Kolejny powrót z Poznania do rodzinnego miasta, kolejne ponad godzinne opóźnienie kolejowe, kolejna przesiadka, bo o liczbie logicznych połączeń można zapomnieć. W końcu przejazd zamkniętą kładką i spojrzenie na nasz bulwar – jedna myśl, jestem w domu. Idę przez dworzec miasta wojewódzkiego — toalety brak, wychodzę przed i widzę… no właśnie, odpowiedzmy sobie sami w głowie, co się widzi wychodząc z dworca? Mimo to przyjeżdżam szczęśliwy. W głowie mam jedynie pozytywne myśli związane z tym miejscem, jednak dłużej niż kilka tygodni wysiedzieć się nie da.
Rzeczywiście nie czuję żadnego zaskoczenia widząc kolejne rankingi, w których Gorzów trafia na sam dół jako najbiedniejsze miasto wojewódzkie czy najsmutniejsze do życia. Nie czuję tego zaskoczenia, bo wiem, jaka jest opinia moich znajomych, mieszkańców tego miasta – tych, którzy mieszkają w blokowiskach, tych, którzy nie dojeżdżają sobie z pobliskich gmin do jednego budynku, gdzie podejmowane są te wszystkie decyzje. Oczywiście, Gorzów zmienia się na naszych oczach, nie można tego nikomu odmówić, tylko zadajmy sobie pytanie, w jaki sposób dochodzi do tych zmian i czy czasem nie przejedliśmy odpowiedniego „time of prosperity”? Chyba że rzeczywiście jesteśmy na tyle bogatym miastem, że możemy sobie pozwolić na nałożenie firmie realizującej wielomilionową inwestycję kar rzędu 17 złotych za dzień opóźnienia. A nie jesteśmy… chyba że coś pominięto w raporcie o stanie miasta, który każdemu mieszkańcowi polecam przeczytać. Nie wspomnę już o inwestycjach, które należy poprawiać po raz drugi czy trzeci. I to my, zwykli mieszkańcy widzimy. Jednocześnie mam dziwne wrażenie, że Radni nie odczuwają żadnej presji. Ale przecież po co odczuwać presję skoro obecne zadłużenie miasta równa się realizacji budżetu obywatelskiego z roku 2021 przez następne… 109 lat!
Stosunkowo niedługo odbędą się wybory samorządowe, a ja już zacząłem zauważać powracającą tendencję do kiełbasy wyborczej, która niestety jest nieodzowną częścią naszego świata. Rozmawiałem ostatnio z moim dziadkiem, który na wieść, że zostanie zlecona KOLEJNA wizualizacja/projekt stadionu przy Olimpijskiej, jedynie się ironicznie do tego uśmiechnął. Samemu chyba widziałem już z 3 projekty i dziwnym trafem zawsze w okolicach wyborów.
Mieszkańcy widzą to co zostało zrobione dla miasta, ale mimo to nastroje nie są do końca pozytywne. Pytanie, czy zdjęcie na Gorzowskiej Wartowni, która dla mnie jest niewątpliwie dobrym przedsięwzięciem, pozwala na unormowanie wizerunku, który w opinii mojej i mojego otoczenia jest nadszarpnięty wszystkimi dziwnymi decyzjami, które budują pewnego rodzaju równię pochyłą. Pytanie, czy nie zaczynamy nabierać coraz szybszego rozpędu na tej równi, gdy tylko w ciągu ostatniego roku ubyło prawie 3 tysiące mieszkańców.
Gorzów Wielkopolski jako miasto wojewódzkie potrzebuje walki o swoją przyszłość. Ale przede wszystkim potrzebuje przewietrzenia, otworzenia się na nowe twarze, wyprowadzenia „leśnych dziadków”. Spróbujmy razem jako mieszkańcy coś zmienić.
W końcu hasłem miasta miało być „Gorzów – stąd jestem”, a nie „Gorzów – stąd uciekłem”
Czerwone Gitary. Diamentowe 60-lecie
2 marca 2025
kup bilet |
|
Polska Noc Kabaretowa 2025
23 maja 2025
kup bilet |
|
Iluzjonista Piotr Denisiuk
17 stycznia 2025
kup bilet |
|
Dziadek do Orzechów I Grand Royal Ballet
22 grudnia 2024
kup bilet |