Dwie porażki w sobotę zanotowały nasze trzecioligowe kluby. Stilon Gorzów przegrał 0:1 w Wisłą Płock, a Piast Gorzów Karnin zanotował wysoką porażkę z Rakowem Częstochowa.
Mimo porażki piłkarze Stilonu mogą być zadowoleni z występu na obiekcie w Grodzisku. Na jednej z bocznych płyt (w sumie było ich tam aż pięć plus płyta główna) gorzowianie zmierzyli się z pierwszoligową Wisłą Płock. Wydawać by się mogło, że podopieczni Artura Andruszczaka z góry powinni być skazani na łatwą porażkę. Okazało się jednak inaczej. - Uwierzcie w swoje umiejętności! Przecież ktoś z boku mógłby powiedzieć, że gra pierwszy i szesnasty zespół w pierwszej ligi i my wcale nie jesteśmy tym drugim - mówił do swoich podopiecznych szkoleniowiec Stilonu podczas przerwy.
Niestety o wyniku przesądziła akcja z 38 minuty. Właśnie wtedy strzałem bezpośrednio z rzutu wolnego z ok. 25. metrów popisał się Filip Burkhardt, który posłał piłkę obok bezradnego Dawida Dłoniaka. Stilonowcy mieli swoje sytuacje, niestety zabrakło skuteczności, by nasi mogli cieszyć się ze zdobycia bramki. Jednak taka dyspozycja może na pewno napawać optymizmem kibiców Stilonu.
Dużo mniej optymizmu było po pucharowym starciu Piasta Gorzów Karnin z Rakowem Częstochowa. Tylko jeden mecz rozegrali bowiem piłkarze Piasta w centralnych rozgrywkach Pucharu Polski. Graczy z granic naszego miasta stać było tylko na 30 minut w miarę wyrównanej walki. W 31 minucie worek z bramkami dla podopiecznych Jerzego Brzęczka otworzył bowiem Robert Brzęczek, który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Również dwa trafienia zanotował Artur Pląskowski, a jedno Adrian Kural i goście mogli cieszyć się ze zwycięstwa 5:0.