Ponad 350 tys. zł padło łupem złodziei, którzy przez dwa lata napadali na banki. Wpadli w czerwcu, kiedy obrabowali placówkę w Gorzowie. Policja początkowo nie łączyła tego przestępstwa z podobnymi, których dokonano znacznie wcześniej. Podczas śledztwa wyszło na jaw, że sprawcy mają na sumieniu dziewięć innych napadów. Grozi im 15 lat więzienia.
45-letni Artur N. i 55- letni Bernard G. to złodzieje, którzy przez dwa lata napadali na banki. Wpadli w czerwcu tego roku po napadzie na bank w Gorzowie. Posługując się atrapą broni palnej, dokonali napadu na jedną z gorzowskich placówek bankowych na Górczynie. Ich łupem padło wówczas 25 tys. zł. Do ich zatrzymania przez policję doszło jeszcze tego samego zdania. Funkcjonariusze zabezpieczyli przy nich zrabowane pieniądze, użyty podczas napadu samochód, repliki broni palnej i szereg innych dowodów potwierdzających ich udział w przestępstwie. Sąd nie miał wątpliwości o ich winie i od razu aresztował sprawców. Zresztą obaj podejrzani do dzisiaj pozostają za kratkami.
- W toku prowadzonego śledztwa ustalono, że sprawcy działając w podobny sposób, w okresie ostatnich dwóch lat dokonali jeszcze co najmniej dziewięciu takich napadów. Ich łupem padło ponad 350 tys. zł - mówi Dariusz Domarecki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gorzowie.
Sprawcy wybierali małe banki, ich odziały lub też placówki finansowe licząc na to, że są one słabo chronione. Do napadów dochodziło m.in. na terenie Trzcianki, Dobiegniewa, Gorzowa , Drawna, oraz Krzyża. Podejrzani działali zawsze według tego samego schematu. Do banków wchodzili zwykle w maskach chcąc uniknąć rozpoznania. Gdy byli już w placówce, którą zamierzali okraść, terroryzowali obsługę bronią palną lub jej atrapą.
Jednak złodzieje, którzy napadali na banki, czyli Artur N. i Bernard G. to nie jedyne osoby, które usłyszały w tej sprawie zarzuty. - W toku prowadzonego wspólnie śledztwa (wspólnie z wydziałem kryminalnym Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie) zarzuty udzielenia podejrzanym pomocy w dokonaniu kilku z tych przestępstw usłyszeli 28-letni Andrzej B. i 36-letni Ryszard T. - informuje rzecznik Domarecki.
Obaj mężczyźni mieli nabywać dla nich broń i załatwiać samochody, którymi uciekali z miejsca zdarzenia. Jeden z nich, Ryszard T., został tymczasowo aresztowany. Wobec drugiego podejrzanego Andrzeja B. zastosowano poręczenie majątkowe i dozór policji.
Prokuratura nie wyklucza, że bankowi rabusie mają więcej podobnych spraw na sumieniu. Aktualnie śledczy analizują napady, których dokonano w przeszłości. Ich zdaniem, niektóre z nich zostały popełnione przez Artura N. oraz Bernarda G. Podejrzanym grozi kara do 15 lat pozbawienia wolności. Łukasz Chwiłka