• Dziś /0°
  • Jutro /8°
Wiadomości

Surowiec: Byłem na polsko-ukraińskiej granicy. Ten widok przeraża i szokuje

3 marca 2022, 16:35
W czwartkowy poranek transport sprzętu medycznego ze szpitala w Gorzowie został odebrany przez osoby ze szpitala w Iwano-Frankowsku. Na granicę pojechał również wiceprezes gorzowskiego szpitala Robert Surowiec, który opowiedział redakcji portalu gorzowianin.com o tym, jak wygląda sytuacja na polsko-ukraińskiej granicy.

W środę 2 marca o godz. 6 z Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie w stronę polsko-ukraińskiej granicy wyruszyła ciężarówka pełna sprzętu medycznego, który docelowo miał trafić do szpitala w Iwano-Frankowsku. Do ciężarówki udało się zapakować 1100 koców ogrzewających, 20 000 masek chirurgicznych, 4700 fartuchów chirurgicznych, 1000 aparatów do przetaczania krwi, aparaty USG, a także tysiące sztuk strzykawek, rękawiczek diagnostycznych, wenflonów i igieł, bandaży, opatrunków samoprzylepnych, plastrów, opakowań ligniny i gazy. Więcej na ten temat przeczytasz w artykule "Gorzów: Ciężarówka pełna sprzętu medycznego wyruszyła do szpitala na Ukrainie".

Jak się okazało, w konwoju ze sprzętem medycznym jadącym na granicę jechał również Robert Surowiec, wiceprezes gorzowskiego szpitala. Transport dotarł jeszcze tego samego dnia w rejon polsko-ukraińskiego przejścia granicznego Korczowa-Krakowiec. Jednak odbiór sprzętu medycznego przez osoby ze szpitala w Iwano-Frankowsku odbył się dopiero w czwartkowy poranek 3 marca.

- Wyruszyliśmy o godz. 4.30 w stronę do przejścia granicznego, do którego byliśmy konwojowani przez policję. Dość sprawnie to poszło. Po ukraińskiej stronie czekaliśmy na ciężarówkę z Iwano-Frankowska około 15 minut. Stanęliśmy obiema ciężarówkami tyłem do siebie, jedna naczepa do drugie. Mieliśmy paleciaka, więc udało się nam sprawnie przełożyć te wszystkie rzeczy. Rozmawiałem z dyrektorem szpitala Iwano-Frankowsku, dziękował za pomoc i opowiadał co tam się u nich dzieje – mówi w rozmowie z portalem gorzowianin.com Robert Surowiec, Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie.

Jak opowiadał dyrektor tamtejszego szpitala, Iwano-Frankowsk, a dokładnie tamtejsze lotnisko było bombardowane przez pierwsze dwa dni. Szykują się na duży przypływ rannych i chorych. Tworzą w piwnicach prowizoryczne sale operacyjne oraz miejsca dla rannych.

- Z racji tego, że przeładunek rzeczy odbywał się dopiero dzisiaj nad ranem, to miałem środowy wieczór wolny, więc pojechałem na dworzec PKP w Przemyślu. Był to przygnębiający i przerażający widok. Jest bardzo dużo ludzi, kobiet z dziećmi i torbami. Dosłownie nieprzebrane tłumy ludzi. W jednym miejscu ktoś gotuje zupę, w innym rozdaje kanapki, a jeszcze obok ktoś stoi z kartką i krzyczy, że może gdzieś zawieźć ukraińską rodzinę. Wygląda to naprawdę smutno – relacjonuje wiceprezes Surowiec.

Na polsko-ukraińską granicę, a dokładnie do miejscowości Łodyna koło Ustrzyk Dolnych, niedaleko przejścia granicznego Krościenko-Smolnica trafili ukraińscy lekarze z gorzowskiego szpitala. Lekarze Maryna Nahorna i Ivan Nahornyi oraz Andriej Kadukha wyruszyli we wtorek 1 marca z Gorzowa, aby pomagać jako wolontariusze w punkcie Polskiego Czerwonego Krzyża. Więcej na ten temat przeczytasz w artykule „Ukraińscy lekarze ze szpitala w Gorzowie wyruszyli pomagać na granicy”.

Gorzowskich lekarzy w punkcie pomocy dla uchodźców, który powstał w byłej szkole podstawowej w Łodynie odwiedził wiceprezes Robert Surowiec. - Jest tam bardzo dużo ludzi, którzy trafiają prosto z granicy. Jest im udzielana pomoc medyczna i czekają na transport w głąb kraju. Wszystkie sale lekcyjne i korytarze są zapełnione łóżkami polowymi, jedno łóżko stoi koło drugiego. A na nich bardzo dużo małych dzieci, strasznie to wyglądało. Nasi lekarze pracują na pełnych obrotach, pełnią dyżury i są dostępni 24 godziny na dobę w tym punkcie. Samo przejście też nie wygląda dobrze – opowiada wiceprezes gorzowskiego szpitala.

Fotoreportaż



Podziel się

Komentarze


Imprezy


Pozostałe wiadomości