Sezon Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet zaczął się ponad tydzień temu. Jednak gorzowskie akademiczki dwie pierwsze kolejki miały przełożone ze względu na grę podstawowych graczy na Mistrzostwach Świata. W przedsezonowej rozmowie trener AZS PWSZ, Dariusz Maciejewski, opowiada jakie są założenia na ligę oraz Euroligę, a także ocenia stan przygotowań swoich zawodniczek.
Dawid Lis: - Jest pan również trenerem reprezentacji Polski. Chciałbym w związku z tym zacząć od pytania czy łatwo było pogodzić funkcję szkoleniowca kadry oraz klubu ekstraklasowego?Dariusz Maciejewski: - Tak naprawdę nie kolidowało to z przygotowaniami jeśli chodzi o terminy. Jednak na pewno trochę bardziej byłem zajęty w te wakacje. Moje myśli były mocno skoncentrowane na reprezentacji. Jeśli chodzi o pokrywanie się terminów, z reprezentacją pracujemy wtedy, gdy mamy wolne w klubach.
- Drużyna AZS PWSZ od kilku lat zdobywa medale PLKK, jest ciągle w czołówce. Jakie jest więc założenie na ten sezon?- Na pewno chcemy walczyć o finał. Jeżeli wszystko będzie po naszej myśli to w finale chcemy zagrać o złoto.
- Drugi raz z rzędu udało się gorzowskim akademiczkom awansować do Euroligi. W tym roku grupa na pewno nie jest łatwa. Jaki cel przed tymi rozgrywkami?- Myślę, że grupa na papierze wygląda dużo silniej niż w zeszłym roku. Chcemy jednak po raz pierwszy wyjść z grupy i zrobimy wszystko, żeby tak się stało.
- Polska część składu AZS-u była z panem na kadrze. Ponadto gorzowianki rozegrały już sparingi. Jak pan ocenia formę Polek w swojej drużynie?- Z formą bywało różnie. Niektóre zawodniczki wyłączone były przez urazy lub sprawy rodzinne. Nie każda z zawodniczek przepracowała ten okres w jednakowym stopniu. Myślę, że najbliżej optymalnej formy powinna być na samym początku Justyna Żurowska. Pozostałe zawodniczki powinny stopniowo dochodzić do siebie i stawać się mocnymi punktami drużyny klubowej.
- Podczas prezentacji ogłoszona została ostatnia zawodniczka, która dołączyła do gorzowskiej drużyny. Jest nią Johannah Leedham. Skąd pomysł na tę zawodniczkę?
- Jak zwykle, gdy wyjeżdżam na Uniwersjadę, szukam graczek, które mogłyby być przydatne w takim zespole jak Gorzów. Zobaczyłem ją na Uniwersjadzie, graliśmy z Wielką Brytanią dwa mecze. Podczas tych meczów wpadła mi w oko. Później już cały czas trzeba było szukać dojścia do niej i negocjować, udało się. Euroliga jest podstawowym warunkiem w ściąganiu graczy. Te zawodniczki na poziomie reprezetnacji swoich krajów wymagają gry w Eurolidze.
- Co może pan powiedzieć o tej zawodniczce?- Jest to dobry obrońca i dobry strzelec. Umie zachować się sytuacyjnie. Myślę, że jest już ograna. Trzy lata spędziła w Stanach Zjednoczonych, teraz grała na różnych poziomach w reprezentacji swojego kraju. Jest ograna, ale jest to młoda zawodniczka i na pewno będą się jej przydażały słabsze i lepsze mecze. Mam nadzieję, że tych lepszych będzie więcej.
- W minioną niedzielę zakończyły się Mistrzostwa Świata w Czechach. Grały tam Samantha Richards i Yelena Leuchanka. Jak pan może ocenić ich postawę w tych rozgrywkach?- Leuchanka była graczem, wyróżniającym się w całych MŚ. Została mianowana do pierwszej piątki całego turnieju, więc jest to wielkie wyróżnienie dla niej. Duży sukces organizacyjny dla klubu, że udało się ściągnąć takiego gracza. Myślę, że to będzie podstawowy center nie tylko naszego zespołu, ale całej ligi. Mam taką nadzieję, że będzie to bardzo silny punkt naszego zespołu. Jeśli chodzi o Samanthę to zespół Australii był zespołem bardzo wyrównanym. Miał aż cztery zawodniczki na pozycji "1", także trenerka bardzo mocno rotowała tymi zawodniczkami. Samantha miała różne fragmenty meczów, od takich gdzie wychodziła w pierwszej piątce i grała ponad dwadzieścia minut, do takich, gdzie grała tylko minutę. Jednak grała bardzo dobrze. Na pewno są to dwie dziewczyny, które są bardzo mocno przemęczone. One muszą wejść w całkiem inny system naszego trenowania. Leuchanka dostała trochę więcej wolnego. Samantha przyjechała razem ze mną z Czech, ale musi być na początku całkiem inaczej prowadzona, żeby miała siłę i odzyskała radość z koszykówki.
Rozmawiał Dawid Lis / fot. Bartosz Zakrzewski