i lekką ręką by sobie to malował i przemalowywał, płacił kolejne pieniądze? My wybieramy prezydenta miasta, który nam daje wizje i mówi. co trzeba zrobić. My jesteśmy radnymi po to, aby to następnie sprawdzać i nadzorować. My chcemy, żeby te inwestycje były zrobione dobrze i żeby nie było tyle poprawek. Jeżeli to nie funkcjonuje, to trzeba to zmienić. Pan prezydent potrafi sam ocenić swoich pracowników i wyciągnąć konsekwencje. Chcę powiedzieć, że mam już dosyć tej bylejakości w Gorzowie – podkreślała radna Anna Kozak.
Najpiękniejsze melodie świata, czyli od opery do musicalu!
1 marca 2025
kup bilet |
|
Dziadek do Orzechów I Grand Royal Ballet
22 grudnia 2024
kup bilet |
|
Iluzjonista Piotr Denisiuk
17 stycznia 2025
kup bilet |
|
Największe przeboje Edyty Geppert
20 marca 2025
kup bilet |