Radna Grażyna Wojciechowska uskarża się, że nie ma gdzie przyjmować interesantów. Pomieszczenie, które do tej pory służyło radnym zostało tymczasowo oddane kontrolerom z Regionalnej Izby Obrachunkowej. Prezydent obiecał radnym przygotować lokal po byłym bufecie. - Przecież ta sala jest do wynajęcia. Nie wierzę prezydentowi, że nam to załatwi - grzmi Wojciechowska.
Sala nr 219 na pierwszym piętrze Urzędu Miasta przy ul. Sikorskiego służy radnym, głównie do pełnienia swoich dyżurów i spotkań z mieszkańcami. Jednak od dłuższego czasu radni nie mają tam wstępu. Powód? Prezydent udostępnił pomieszczenie pracownikom Regionalnej Izby Obrachunkowej, którzy aktualnie prowadzą w urzędzie kontrolę. Utrudnienia w korzystaniu z tej sali potrwają co najmniej do końca marca 2013 roku, bo tyle potrwa kontrola.
Oburzona całą sytuacją jest radna niezależna Grażyna Wojciechowska. - My, jako radni zostaliśmy pozbawieni możliwości wypełniania swoich obowiązków wobec wyborców. Ludzie walą do mnie drzwiami i oknami, a ja nie mam warunków do przyjmowania interesantów - grzmi radna, którą w kwietniu odwołano z funkcji wiceprzewodniczącej. Głównie za skandaliczny język (miała nazwać dziennikarza lokalnej gazety pedałem), którym się posługiwała. Wojciechowska przyznaje, że to dla niej uciążliwość. - Ludzie mnie wybrali i chcę rozwiązywać ich problemy, ale przez takie działania nie mam warunków. Próbuje sobie jakoś radzić z tą sytuacją, bo odpowiadam ludziom choćby drogą elektroniczną poprzez maile - opowiada.
Prezydent Tadeusz Jędrzejczak odpowiada radnej. - Problem braku odpowiednich warunków do pracy w budynkach Urzędu Miasta często sygnalizowali radni. Kompleksowym rozwiązaniem tego problemu byłaby budowa nowej siedziby magistratu. Takie rozwiązanie stworzyłoby możliwość sprawnej i komfortowej obsługi interesantów, ale też zapewniłoby godne warunki pracy radnym - mówi Jędrzejczak, który obiecał, że sprawą się zajmie. Tymczasowym rozwiązaniem problemów radnych z pomieszczeniem do pracy ma być przekazanie im innego lokalu. - Dla usunięcia uciążliwości związanych z brakiem sali dla radnych, planuję zaadaptować pomieszczenie po zlikwidowanym bufecie w pobliżu sali sesyjnej - deklaruje prezydent.
Wojciechowską to nie przekonuje. - Zgłosiłam swój problem w październiku. Mamy grudzień, a w tej sprawie nic się nie zmieniło. Nie wierzę prezydentowi, że załatwi coś. Tym bardziej, że pomieszczenie, o którym mówi można wynająć! - tłumaczy radna. Jej zdaniem, nawet brak sali nie przeszkodzi jej, by rozwiązywać problemy ludzi, którzy o to proszą. - Jestem dla ludzi, to oni mnie wybrali. Sytuacja jest dla mnie uciążliwa, ale będę robiła nadal swoje - zapowiada radna.