Tylko początek sobotniego meczu był udany w wykonaniu GKK I LO. Później skrupulatnie straty odrabiali goście, którzy ostatecznie pokonali gorzowian i mogli cieszyć się z przerwania passy zwycięstw GKK I LO.
Gorzowianie po dwóch wygranych w tym sezonie liczyli na kolejne zwycięstwo. Początek pojedynku z Żyrardowianką nie przekreślał szans GKK I LO na kolejne zwycięstwo. Okazało się, że tylko początek spotkania wyglądał korzystnie dla gospodarzy. - Tylko początek był udany w naszym wykonaniu - mówił zdenerwowany Janusz Wierzbicki, trener GKK I LO. Trener drużyny przyjezdnej nie ukrywał, że jego zawodnicy wyszli na parkiet zbyt rozluźnieni. - W pierwszej kwarcie byliśmy rozluźnieni. Graliśmy jakbyśmy wyszli na dyskotekę, a nie na parkiet - mówił Grzegorz Kwasiborski. Początek dla drużyny z Żyrardowa na pewno nie napawał ich optymizmem. - Od 0:10 trudno się gra, szczególnie na wyjazdach - dodawał szkoleniowiec przyjezdnych.
Drugie dziesięć minut rozpoczęło się od słabiej skuteczności obu ekip. Po kontrze, którą wykończył Daniel Jastrzębki drużyna gości zdołała wyjść na remis, a przy wyniku 30:30 przez dłuższą chwilę problemy ze zdobywaniem punktów miała drużyna GKK. Koszykarze gorzowskiego zespołu wykonywali także sporo rzutów osobistych, jednak ich skuteczność była dosyć przeciętna w tym fragmencie. Ostatecznie gospodarze nie wykorzystali 14 prób z linii rzutów wolnych. - W drugiej kwarcie nie potrafiliśmy wykorzystać kontr, a wielokrotnie mieliśmy akcje sam na sam z koszem - oceniał ten fragment meczu G. Kwasiborski, trener gości.
Po przerwie gra się zdecydowanie wyrównała. Obie ekipy najpierw grały kosz za kosz, aby chwilę po tym oddawać seryjnie nieskuteczne rzuty. Po półtorej minuty gry w drugiej połowie na prowadzenie wyszli goście, jednak szybko odpowiedział rzutem z dystansu Tomasz Ejsmont. Trzecia kwarta to przede wszystkim gra błędów, sporo niecelnych zagrań, a także błędów indywidualnych. W końcówce tej części po raz kolejny lepiej prezentują się gospodarze zdobywając minimalne prowadzenie. Przewagę gospodarzy blokiem na rywalu udowodnił Łukasz Wojciechowski.
Ostatnie dziesięć minut to zdecydowana gra ze strony przyjezdnych. Drużyna z Żyrardowa cały czas odrabiała straty, gorzowianie natomiast mieli problemy, aby wykończyć akcję. - Później nie wiem co się stało z moimi zawodnikami. Nie chcieli wykonywać tego, co im nakazałem - komentował J. Wierzbicki, szkoleniowiec gospodarzy. Drużyna gości popełniała sporo fauli, a GKK I LO miało okazję, aby budować przewagę z linii rzutów wolnych. To jednak gospodarzom nie do końca wychodziło.
Ostatnie trzy minuty to popis przyjezdnych. Po akcji 2+1 Ejsmonta gorzowianie prowadzili 69:65. Jak się okazało były to ostatnie punkty GKK w tym pojedynku. Goście po rzucie Rafała Bochenka wyszli na prowadzenie 69:70 na minutę przed końcem. Gospodarze ratowali się faulami, goście najczęściej trafiali jeden z dwóch rzutów. Koszykarze gorzowskiej drużyny jednak nie potrafili wykorzystać ostatnich akcji i musieli pogodzić się z pierwszą porażką w tym sezonie. - Dziękuję zespołowi za zaangażowanie i grę do końca. Cieszę się, że udało się przerwać passę Gorzowa - mówił uradowany Grzegorz Kwasiborski, trener drużyny z Żyrardowa.
Najskuteczniejszy w ekipie gospodarzy był Tomasz Ejsmont, który zdobył 31 punktów. Jednak między nim, a kolejnym zawodnikiem GKK, który zdobywał punkty była różnica 21 oczek. Głównym powodem porażki gospodarzy była gra na tablicy. Goście z Żyrardowa zebrali 54 piłki, gospodarze tylko 37. - Przegraliśmy ten mecz przede wszystkim na tablicy - zakończył Janusz Wierzbicki, szkoleniowiec gorzowian.
GKK I LO - KS Żyrardowianka Żyrardów 69:72 (28:22, 14:17, 14:10, 13:23)