Paranoja! Miasto w ub. wakacje zlikwidowało targowisko przy ul. Garbary, zabrało ludziom miejsca pracy tłumacząc, że powstanie tu ekologiczny skwer. Minął rok i co? W miejscu, gdzie można było kupić świeże owoce i warzywa jest teraz dziki parking, który straszy przechodniów.
Jeszcze w czerwcu ubiegłego roku, na działce przy ul. Garbary w centrum miasta działało małe targowisko. Kupcy za dzierżawę płacili miastu prawie 50 tys. zł rocznie. Dziś do miejskiej kasy nie wpływa nawet złotówka, a na placyku powstał dziki parking, który straszy przechodniów. Według planów urzędników miał tu powstać tajemniczo brzmiący ?ekoskwer?, czyli wystawa mebli z odpadów recyklingowych. Jednak, to co wczoraj zastaliśmy na placyku przy ul. Garbary mało ma wspólnego z rekreacją, o którą zabiegają urzędnicy.
Betonowe donice przypominające czasy komuny, a w tle zaparkowane samochody na żwirze i kamieniach. Czy reprezentacyjny teren w centrum Gorzowa w końcu zmieni swoje oblicze?
- Już zmienił ? przekonuje wiceprezydent Ewa Piekarz ? Obiekty, które mieściły się tam do tej pory zostały wyburzone, a teren jest przygotowany pod funkcję rekreacyjną. Plastyk miejski zadba o ustawienia tam ekologicznych mebli, ale wszystko zależy od tego kiedy trawa ukorzeni się na tej działce ? dodaje wiceprezydent. Próbowaliśmy znaleźć tam choćby kępkę trawy. Bezskutecznie. Iga Gumowska, która jeszcze rok temu opowiadała o planach miasta dotyczących tego terenu, dzisiaj po informacje o przeznaczeniu tej działki odsyła nas do wydziału gospodarki nieruchomościami. Teraz mówi jedynie: - Póki nie zasieją tam trawy, nie mogę nic zrobić. Proszę sobie nie wyobrażać niewiadomo czego, to będzie zwykły skwer, czyli trawnik i przetworzone meble ? tłumaczy Gumowska.
Wydział gospodarki nieruchomościami odsyła nas z kolei?do wydziału infrastruktury miejskiej. ? Pod naszym nadzorem firma rozbiórkowa uporządkowała ten teren, ale dalsze działania nie należą do nas. Jedynie, co możemy zrobić to zabezpieczyć teren, aby nie wjeżdżały tam samochody ? zapowiada Stanisława Sztuka z wydziału nieruchomości. Nie wiadomo, jaki jest docelowy plan urzędników dla tego terenu. Problemem jest brak miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, który ogranicza wiele decyzji. Ten dokument to nic innego jak uchwała rady miasta, która określa przeznaczenie, warunki zagospodarowania i zabudowy terenu. Jednak procedura opracowania i uchwalenia takiego planu jest długotrwała. Wiadomo na razie, że miasto ma problem z jedynym dzierżawcą na tym terenie. To właściciel małego kiosku z pieczywem i lodami. Urzędnicy poszli z nim do Sądu, ale jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy sprawa może ciągnąć się nawet dwa lata!
Tymczasem właściciel jest zbulwersowany działaniami miasta. ? Dla mnie to jedno wielkie machlojstwo, bo ktoś na tym trzyma łapę ? mówi zbulwersowany sklepikarz.