Część mieszkańców os. Staszica nie chce likwidacji term gazowych

W okresie jesienno-zimowym dochodzi do największej liczby zatruć tlenkiem węgla. W prawie wszystkich przypadkach za ulatniający się czad odpowiada wadliwa terma gazowa. Ponadto w mieszkaniach gdzie dochodzi do zatruć tlenkiem węgla nie ma zamontowanej czujki czadu, która kosztuje kilkadziesiąt złotych, a może uratować życie, ostrzegając przed ulatniającym się gazem, który jest bezwonny i bezbarwny.

Po każdym zdarzeniu, gdzie dochodzi do zatrucia się tlenkiem węgla, wiele osób podkreśla, że likwidacja term gazowych w blokach i kamienicach na terenie Gorzowa jest potrzebna. Za taką inwestycję zabrała się Spółdzielnia Mieszkaniowa „Staszica”.

Od początku roku Spółdzielnia Mieszkaniowa "Staszica" w Gorzowie likwiduje termy gazowe w mieszkaniach, które pod nią podlegają. Jak informuje TVP Gorzów, ciepła woda z elektrociepłowni ma popłynąć do blisko 2,2 tysięcy mieszkań na osiedlu Staszica.

Aby w danym bloku można było zamontować instalację doprowadzającą ciepłą wodę do mieszkań, wszyscy lokatorzy z danej klatki muszą zgodzić się na taką inwestycję. Jak się okazuje, nie wszyscy mieszkańcy os. Staszica są jednak chętni do likwidacji term. Na blisko 2,2 tys. mieszkań, aż 440 osób nie zgodziło się na ich demontaż i podłączenie ciepłej wody.

Dlaczego mieszkańcy nie chcą likwidacji term gazowych z których często ulatania się czad? Po pierwsze, demontaż termy gazowej i podłączenie instalacji ciepłej wody to koszt 1,5 tys. zł dla lokatora. Ponadto mieszkańcy twierdzą, że boją się o to, że robotnicy zniszczą ich nowo wyremontowane łazienki. A niektórzy wymienili niedawno termy na nowe i nie potrzebują ciepłej wody z elektrociepłowni.

Spółdzielnia Mieszkaniowa „Staszica” planuje likwidację term gazowych w 10 mieszkaniach dziennie. Tam, gdzie lokatorzy nie zgadzają się na inwestycję, instalacja i rury są prowadzone korytarzem na klatce schodowej. Jednak władze spółdzielni zamierzają próbować namawiać mieszkańców do zmiany decyzji i likwidacji term.