Znamy już termin kolejnej rozprawy apelacyjnej w sprawie afery budowlanej. Sąd Apelacyjny w Szczecinie, przed którym toczy się proces zdecydował, że sprawa wróci na wokandę 7 i 11 stycznia. Wtedy też sąd zdecyduje czy dopuścić nowe dokumenty jako dowody w sprawie.
Chodzi tu głównie o opinie niezależnych ekspertów budownictwa, którymi dysponuje adwokat skazanego prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka. Mają one podważyć dokument, który przygotowała biegła Teresa Paczkowska.
Szczeciński Sąd Apelacyjny w końcu odkrył karty i ujawnił, kiedy ponownie ruszy sprawa w tzw. aferze budowlanej. 7 i 11 stycznia to dwa kolejne terminy rozprawy. Obie sprawy rozpoczną się punktualnie o godz. 9 rano. Skąd aż dwa terminy? Głównie dlatego, że proces apelacyjny ruszy od początku. Sędzia Janusz Jaromin, który przewodniczy trzyosobowemu składowi orzekającemu, będzie musiał raz jeszcze zreferować wyrok Sądu Okręgowego w Gorzowie i streścić wszystkie apelacje skazanych. - To może zająć cały dzień, więc nie spodziewam się, że w ciągu tych dwóch dni poznamy wyrok w sprawie - uważa znany gorzowski adwokat Jerzy Wierchowicz.
Sąd w Szczecinie, który zaplanował dwa terminy rozprawy miał też na uwadze inne względy. Chodzi o rozpatrzenie wniosków, które składali obrońcy skazanych. Ich pisma procesowe to odpowiedź na uzupełnioną opinię biegłej Paczkowskiej. W lipcu prowadzący rozprawę apelacyjną sędzia Jaromin nakazał jej uzupełnienie opinii. Powód? Biegła przyznała, że nie przygotowała opinii samodzielnie, a w opracowaniu dokumentu pomagało jej osiem innych osób. W swoim opracowaniu Paczkowska wyjaśnia jednak, kto i w jakim zakresie pomagał jej w uzupełnieniu opinii.
Czego domagają się obrońcy skazanych? Robert Grabowski, adwokat skazanego prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka chce dopuszczenia jako dowodu w sprawie opinii ekspertów budownictwa. Zarówno sam prezydent, jak i jego obrońca od początku procesu podważają ustalenia biegłej. Zarzucają jej nieznajomość rzeczy i wyciąganie błędnych wniosków. Tym samym kwestionują zarzuty stawiane przez prokuraturę i podtrzymane przez gorzowski Sąd Okręgowy, który wydał wyroki skazujące w pierwszej instancji. Inny zarzut co do opinii przygotowanej przez Teresę Paczkowską to fakt, że dokument był przygotowany także przez inne osoby. Choć prawo na to pozwala, to nie zostało to zgłoszone sądowi pierwszej instancji.
Na potrzeby procesu, opinie przygotowało dwóch niezależnych ekspertów: inż. Jan Zambrzycki oraz Zbigniew J. Boczek. Ten drugi jest konsultantem Europejskiej Federacji Stowarzyszeń Konsultingu Inżynierskiego (EFCA) z przygotowaniem zawodowym w dziedzinie międzynarodowych procedur przetargowych i realizacji inwestycji według FIDIC. To właśnie FIDIC jest wydawcą publikacji „Warunki Kontraktowe”, która zawiera opisy standardów w zakresie przygotowania i prowadzenia inwestycji, oraz wzorce umów i zapisów umownych.
- Biegła w swoich opracowaniach w ogóle się na to nie powoływała, a to jest istota sprawy. Wielkie, gorzowskie inwestycje były właśnie prowadzone według tego wzorca i to bez zarzutów. Paczkowska zupełnie to pomija w swoim opracowaniu i powołuje się na zupełnie inne przepisy, co jest ewidentnym błędem. Jeśli opinie tych ekspertów będą dopuszczone jako dowody, to mogą pogrążyć to, co napisała do tej pory biegła - mówi nasz informator.
Szansa na to, że szczeciński sąd dopuści te opinie jako dowody jest ogromna. - Z reguły sąd wznawia postępowanie dowodowe poprzez dopuszczenie opracowań eksperckich, które mają podstawę prawną. Jeśli ten dokument będzie odrzucony, to tylko ze względów formalnych, w co osobiście nie wierzę. Obrona prezydenta jest za dobrze przygotowana do sprawy - mówi nam anonimowo jeden ze znanych gorzowskich adwokatów.
Jednak to nie jedyne wnioski, które będzie musiał rozpatrzyć sąd. Adwokaci innych skazanych chcą przesłuchania biegłej Teresy Paczkowskiej podczas rozprawy. To właśnie ona przygotowywała swoją opinię, najpierw dla Sądu Okręgowego w Gorzowie, a później na zlecenie szczecińskiej apelacji uzupełniała ten dokument. Domagają się również przesłuchania wszystkich osób, które pomagały jej w uzupełnieniu tej opinii. Są też inne wnioski. Obrońca Andrzeja K., byłego wiceprezydenta Gorzowa, chce uzyskać informacje o wynagrodzeniu osób, które razem z biegłą tworzyły opinię. Z kolei adwokat, który przed sądem reprezentuje Władysława Ż., byłego naczelnika wydziału inwestycji w gorzowskim magistracie, żąda dopuszczenia opinii niezależnego kosztorysanta. Jego zdaniem opinia, na której sąd bazował do tej pory, jest nieodpowiednia.
- Z uwagi na ilość oskarżonych i obszerność materiału nie sądzę, żeby sprawa zakończyła się w drugim dniu rozprawy. Do tego przecież dochodzą wnioski obrońców. Jeśli sąd rozpatrzy je pozytywnie, to również pochłonie to wiele czasu - prognozuje mec. Wierchowicz.
Przypomnijmy: od wyroków skazujących, które zapadły przed gorzowskim Sądem Okręgowym odwołało się 15 z 17 oskarżonych. Na ławie oskarżonych oprócz miejskich urzędników zasiadają jeszcze przedstawiciele firm budowlanych i zajmujących się nadzorem inwestycyjnym. Przedmiotem sprawy są nieprawidłowości na najważniejszych inwestycjach realizowanych w Gorzowie w latach 1999-2003. Zdaniem prokuratorów ze Szczecina, którzy sporządzili akt oskarżenia w aferze budowlanej, wszystko w tamtym okresie działo się „w atmosferze wszechwładnej korupcji”. Prezydent Jędrzejczak jest oskarżony o działanie na szkodę miasta (zapłata z kasy miasta PBI 200 tys. zł za niewykonane prace) i przekroczenie uprawnień (kazał szefom firm PBI i Marciniak S.A. wpłacić biznesmenowi z Żywca po 400 tys. zł jako wynagrodzenie za fikcyjne dostarczenie krzewów). Sąd pierwszej instancji skazał go za to na sześć lat bezwzględnego pozbawienia wolności.