Kłopoty pasażerów z Gorzowa nie rozpoczęły się co prawda w tym tygodniu, ale to właśnie teraz nastąpiła ich kumulacja. Wszystko dlatego, że wciąż nie mamy zelektryfikowanej linii kolejowej na żadnym odcinku. To wymaga wprowadzania przestarzałego i awaryjnego taboru spalinowego.
Ostatni rozdział historii pt.: rozpoczął się w poniedziałek rano. Na dworcu kolejowym w Gorzowie pozostał skład pociągu TLK Zamoyski z Gorzowa do Lublina przez Warszawę. Pasażerowie do Piły zostali zabrani autobusem, bo padł „nurek”, czyli lokomotywa spalinowa wypożyczona od kolei czeskich. Nic wielkiego, zdarza się. Problem jednak w tym, że lokomotywa nie dojechała do Piły, a już gdzieś daleko w Polsce jechał skład powrotny do Gorzowa, który to w Pile miał być podłączony pod lokomotywę spalinową.
W tym przypadku podróż pociągiem pasażerów IC Zamoyski zakończyła się w Pile, bo awarii uległ kolejny spalinowóz. Inny „nurek” pod Piłą miał nieoczekiwane zdarzenie z brzozą i zniszczeniu uległa czołowa szyba. Dlatego też pasażerów do Gorzowa przywiózł autobus.
To jednak nie koniec nieszczęścia. Zepsute lokomotywy zostały przetransportowane do Gdyni, gdzie przejdą kolejną z rzędu naprawę. Ale z uwagi na to, że dwie lokomotywy zostały wyłączone z użytku, do Gorzowa wraz ze składem Bory Tucholskie (który odjechał z Gdyni) została wysłana dodatkowa lokomotywa. We wtorkowy poranek od rana do naszego miasta jechały więc dwie lokomotywy - czeski nurek oraz polski SU4210. Jechały, ale nie dojechały. Wszystko szło zgodnie z planem i pociąg już był blisko Gorzowa. Co prawda już w Tczewie TLK Bory Tucholskie miał niewielkie opóźnienie, ale jeszcze nic nie zwiastowało nadciągającej katastrofy. Tuż przed Gorzowem, a dokładnie w Santoku obie lokomotywy, ciągnące raptem dwa wagony… odmówiły posłuszeństwa. Pasażerowie po długim oczekiwaniu na jakąkolwiek zastępczą formę transportu przesiedli się do pociągu REGIO.
I to wciąż nie koniec tej opowieści. Wspomniany wcześniej skład TLK Bory Tucholskie wiózł do Gorzowa drugą lokomotywę nie bez przyczyny. Miała ona za zadanie dowieźć wagony z Gorzowa do Zbąszynka jako skład IC Dionizos do Warszawy. Jako że ta nie dojechała, pasażerowie kolejnego pociągu musieli skorzystać z autobusowej komunikacji zastępczej. To samo chyba czeka pasażerów TLK Lubuszanin, który podąża do Gorzowa od strony Warszawy. Skoro nie dojechała lokomotywa, to logiczne jest, że ta lokomotywa nie wróci.
To, co dzieje się z gorzowskimi połączeniami obsługiwanymi przez PKP InterCity trudno skomentować bez "mocnych słów". - Podróże z tą spółką to sport ekstremalny. Rozkład jazdy przypomina "rosyjską ruletkę". Komunikacja zastępcza, czy tylko opóźnienie? Przyczyna ta sama od lat. Wyeksploatowany (awaryjny) tabor spalinowy. W trzecim kwartale 2021 roku sytuacje miały poprawić czeskie lokomotywy serii 754, skierowane do zakładu w Gdyni, który obsługuje gorzowskie połączenia PKP IC. Niestety, w praktyce lokomotywy tej serii okazały się równie awaryjne jak dotychczas eksploatowane pojazdy serii SU4210. Światełka w tunelu jak na razie brak, gdyż najbliższe duże plany zakupowe spółki to lokomotywy dwutrakcyjne, spalinowo - elektryczne, na które niedawno rozpisano przetarg. Dostawy to jednak dość odległa perspektywa. Być może spółka dla ratowania sytuacji zdecyduje się przekierować w nasz rejon aktualnie modernizowane lokomotywy SU4220 lub SU160 Gama. Wątpię jednak, by tak się stało, gdyż braki we flocie taboru spalinowego dotyczą praktycznie całej sieci PKP IC. W najbliższym czasie trudno spodziewać się radykalnej poprawy - wyjaśnia Robert Trębowicz z Forum Interesów Komunikacyjnych Gorzowa.
Dlatego warto zawalczyć o elektryfikację gorzowskich szlaków. To uniezależni nas do trakcji spalinowej, która raczej nie jest priorytetem dla PKP IC.
Największe przeboje Edyty Geppert
20 marca 2025
kup bilet |
|
Iluzjonista Piotr Denisiuk
17 stycznia 2025
kup bilet |
|
Najpiękniejsze melodie świata, czyli od opery do musicalu!
1 marca 2025
kup bilet |
|
Czerwone Gitary. Diamentowe 60-lecie
2 marca 2025
kup bilet |