GKP Stilon do Łęcznej jechał z nadzieją przełamania złej passy. Jedna passa została przełamana - padła bramka dla gorzowian, jednak mecz zakończyliśmy bez zdobyczy punktowej.
Mecz rozpoczął się bardzo dobrze dla gospodarzy. Już w trzeciej minucie rzut karny na bramkę zamienił Dejan Miloseski. Jedenastka została podyktowana po zagraniu piłki ręką jednego z naszych obrońców w polu karnym. Po tej bramce drużyna Górnika nie miała zamiaru się cofnąć i co kilka minut stwarzali zagrożenie pod bramką Jacka Skrzyńskiego. Wiele dobrych sytuacji miał Grzegorz Szymanek, jednak żadnej z nich nie wykorzystał. Pierwsza połowa skończyła się prowadzeniem gospodarzy 1:0. W 74. minucie Maciejowi Górskiemu udało się przełamać niemoc strzelecką gorzowskiego Stilonu, która trwała blisko 500 minut. - Oceniam to spotkanie bardzo źle. Dla nas liczył się tylko korzystny wynik. Ważny był nawet remis, żeby w końcu się przełamać, zapunktować. Kolejny raz stało się jak się stało. Jesteśmy w bardzo dużym dołku. - mówił po spotkaniu strzelec bramki.
Remisu podopiecznym Krzysztofa Pawlaka nie udało się dowieźć do końca. Po strzelonej bramce gorzowianie dalej atakowali, jednak zabrakło zimnej głowy do obrony. W 82. minucie dwójka rezerwowych Górnika, Rafał NIżnik oraz Nildo wykorzystali okazję do ponownego wyprowadzenia gospodarzy na prowadzenie. Nildo wykorzystał dokładne podanie Niżnika i na tablicy widniał wynik 2:1. Do końca GKP Stilon walczył o remis, jednak nieskutecznie. - Warunki spowodowały, że mecz był widowiskowy. Dwie bramki strzelił Górnik, my tylko jedną, dlatego goście przegrali. Mamy fatalną passę. - mówił na konferencji Krzysztof Pawlak, trener GKP Stilonu.
Zapraszamy do zakładki Relacje, gdzie znajdziecie link do relacji z tego spotkania. W zakładce Multimedia znajdują się pomeczowe wypowiedzi zawodników oraz trenerów obu ekip.