Wiadomości

Dopalacze wciąż popularne. Także w Gorzowie

10 marca 2015, 21:53, mk
Dopalacze wciąż bardzo groźne. Portal gorzowianin.com dotarł do informacji o zatruciach dopalaczami, które wydarzył się w ciągu kilku dni na terenie samego Gorzowa. Okazuje się, że problem wcale nie zniknął wraz z zamknięciem sklepów. Problem jest i to coraz bardziej poważny.

Prawdziwa walka z dopalaczami rozpoczęła się w 2010 roku, czyli już blisko 5 lat temu. Gdy zamknięto wszystkie sklepy – handel przeniósł się do sieci. Najpierw cały kraj obiegła plotka, że wszystkie sklepy z dopalaczami przeniesiono do pobliskich Czech, gdyż tam prawo dotyczące miękkich narkotyków jest bardziej liberalne. Później sprzedawcy przenieśli się do jednego z krajów Unii Europejskiej. Na jednym z popularnych portali z dopalaczami wyraźnie napisano, że „towar wysyłany jest od poniedziałku do piątku z terenu UE za pośrednictwem poczty lub kurierem”. W innym miejscu możemy znaleźć także numer telefonu do sprzedawcy. Kierunkowy do Holandii.

Towar trafia do Polski – przechwytuje go czasami Urząd Celny, ale skoro w każdym tygodniu do szpitala trafia ktoś z zaburzeniami po dopalaczach, to znaczy że skuteczność służb celnych jest znikoma. O tym później – teraz o samych przypadkach zanotowanych w Gorzowie.

W naszym mieście, osoby „zatrute” dopalaczami trafiają na oddział psychiatryczny Samodzielnego Publicznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie. W przeciągu ostatniego tygodnia takich przypadków zanotowano dokładnie pięć. Kto zażywa „dopalacze”? Do szpitala trafili mężczyźni do 25 roku życia. 22-latek z Zawarcia, dwie osoby zamieszkałe przy ulicy Mickiewicza, 23-latek z Walczaka i 24-latek ze Zbąszyńskiej. Na oddział szpitalny trafiają, bo czują się źle, bądź coś przeskrobią i wpadną w ręce policji. Zazwyczaj diagnoza lekarska jest jedna. Każdy z tych mężczyzn ma tzw. zaburzenia psychotyczne.

Dopalacze, jak już wcześniej wspomnieliśmy, zamawiane są przez internet. Czasami zdarza się, że „podejrzaną” przesyłkę przechwycą pracownicy Izby Celnej w Rzepinie. Sprawą zajmuje się później Inspektorat Sanitarny. Zazwyczaj wzywa się adresata przesyłki do złożenia wyjaśnień. Gdy ten się nie zgłasza, „sanepid” może nałożyć i zazwyczaj nakłada grzywny na osoby, które unikają odpowiedzi na pytania. Niektórzy jednak odpowiadają na wezwania i przychodzą do Inspekcji Sanitarnej. Ich tłumaczenia są zazwyczaj takie same. Z reguły nikt nie wie dlaczego na ich adres ktoś mógł przysłać dopalacze... Bywają też bardzie kuriozalne wyjaśnienia. Do jednego ze szpitali w okolicach Gorzowa trafił kilkunastoletni chłopiec z zaburzeniami psychotycznymi. Później, w obecności rodziców wyjaśniał, że znalazł na ulicy papierosa, który dziwnym trafem zawierał zakazane substancje...

Dopalacze to substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków. Do 2010 r. można było je legalnie kupić w Polsce - były sprzedawane np. jako przedmioty kolekcjonerskie albo... nawozy do roślin. W październiku 2010 r. służby sanitarne przeprowadziły akcję, w wyniku której zamknięto prawie 1400 sklepów sprzedających dopalacze.

Marcin Kluwak

Marcin Kluwak

marcin.kluwak@gorzowianin.com

Podziel się

Komentarze

Elvis
Zobacz, jak wygląda Gorzów teraz – kamera na żywo

Imprezy


Pozostałe wiadomości