- 7 grudzień, Warszawa. Z Gorzowa pojechaliśmy w siedem osób. Pierwsze wrażenie po wejściu do klubu: słabe nagłośnienie, podwieszone dwa czy trzy głośniki, żadnej kolumny estradowej. Później sam ciąg niemiłych niespodzianek - relacjonuje udział w Wielkiej Bitwie Warszawskiej beatboxer Hardmaniac. Mimo przeciwności gorzowianin zdobył tytuł wicemistrza kraju.
Beatbox to forma tworzenia podkładów dźwiękowych za pomocą narządów mowy - ust, języka, krtani, gardła, przepony. Rafał "Hardmaniac" Szymczak zajmuje się tym zagadnieniem od sześciu lat. Na poważnie podszedł do niego jednak dwa lata temu. W międzyczasie udało mu się wywalczyć tytuł mistrza Polski w beatboxie. Specjalizuje się w naśladowaniu muzyki technicznej.
Rafał najlepszym beatboxerem Polski okazał się podczas przedostatniej edycji Wielkiej Bitwy Warszawskiej. To muzyczna impreza cykliczna, odbywająca się regularnie od 2003 roku, w ramach której konkurują z sobą polscy freestyle'owcy, ale od pewnego czasu również beatbox'erzy.
W tym roku gorzowianin bronił tytułu i po raz kolejny wybrał się do stolicy, tym razem z gronem innych lokalnych beatbox'erów. Żadnemu z nich oprócz Hardmaniaca nie udało się jednak przedostać przez eliminacje.
W czołowej 16 imprezy Gorzów miał więc jednego reprezentanta, którego spotkała seria przeciwności losu.
- Pierwsze wrażenie po wejściu do klubu: słabe nagłośnienie, podwieszone dwa czy trzy głośniki, żadnej kolumny estradowej. Później sam ciąg niemiłych niespodzianek. Zamiast mikrofonu AKG, specjalistycznego do beatboxu, był zwykły dynamiczny mikrofon do prowadzenia eventów. A była to impreza o wejście do mistrzostw świata, dobrym obyczajem byłoby zapewnienie odpowiedniego sprzętu, zachowanie pewnych światowych standardów - uważa Hardmaniac.
W efekcie nagłośnienie było handicapem dla słabszych beatboxerów, bo nie było na nim słychać czystości dźwięku. W trakcie imprezy spalił się ponadto odsłuch.
- Kompletnie nie jestem zadowolony ze swojego występu. Nadrabiałem wszystko doświadczeniem. W trakcie imprezy nie walczyłem ze sobą, z publiką, ze sceną, tylko z nagłośnieniem. Przez to nie mogłem dać stu procent możliwości. Przez słabe nagłośnienie sam musiałem być głośniejszy, a to dużo bardziej męczy. Z reguły robię pięć dźwięków na jednym oddechu, tu robiłem jeden, bo trzeba było się po prostu drzeć - ubolewa gorzowianin.
- Organizator się kompletnie nie przygotował. Jak na mistrzostwa Polski był to żenujący poziom. Mistrzostwa beatboxu wyglądały jak Euro na Myśliborskiej - mówi jedna z osób związanych z gorzowskim środowiskiem hip hopowym.
Mimo wszystko naszemu reprezentantowi udało się wywalczyć tytuł wicemistrza kraju. To kolejny duży sukces w dorobku Hardmaniaca, który już myśli o mistrzostwach świata w beatboxie.
- To mój główny cel. Jako wicemistrz nie dostałem się bezpośrednio do mistrzostw, ale znając swój poziom i swoją determinację myślę, że nie będzie problemu, by zdobyć dziką kartę, która umożliwi mi występ na mistrzostwach świata. Póki co nie wiemy kiedy one się odbędą, bo to nieregularny cykl - mówi Rafał.
Według Hardmaniaca Gorzów regularnie rozwija się w dziedzinie beatboxu. Co tydzień w Centrum Kultury Niezależnej "Centrala" mają miejsce warsztaty beatboxu. - Zajęcia są darmowe i odbywają się w każdy wtorek o godz. 18. Zapraszamy wszystkich, nawet osoby nie posiadające żadnego doświadczenia - zachęca wicemistrz. Filip Praski