• Dziś /2°
  • Jutro /1°
Wiadomości

Historia z czterema promilami w tle

8 sierpnia 2014, 18:34
fot: KWP w Gorzowie
Czterech łysych kopie pijanego mężczyznę do utraty przytomności. Te, zamiast do szpitala, trafia na Izbę Wytrzeźwień. Bandyci wciąż chodzą po ulicach Gorzowa. Wpłacili kilkaset złotych kaucji.

Do tego niecodziennego zdarzenia doszło pod koniec czerwca, ale dopiero teraz sprawa ujrzała światło dzienne. Wszystko dzięki nagraniom z monitoringu jednego ze sklepów na Zawarciu. Bandyci, którzy napadli 38-latka, trafią zapewne za kratki.


Zajście wyglądało tak: wszyscy uczestnicy zdarzenia stali w jednej kolejce w sklepie. Na filmie, który opublikował portal gazeta.pl widać, jak ze sklepu wychodzi mężczyzna, później za nim, kolejne osoby. W pewnym momencie 38-latek zostaje zaatakowany przez jednego z mężczyzn kopniakiem w plecy. Po chwili do bójki dołączy się inny mężczyzna. Gdy poszkodowany już leży, podbiegają kolejni napastnicy i kopią go po całym ciele. Jeden jest najbardziej agresywny. Skulonego 38-latka kopie po twarzy, podbiega i zadaje kolejne ciosy.


Wpadli dzięki kamerom

Najbardziej bulwersujące w całej sprawie jest to, że zwyrodnialcy, którzy wcześniej skopali mieszkańca Zawarcia, długo wmawiali policjantom, że oni są świadkami całego zajścia i że ów mężczyzna najprawdopodobniej przewrócił się na chodniku. Tak było przez prawie 15 dni. Dopiero po tym czasie, do jednego z komisariatów policji w Gorzowie przyszła kobieta, która przyniosła dowody - nagranie z monitoringu. - Wszystko przynieśliśmy policjantom na tacy. Nagranie z monitoringu. Nazwisko jednego, ksywkę drugiego im podaliśmy. Zawarcie to jest mała społeczność. Od razu było wiadomo, kto to zrobił - opowiada portalowi gazeta.pl znajoma poszkodowanego.

 

 

4 promile we krwi

Wróćmy jednak do samego zajścia. Na miejsce darzenia zostaje wezwany patrol policji. Funkcjonariusze, widząc zapewne stan poszkodowanego, wzywają kartkę pogotowia. Ta odwozi nieprzytomnego mężczyznę do szpitala. - Jak się okazało, poszkodowany został odesłany ze szpitala do izby wytrzeźwień - wyjaśnia prokurator Dariusz Domarecki z Prokuratury Okręgowej w Gorzowie. Faktycznie. W szpitalu mężczyźnie została pobrana krew, zrobiono mu podstawowe badania. Według informacji uzyskanych ze szpitala, 38-latek miał we krwi 4 promile alkoholu. - Pacjent odmówił wykonania dodatkowych badań, a jego obrażenia nie wskazywały, aby doznał większego uszczerbku na zdrowiu - wyjaśnia dr Piotr Dębicki - prezes Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Gorzowie. - Ze szpitala został wypisany w stanie ogólnym dobrym - dodaje doktor Dębicki. Z uwagi na to, że był kompletnie pijany, został przewieziony na tzw. górkę, czyli do Ambulatorium Kontrolowanego Trzeźwienia (wcześniej Izba Wytrzeźwień). Tam przebywał kilkanaście godzin. Gdy jego stan nie poprawiał się, został znów wysłany do szpitala. Wówczas, zapewne po większym lub mniejszym "otrzeźwieniu", mężczyzna zgodził się na badania. - 38-latkowi wówczas została udzielona konkretna pomoc medyczna - mówi prokurator Domarecki.


Diagnoza lekarska

"Stłuczenie mózgu i móżdżku. Złamanie łuski kości potylicznej. Złamanie kości nosa" - podaje za karta lekarską portal gazeta.pl. Jak się później okazało, obrażenia, których doznał ów mężczyzna, nie są bardzo poważne. - Nie stanowią one ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - mówi prokurator Domarecki. To oczywiście dobrze dla poszkodowanego, ale i dobrze dla napastników. To znacznie zmieniło kwalifikacje popełnionego przez nich czynu. - Według Kodeksu Karnego, czyn którego się dopuścili, jest zagrożony kara pozbawienia wolności do 3 lat - dodaje Domarecki. Z jego relacji wynika także, że prokuratura nie miała postawienia wniosku o areszt. Oznacza to, że pospolici bandyci chodzą dalej po ulicach.


Policyjny dozór

Sprawy tego brutalnego napadu nie zostali aresztowani. Po zatrzymaniu i złożeniu wyjaśnień, a także po wpłacie poręczenia majątkowego, cztery osoby w wieku od 20 do 22 lat, zostały zwolnione do domów. - Osoby te zostały przesłuchane w charakterze podejrzanych, wszyscy przyznali się do winy i złożyli wyjaśnienia. Nie ma tez obaw, aby doszło do mataczenia, ponieważ prokuratura zebrała już wystarczający materiał dowodowy - wyjaśnia zawiłości prawne prokurator Domarecki. Najbardziej agresywny z napastników wyszedł na wolność po wpłaceniu 5000 złotych. Pozostała trójka musiała wpłacić po 500 złotych. Napastnicy objęci są też dozorem policyjnym. Największy "agresor" musi dwa razy w tygodniu meldować się na komendzie policji.

 


Podziel się

Komentarze

Zobacz nową kamerę na żywo z Gorzowa

Imprezy


Pozostałe wiadomości