• Dziś /-2°
  • Jutro /-1°
Wiadomości

Sukces z Grand Prix przełożyć na ligę!

1 września 2014, 19:10
fot: Marcin Kluwak
Trener Piotr Paluch jest dumny ze swoich zawodników. Najmłodszy uczestnik finału - Bartek Zmarzlik, wychowanek gorzowskiej Stali, stanął na najwyższym stopniu podium. Gdyby nie kontuzja i zakończenie sezonu przez Nielsa Kristina Iversena, złoty medal byłby już wyjątkowo blisko.

W sporcie jednak planować nie można, o czym przekonał się sam Greg Hancock, który miał po sobotnim Grand Prix Polski umocnić się na pozycji lidera. Stało się całkowicie inaczej, kiedy to Duńczyk, Niels Kristian Iversen spowodował upadek w 14. biegu tych zawodów. Życie bardzo szybko weryfikuje plany, o czym pewnie niejednokrotnie przekonali się włodarze klubów, trenerzy i sami zawodnicy.


Jak dobrze wszyscy wiemy, Duńczyk wybrał operację i rehabilitację. Chce na 100% być gotowy do jazdy i walki w następnym sezonie, bo ten już się dla niego skończył. I nie można mieć do niego żadnych pretensji, że tak postanowił. To jego zdrowie i jego życie. Można mieć jedynie pretensje do tych, którzy ledwo co "poskładani", wbici w gorsety, z usztywnionymi palcami, siadają na motocykl żużlowy i walcząc przede wszystkim ze swoim organizmem, zdobywają punkty. Czy ktoś ich do tego zmusza? Czy to ich suwerenne decyzje? Czy może są pod taką presją, że nie chcą zawieźć kibiców, działaczy i samych siebie? To nie jest normalne. Normalny człowiek robi tak jak Niels Kristian Iversen. Gdy jest chory - leczy się. Nie ryzykuje swojego zdrowia i życia dla pieniędzy.


To jednak bardzo komplikuje drogę po medal gorzowskiej Stali. Wszystko było ułożone - nawet mecz z Lesznem. Miały być play-offy z Zieloną Górą i tak też się stanie. Kierownictwo gorzowskiego klubu bardzo na to liczyło, bo Wielkie Derby w półfinale przyciągną tyle ludzi, że na stadionie zabraknie miejsca. To będzie o wiele ciekawszy mecz niż drugi półfinał, którego wynik jest już z góry przesądzony. Przed sobotnim Grand Prix, to gorzowianie byli w lepszej sytuacji. Zdziesiątkowany kontuzjami i wykluczeniami Falubaz miał być łatwym kąskiem. Myszy mogły zostać pożarte żywcem, tym bardziej po tym, co pokazał na "Jancarzu" Jarosław Hampel. Ale Falubaz poczuje teraz krew, bo gorzowianie stracili nagle lidera. Historia lubi się powtarzać, ale teraz od wszystkich zawodników zależy, czy sukces z Grand Prix przełoży się na ligę. Bo to jedyne wyjście z tej sytuacji. Równo pojechać muszą wszyscy. I to na 200 procent!

 


Podziel się

Komentarze

Zobacz nową kamerę na żywo z Gorzowa

Zobacz także

Imprezy


Pozostałe wiadomości