• Dziś 17°/8°
  • Jutro 10°/4°
Wiadomości

Łupowo to nie śmietnik dla Deszczna [film i zdjęcia]

28 stycznia 2017, 13:02, mk
Ponad 50 mieszkańców Łupowa protestowało w sobotni poranek przeciwko wywożeniu do ich gminy obornika skażonego ptasią grypą. Na teren gminy Bogdaniec z zakażonych ferm ma trafić 5 tysięcy ton biologicznie skażonych odpadów.

Blisko 5 tysięcy ton odpadów z ferm zakażonych ptasią grypą ma zostać przetransportowane na żwirowisko w okolicach Łupowa w gminie Bogdaniec. Ten proceder trwa już od czwartku 26 stycznia. Nikt wcześniej nie informował mieszkańców o tym, że na terenie gminy składowany będzie obornik, który pochodzi z gospodarstw objętych ptasią grypą. Miejsca gdzie miał być wywożony obornik trzymane były w ścisłej tajemnicy.

Tak było, dopóki na terenie gminy Bogdaniec nie pojawiły się ciężarówki. - Obornik z ferm jest wywożony na teren naszej gminy od czwartku. Pojechałam na miejsce i zobaczyłam, że faktycznie trafia na prywatną działkę na żwirowni. Ma tutaj trafić łącznie 5 tysięcy ton. Wszystko prowadzone jest pod nadzorem powiatowego lekarza weterynarii i wojewody. Na poniedziałek planuję spotkanie z mieszkańcami gminy, aby ich uspokoić – mówiła w piątkowy wieczór portalowi gorzowianin.com Krystyna Pławska.

Nikt z władz gminy nie pojawił się w sobotni poranek przy mostku na ulicy Strumykowej w Łupowie. Pojawili się za to sami mieszkańcy, którzy głośno protestowali przeciwko wwożeniu na teren ich gminy skażonych odpadów. - Nie będziemy mieli nic przeciwko tym odpadom, jeżeli tylko wojewoda na swojej prywatnej działce wysypie z dwie ciężarówki – mówił jeden z protestujących. - Wtedy będziemy pewni, że to nie jest szkodliwe dla środowiska i przyjmiemy cały obornik– dodał.

Mimo protestów, ciężarówki wciąż docierały na wzgórze pomiędzy Łupowem a Racławiem. Kierowcy wywożący skażony biologicznie obornik byli kierowani okrężną drogą. Nasi reporterzy dotarli na miejsce gdzie składowany jest obornik. Jest to wzgórze nad wioską. Odległość od najbliższych zabudowań w linii prostej to około 500 metrów. Kiedy jest się w odległości około 150 metrów do składowiska - czuć już niesamowity smród, że aż trudno jest oddychać.

Na terenie żwirowni znajduje się koparka, a także samochód jednej z firm, która zajmuje się odkażaniem pojazdów przywożących ptasie odchody. O tym, że jest to teren skażony poinformował nas jeden z pracowników, który nie zezwolił na wejście bez odzieży ochronnej. 

Ciężarówki przywożące obornik na wywrotkach, które na co dzień przewożą żwir - przyjeżdżając na teren składowsika, po prostu wysypywały go na ziemię. - Widziałem, jak podjeżdżają na koniec tej żwirowni i po prostu wysypują to do dołu, niczym nie przysypując. Przez co dzikie ptactwo i zwierzęta roznoszą to dalej - bulwersuje się Grzegorz Jurkowski, mieszkaniec Łupowa. 

Według informacji mieszkańców Łupowa, działka na której składowane są odpady należy do osoby prywatnej. Miejsce składowania odpadów zostało ustalone w porozumieniu z wojewódzkim lekarzem weterynarii i wojewodą lubuskim. Władze twierdzą, że ptasie odchody nie są żadnym zagrożeniem dla mieszkańców. - Jeżeli wójt gminy Deszczno pan Paweł Tymszan mówi że to nie jest szkodliwe, to powinien znaleźć miejsc u siebie a nie składować to u nas – mówił Dariusz Dobryniewski.

Mieszkańcy mieli również ze sobą transparenty z napisem „Łupowo, to nie śmietnik Deszczna”. Wszyscy są oburzeni bierną postawą władz gminy Bogdaniec i tym, że nikt w tej sprawie nie próbował interweniować. Dopiero na poniedziałek 30 stycznia wójt gminy Krystyna Pławska zaplanowała spotkanie z mieszkańcami Łupowa.

- Co nam po tym spotkaniu, jak oni do tego czasu zdążą wywieźć tam cały ten obornik. Codziennie ciężarówki wykonują tutaj po kilkadziesiąt kursów – mówią rozżaleni mieszkańcy Łupowa.

Fotoreportaż



Podziel się

Komentarze


Imprezy


Pozostałe wiadomości