• Dziś 17°/8°
  • Jutro 10°/4°
Wiadomości

Ptasie trupy wciąż niezabrane [wideo, zdjęcia]

14 lutego 2017, 08:30, Anna Warchoł
Kilka przydomowych gospodarstw w strefie zapowietrzonej pod Gorzowem zostało ze sporym problemem na głowie. Od tygodnia nikt nie zabrał zagazowanego ptactwa, chociaż były wielokrotne zapewnienia.

W niedzielę pisaliśmy o problemie, jaki dotyczy właścicieli gospodarstw z Łagodzina, Dzierżowa i Krasowca. Chodzi o zdrowy drób, który gospodarze mieli na własny użytek – jednak ze względu na obecność ptasiej grypy w gminie, cały inwentarz trzeba było zabić.

W minioną środę 8 lutego pojawiła się ekipa, która zagazowała kury, kaczki, gęsi – dosłownie całe ptactwo, które było w danym gospodarstwie. Mężczyźni ubrani w specjalne kombinezony wchodzili do pomieszczeń, gdzie był trzymany drób, następnie wkładali kury lub kaczki do beczki wypełnionej gazem, a kiedy przestały się ruszać – rzucali na ziemię i zostawiali je martwe, w żaden sposób nie zabezpieczając.

Jak się okazało, zabite ptaki miały być popakowane w worki, tak aby osoba odbierająca mogła jest bez problemu zabrać. Jedak tak się nie stało. Od ubiegłego tygodnia martwe kury, kaczki i gęsi leżą w kurnikach i oborach, a ich ciała zaczynają się powoli rozkładać, co już czuć, bo smród jest niesamowity.

Z takim problemem boryka się pani Iwona z Krasowca, która trzymała łącznie 97 kur i kaczek. W środę zostały zagazowane i do tej pory, pomimo zapewnień nikt nie odebrał martwych ptaków. - Gazownie drobiu odbyło się sprawnie. Powiedziano nam, że w piątek 10 lutego przyjedzie do nas ekipa, która zabierze zabite kury i kaczki. Oczywiście nikt się nie pojawił. Dlatego zadzwoniłam do powiatowego lekarza weterynarii i zapytałam się, kiedy ktoś w końcu nam to zabierze. Usłyszałam w słuchawce, że ta sprawa jej nie dotyczy. Z kolei w poniedziałek 13 lutego ponownie zadzwoniłam. Tym razem zostałam potraktowana inaczej, bo pani spisała numer domu i zapewniła, że jeszcze w ten sam dzień martwe kury zostaną zabrane – opowiada pani Iwona.

Oczywiście nikt po zagazowany drób nie przyjechał, zarówno do Krasowca, jak i do Łagodzina. Gospodarze są zawiedzeni i mają żal do służb, że pomimo ich licznych telefonów nic w tej sprawie się nie robi, a są jedynie ciągłe zapewnienia.

- Cała akcja wymaga logistycznego przedsięwzięcia, kury są na bieżąco odbierane. Dotarły do mnie sygnały z dwóch gospodarstw, że tam nie zostały odebrane. Wynika to tylko z przeoczenia. Jeżeli takie sytuacje będą miały nadal miejsce, to prosimy o telefony. Staramy się, aby zagazowane ptaki były odbierane jeszcze tego samego dnia. Wszystko odbywa się zgodnie z procedurami – komentuje Ewa Ziomek-Opalińska, powiatowy lekarz weterynarii w Gorzowie.

Fotoreportaż



Podziel się

Komentarze


Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości