Wiadomości

Katarzyna Zaroślińska: Ale tu się zmieniło

9 marca 2011, 14:03
fot. Olga Kabała - budowlanilodz.pl
W ramach cyklu wywiadów „Oni są stąd” redakcji 66-400.pl udało się porozmawiać z Katarzyną Zaroślińska, reprezentantką polski w siatkówce. O przygodzie z kadrą, tajemnicy swojego pseudonimu i spacerze po gorzowskim bulwarze mówi atakująca Organiki Budowalnych Łódź.
Magdalena Gajek: Obecnie jest pani atakującą. Wcześniej występowała pani także jako przyjmująca. Która pozycja okazała się trudniejsza?

- Każda pozycja na boisku jest bardzo ważna. Bez dobrego przyjęcia trudno poprawnie rozegrać, bez rozegrania nie można skutecznie atakować. Uwielbiam przyjmować, swojego czasu grałam na tej pozycji i całkiem nieźle mi szło. To trudna robota – od przyjęcia wszystko się zaczyna. Kiedy drużyna nie radzi sobie z zagrywką rywali, trudno zagrać kombinacyjnie czy zgubić blok. Z kolei cały ciężar kończenia piłek spoczywa na barkach atakującej. Mnie osobiście odpowiadają obie pozycje.

Już jako 19-latka została pani powołana do kadry seniorek, ale największe sportowe sukcesy chyba dopiero przyjdą.

- Kiedy trener Andrzej Niemczyk powołał mnie do reprezentacji, nie byłam ani znaną, ani doświadczoną zawodniczką. Grałam w pierwszoligowym zespole w Legionowie. Mam nadzieję, że jeszcze wszystko przede mną. Staram się być coraz lepsza i spełniać swoje marzenia. W tym roku mamy mistrzostwa Europy, potem Igrzyska Olimpijskie. Występ na olimpiadzie to moje największe pragnienie. Trenerowi Niemczykowi jestem bardzo wdzięczna, bo dzięki niemu otarłam się o seniorską kadrę. Przeszłam już przez wszystkie reprezentacyjne szczeble od kadetki do seniorki.

Obecnie zasila pani szeregi Organiki Łódź, która w PlusLidze okupuje raczej dolne rejony. Jest pani rozczarowana dotychczasowymi wynikami?

- W poprzednim sezonie Organika była beniaminkiem, ale z ogromnymi sukcesami. Zajęłyśmy czwartą lokatę w lidze, zdobyłyśmy Puchar Polski, dostałyśmy się do Ligi Mistrzyń. Poprzedni rok mogę zaliczyć do bardzo udanych. Niestety, teraz nie jest tak, jak być powinno. Najpierw zespół trapiły kontuzje, potem zmiana trenera. Jestem jednak dobrej myśli. Ostatnio wygrałyśmy ważny mecz z mistrzyniami Polski z Bielska-Białej. Wszystko zweryfikują play-offy, które rządzą się swoimi prawami.

Co pani zdaniem wpływa na mniejszą popularność w Polsce siatkówki kobiecej niż męskiej?

- Efektowność gry panów. Więcej siły, szybsze ataki – takie mecze ciekawiej się ogląda, ale i męska, i żeńska siatkówka ma swoich zwolenników.

Jak dużym autem w siatkówce kobiet jest leworęczność?

- W dużej mierze to, że gram jako atakująca „zawdzięczam” właśnie leworęczności. To ogromny atut. Wcześniej trenowałam lekkoatletykę i siatkówkę. W pewnym momencie musiałam wybrać dyscyplinę, której się poświęcę. Miałam duży dylemat. Do siatkówki przekonał mnie mój trener. On właśnie powtarzał, że leworęczność to zaleta. Do tego byłam wysoka. Jako 14-latka mierzyłam 183 cm wzrostu.  

A teraz seria niesportowych pytań. Czuje się pani jeszcze choć trochę związana z Gorzowem?

- Oczywiście! To moje rodzinne miasto. Kiedy mam chwilę wolnego, staram się odwiedzić rodzinę. Brakuje mi jej na co dzień. Gdy jestem lub przejeżdżam przez Gorzów, zawsze myślę, „ale tu się zmieniło”. Ostatnio miałam okazję spacerować po bulwarze, podoba mi się to miejsce. Mam nadzieję, że miasto będzie się rozwijało, również pod względem sportowym. Bardzo bym chciała, żeby w Gorzowie powstał klub z prawdziwego zdarzenia. Super byłoby reprezentować swoje rodzinne strony.

Ma pani zadziwiający pseudonim. Skąd to określenie?

- Moja ksywka Smoku wzięła się od tatuażu - smoka, którego mam na ramieniu. To przezwisko przylgnęło do mnie już na ładnych parę lat.

Jak wyobraża sobie pani swoją przyszłość po zakończeniu kariery?

- Nie wybiegam tak daleko myślami. Skupiam się na tym, co teraz i tutaj. Na pewno będę chciała grać w siatkówkę jak najdłużej, jeśli zdrowie pozwoli. Lubię to, co robię. Wiem, że bez siatkówki nie mogłabym żyć . Niewiadomo, co będę robiła po zakończeniu kariery, ale chciałabym być szczęśliwa, otaczać się ludźmi, których kocham, bo chyba to jest w życiu najważniejsze. Reszta jakoś się ułoży...

Magdalena Gajek

Podziel się

Komentarze

Zobacz, jak wygląda Gorzów teraz – kamera na żywo

Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości