Nikt wtedy nie myślał o ograniczaniu szkodliwych pyłów w powietrzu czy edukacji ekologicznej. Piec kaflowy był czymś więcej niż tylko źródłem ciepła. Wokół niego skupione było całe rodzinne życie. Większość czasu spędzało się w kuchni, gdzie na piecyku z fajerkami, skwierczała słonina topiona na smalec, piekło się placki z mąki i wody, a nawet w wielkich kociołkach gotowało się pranie.
Przy wielkim kuchennym stole siedziała cała rodzina i rozmawiała, czekając na pyszne ciasto drożdżowe, rosnące w piekarniku. W pokoju, pięknym elementem ozdobnym był piec kaflowy, niekiedy jeden na dwa pomieszczenia, w którego dachówce można było upiec jabłka z cynamonem lub podgrzać obiad . Wieczorem przy pięknych kaflach rodzice ogrzewali pierzyny, żeby przykryć nimi swoje pociechy. Rano, wstając do szkoły czy pracy, można było się do niego przytulić, ubierając się z pół przymkniętymi powiekami.
Piec kaflowy, to także wspomnienie codziennej żmudnej pracy. Trzeba było przynieść z piwnicy węgla i drzewa, a raz w roku, gdy przed zimą węgiel kupowano, wrzucić go przez małe okienko do specjalnego pomieszczenia.
Pamiętam, gdy piece zostały zastąpione kaloryferami, atmosfera w domu już nigdy nie była taka sama. Komfort życia wzrósł, ale sentyment do tamtego ciepła pozostał. Ten sentyment jest chyba coraz większy, skoro kafle już nie lądują na śmietniku, ale są wykorzystywane do budowy kominków i grilla. Wiem, to ludzie tworzą atmosferę, ale dla mnie ważny jest też mój dom, moje najbliższe otoczenie. Nie telewizor za 5 tysięcy, czy skórzana sofa, ale przedmioty, które wiążą się ze wspomnieniami. A z moimi wspomnieniami łączy się też właśnie kaflowy piec.
W ramach projektu KAWKA już za trzy lata znikną z centrum Gorzowa wszystkie piece kaflowe, a mieszkańcy kamienic nie będą musieli się martwić o ciepłą wodę. Czy będzie im żal ? Chyba tylko tym, co są tak sentymentalni jak ja. Żal to jedno, ale wygoda to drugie. A ponieważ wszyscy staliśmy się wygodni, to chwała decydentom, za ten program. Nasze życie, tak inne od dawnych lat, nie skupia się już w kuchni, bo rzadko można spotkać rodzinę razem. Rozpierzchli się gdzieś po świecie i zjeżdżają tylko na święta, z obiadem nie czeka się w domu, bo przecież są stołówki, a zamiast jabłek z cynamonem, jada się słodycze z całego świata.
Młodzi ten świat kochają, a my młodzi już tylko duchem, mamy w sobie trochę tęsknoty za tym, co mija bezpowrotnie. Idziemy w przyszłość, nie zapominając o przeszłości.
|
TRASA JUBILEUSZOWA (5-LECIE)
24 maja 2026
kup bilet |
|
Koncert w Świetle Tysiąca Świec
21 grudnia 2025
kup bilet |
|
Tomasz Karolak Stand Up - 50 i co
20 grudnia 2025
kup bilet |
|
Kabaret Ani Mru-Mru w najnowszym programie "Mniej więcej"
19 kwietnia 2026
kup bilet |